Magnes

1K 35 5
                                    

O siódmej rano Daniela skończyła przygotowywać śniadanie. Uśmiechnęła się na widok wchodzącego do salonu Marcela. Dała synowi buziaka w policzek.
- Mamo, błagam cię! - oburzył się.
- Wczoraj, jak byliśmy na lodach, tuliłeś się do mnie, a dzisiaj co? Wstydzisz się dać mamie buziaka? Siadaj do stołu.
- Tata już wstał? - spytał chłopiec biorąc do ręki skibkę chleba z kremem czekoladowym.
- A wstał! - zawołał Szymon przechodząc obok chłopca. Potargał mu ręką włosy.
- Może ktoś tu się przed chwilą czesał - rzekł chłopiec wzdychając głęboko.
- Niedotykalski jest dzisiaj - odezwała się Daniela. - Skarbie, na stole jest twoja kawa. Nikodem nie jedzie z wami?
- Rozmyślił się... Powiedział, że rzadko się zdarza, że nie ma mnie w domu i zamierza z tej okazji zrobić sobie imprezę, cokolwiek to znaczy... Miej go na oku, dobrze?
- Oczywiście. O nic się nie martw - odparła siadając przy stole obok męża.
- Tatuś, a czy mógłbyś wyjątkowo anulować mi karę na iPhone? Tylko na czas jazdy autem, żeby mi się nie nudziło...
- Marcel, kara to kara... A podczas jazdy na pewno nie będzie ci się nudzić... Dostaniesz mapę i będziesz mi mówił, jak mam jechać...
- Przecież masz nawigację w aucie... - odezwała się Daniela.
- Nawigację trzeba mieć w głowie a nie w aucie. Prawda, synku? - zwrócił się do Marcela.
- Prawda.
- Podobnie, jak tabliczkę mnożenia...
- Zaraz się rozmyślę, zostanę w domu i wproszę się na imprę do Nikodema. Jak będzie z tym iPhonem?
- Kara to kara.
- Na trampolinę też była kara, a ty ją anulowałeś.
- Chwila słabości... - odparł Szymon.
- Chciałbym, żebyś częściej miał takie chwile słabości... - westchnął chłopiec.
- Najadłeś się?
- Jem... Nie widzisz?
- To nie gadaj głupot, tylko jedz, bo zaraz wyjeżdżamy...
Marcel spojrzał na zegarek. Uśmiechnął się.
- Zaraz, zaraz! - zawołał. - Mieliśmy wyjechać o ósmej!
- To prawda... Ale spod domu babci i dziadka. I siusiu zrób, bo przed nami długa jazda...
- Siusiu?! Siusiu to robią małe bobasy. Ja robię siku - odezwał się Marcel. - A po trzecie, nie chce mi się siku.
Daniela popatrzyła na Marcela i na Szymona z uśmiechem. Ich konwersacja niezwykle ją bawiła.
- Skarbie, przywieziesz mi pamiątkę znad morza? - spytała.
- Pewnie... Kupimy mamie jakiś magnes na lodówkę, co nie, Marcelek? - zaśmiał się Szymon.
- No! Magnes z napisem "Tu spoczywa kiełbasa!" - wypalił Marcel.
- Nie, nie wierzę... - westchnęła Daniela. - Jedźcie już...
- Jedziemy, jedziemy... Trzymaj się, kochana i uważaj na siebie - rzekł Szymon wstając od stołu. Pocałował żonę w usta.
- Jedź ostrożnie... A ty, nie zagaduj taty - zwróciła się do syna. - Ma patrzeć na drogę, a nie słuchać twoich mądrości...
- Jasna sprawa! Narka!
- Narka - westchnęła kobieta siadając z powrotem na krześle.
Bez namysłu chwyciła kubek z kawą.
- Tu spoczywa kiełbasa... - szepnęła. - Tylko mój Marcel mógł coś takiego wymyślić... Nikt inny. Tylko Marcel...

Ojczym od matematyki 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz