Ada

1.2K 38 7
                                    

Dedykowany Czytelniczce zamknietawmarzeniach

Był późny wieczór. Szymon i Daniela leżeli na łóżku przytuleni do siebie.
- Uwielbiam, kiedy mnie dotykasz - odezwała się Daniela.
- Serio? - udał zdziwionego. Podniósł jej bluzkę, po czym zaczął całować małżonkę po brzuchu. Kobieta głośno się śmiała. Wpięła palce we włosy męża.
- Moje dwa dzidziusie - szepnął przykładając ucho do brzucha. - Nie! Dzidźka, przestań!
- Co ci dzidzia powiedziała? - odezwała się Daniela.
- Nie powiem, bo się wstydzę.
- Szymon!
- No, powiedziała mi, że dzisiaj w nocy mam zrobić z mamusią to samo, co ostatnio mamusia zrobiła ze mną...
- Dzidźka niech nie będzie za mądra - odparła Daniela wybuchając śmiechem.
- Mam nadzieję, że chociaż jedna z naszych dzidzi jest dziewczynką... Ale byłoby super, jakbyśmy mieli dwie dziewczynki... Agatka i Michasia... Takie dwie śliczne za mamusią a mądre za tatusiem dziewusie...
- Mądre za tatusiem... - westchnęła. - Oby nie... A Agatce zmienimy imię na Nikola...
- Chyba żartujesz! Tak ma na imię nasza synowa...
- Ano tak...
Nagle do sypialni rodziców wparował Marcel.
- Hejo! - zawołał od progu. Zdębiał na widok Szymon głaszczącego Danielę ręką po odkrytym brzuchu.
- Co tak się patrzysz? - odezwała się matka chłopca.
- Marcel, tak ci tylko przypominam, że przed wejściem do tego pokoju należy zapukać - rzekł Szymon.
Chłopiec wzruszył ramionami. Skierowała wzrok na matkę.
- Co chciałeś? - spytała.
- Możesz wejść do mnie do pokoju na chwilę? - spytał.
Daniela wstała z łóżka. Wsunęła laczki na stopy. Narzuciła szlafrok na skromną dwuczęściową piżamę.
- Co chciałeś? - spytała wchodząc do pokoju chłopca. - Co tu tak śmierdzi?
- No właśnie, mamuś... Chodzi o to, że Misiowi zdarzył się mały wypadek pod moim łóżkiem... Próbowałem to sprzątnąć, ale prawie zwymiotowałem... Mogłabyś ty to zrobić, bo nie zasnę?
- Marcel, chciałeś psa. Twierdzisz, że twój pies jest mądry i, że świetnie się nim zajmujesz... Zejdź na dół do kuchni. Weź stamtąd kosz na śmieci i papierowy ręcznik. Piesek robi twardą kupkę, więc nie widzę problemu...
- Nie zrobię tego.
- Marcel, to twój pies. Nie będę po nim sprzątać - oświadczyła. - Gdyby piesek spał tam, gdzie jest jego miejsce, nie byłoby problemu.
- Ja nie mam problemu. Ty masz problem - odparł malec.
- Co, proszę? - spytała patrząc na chłopca ze zdumieniem.
- Idę spać do Nikodema... Nie będę spał z kupą pod łóżkiem.
- Marcel, nie denerwuj mnie. Zaraz pójdę po ojca i zobaczysz! W podskokach będziesz sprzątał po swoim psie!
- No, na pewno... - westchnął chłopiec chwytając swoją poduszkę. - Na niby, że cię nie wolałem. Idź spać. Dobranoc.
- Marcel! W tej chwili sprzątaj tę kupę!
- Spadaj.
Daniela usiadła na łóżku chłopca. Zwiesiła głowę. Marcel wyszedł do pokoju obok. Zamierzał mieszkać u brata do czasu, kiedy Daniela sprzątnie kupę Misia.
Kobieta westchnęła, po czym podniosła się z łóżka. Zeszła na dół po schodach. Otworzyła dolną szafkę. Wyciągnęła z niej kosz na śmieci. Chwyciła cztery białe, papierowe ręczniczki. Wzięła też ściereczkę i płyn do szyb.
Z tak przygotowanym ekwipunkiem wróciła do pokoju syna. Posprzątała po jego psie. Uchyliła okno. Odniosła płyn i śmietnik z powrotem do kuchni. Dokładnie umyła ręce.
Gdy wróciła do sypialni, Szymon siedział na łóżku. Trzymał w ręku jej telefon. Wyglądał na zaniepokojonego.
- O co chodzi? - spytała.
- Twoja mama dzwoniła... Chyba coś się stało. Była zdenerwowana, ale nie chciała mi nic powiedzieć. Powiedziała, że musi z tobą pogadać...
- To oddzwonię - odparła Daniela biorąc z ręki męża swój telefon.
Szybko zadzwoniła do matki. Zosia niemalże natychmiast odebrała połączenie.
Daniela wyszła na taras. Rozmawiała z Zosią ponad pół godziny. Gdy wróciła do sypialni, Szymon nalewał czerwone wino w dwa kieliszki.
- I? - odezwał się.
- Takie tam sprawy rodzinne - powiedziała siadając na łóżku. - Moja mama ma siostrę, która jest od niej młodsza o piętnaście lat...
- Serio? Nigdy o tym nie mówiłaś.
- Lilka zawsze była dla mnie jak starsza siostra... Jest starsza ode mnie zaledwie o pięć lat...
- Co z nią?
- Wiedziałam, że przechodzi jakieś tam problemy... Samo to, że nie przyjechała na nasz ślub...
- Lusia, powiedz wreszcie, co się stało.
- Mąż ją zostawił dla młodszej. Tak z dnia na dzień. Wyprowadził się bez słowa wyjaśnienia... Z Facebooka dowiedziała się, że poszedł do kochanki. Wyobrażasz to sobie?
- No, nie... - odparł. - Może winka?
- Mama powiedziała, że Lilka się załamała i zaczęła brać jakieś tabletki uspokajające... Przedawkowała.
Szymon odłożył kieliszek z winem. Spojrzał w przygnębione oczy żony.
- Żyje... Odratowali ją... Ale jest w szpitalu... Minie sporo czasu, zanim dojdzie do siebie... Tym bardziej, że lekarze muszą dobrać jej odpowiednie leki, a z psychotropami nie ma żartów...
- W Toruniu leży?
- We Wrocławiu... Ale Szymon, ona ma czternastoletnią córkę... Ada jest od wczoraj u mojej mamy... Bardzo przeżywa rozstanie rodziców i depresję matki...
- Hm... Lusia, naprawdę mi przykro - rzekł Szymon.
- Mama spytała, czy nie wzięlibyśmy Ady na kilka dni... Zgodziłam się.
- Co zrobiłaś? Lusia, a nie uważasz, że powinnaś najpierw porozmawiać ze mną na ten temat?
- Szymon, no wiem. No, nie gniewaj się na mnie.
- Skarbie, nie gniewam się... Ale nie stawiaj mnie więcej razy przed faktem dokonanym, dobrze?
- Dobrze... - szepnęła.
- Kiedy mamy jechać po tą Adę? - spytał po chwili.
- Tata przywiezie ją tutaj jutro z samego rana - odparła Daniela przegryzając zębami wargę.
Szymon wybuchnął śmiechem.
- Dobra jesteś! - zawołał. - Okej, nic nie mówię... Winka?
- Tak... Daj.
- Ja też muszę się napić, moja niepokorna żono...
- Skarbie, no co miałam zrobić?
- Porozmawiać ze mną?
- Wybacz...
- Nie gniewam się... Ale następnym razem weź pod uwagę fakt, że masz męża. Dobrze?
- Dobrze. Obiecuję... I jeszcze raz przepraszam...
- Daj buziaka i będzie po sprawie...
- Dam... Pewnie, że dam... - odparła Daniela zbliżając się do męża. Chwyciła go z tyłu za szyję, po czym przyciągnęła ku sobie. Czule pocałowała Szymona w usta.
- Kocham cię - szepnęła. - A ty mnie też kochasz?
- Jak szalony - odpowiedział kładąc swoje dłonie na biodrach małżonki.
Daniela uśmiechnęła się. Jeszcze raz pocałowała męża. Po chwili Szymon zaczął muskać ją ustami po szyi i po policzku.
- Gasimy światełko? - spytała.
- Tak - kiwnął głową. - Ale za moment...

Ojczym od matematyki 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz