32.

199 14 13
                                    

– Rusz się idioto – warczała Alceto Carrow, podpierając zataczającego się brata. – Musisz przetrzeźwieć, zanim się teleportujemy.
– Raczej nie zdąży – James przerwał jej monolog.
Kobieta może i była trochę zamroczona alkoholem, ale mimo to była cholernie szybka. Puściła brata, nie bacząc na to, że upadł na ziemię i wyciągnęła różdżkę. Rzucała zaklęcia niewerbalne z niewiarygodną prędkością. Ale trafiła na godnych siebie przeciwników. James nie zwracał uwagi na nic. Odbijał wszystkie zaklęcia śmierciożerczyni i sam zaciekle atakował. Bałem się, że ją zabije, zanim uda nam się z nią porozmawiać. A potrzebowaliśmy jej zeznań, by wiedzieć, kto jeszcze brał udział w otruciu mieszkańców Doliny.
Incarcerous! – związałem dźwigającego się z ziemi Amycusa i pomogłem przyjacielowi.
Drętwota! – ryknął Potter na cały głos.
Alceto padła na ziemię, a ja spojrzałem na niego karcąco.
– Mieliśmy być cicho, żeby nikt inny się tu za wcześnie nie zjawił – upomniałem go. – Zaciągnijmy ich tam.
Wskazałem mu ręką leśny gąszcz i wysłałem wiadomość do Chloe. Ona miała zawiadomić Zakon i to tak, by nikt nie wiedział, że pozwoliliśmy sobie na samowolkę.
Związani i zakneblowani śmierciożercy patrzyli na nas z nienawiścią. Amycus już prawie wytrzeźwiał i szarpał się w więzach, ale James uspokoił go jednym ciosem w nos.
– Zatruliście ujęcie wody w Dolinie Godryka? – spytał.
Nie zareagowali. Uspokoili się już i udawali zupełnie obojętnych na to, co się działo wokół nich.
– No dobra, dałeś im szansę, ale wydaje im się, że są twardzielami, których nie uda nam się złamać – powiedziałem na tyle głośno, by dobrze mnie słyszeli. – Teraz ja z nimi pogadam.
– Daj spokój, Black, chcę mieć ich żywych! – James udawał przestraszonego. – Widziałem już do czego jesteś zdolny!
– Nic się nie bój, Bella pokazała mi jak to zrobić, żeby utrzymać takich jak oni przy życiu.
Amycus złamał się pierwszy. Wystarczyło mu, że poznał moje nazwisko i że wspomniałem o mojej okrutnej kuzynce, by uwierzył, że czekają go straszne tortury. Znając jego akta, właśnie na taki efekt liczyliśmy. Chociaż gdyby to nie zadziałało, to miałem w zapasie kilka paskudnych zaklęć. Urok posiadania biblioteczki wypełnionej czarnomagicznymi księgami, do której zaglądałem jako dziecko.
– Będziesz mówił? – spytałem i stanąłem tak, by nad nim górować.
Pokiwał gorliwie głową. James zdjął mu knebel, ale on zamiast odpowiedzieć na pytanie, zaczął się drzeć. Daliśmy się oszukać jak dzieci. No nic, na każdego znajdzie się sposób. Najlepiej taki uwłaczający jego godności.
Uśmiechnąłem się wrednie, zdjąłem mu buty i skarpetki i pomiędzy palce wsadziłem kawałki papieru. Potem zacząłem się bawić zapalniczką, aż mężczyzna zrozumiał, co chcę zrobić. Próbował się cofnąć, poruszał palcami, żeby pozbyć się papieru, ale mu się to nie udało. Zbliżyłem płomień do jego stopy i podpalałem każdy papierek po kolei. Pomimo ponownie założonego knebla zaczął wyć jak zarzynane zwierzę.
– Nie! – krzyknęła Alceto przez szmatę zakrywającą jej usta, a my zrozumieliśmy ją bez problemu, choć dźwięki były niewyraźne.
– Spróbuj jakichś sztuczek, to pokażę ci, co jeszcze mam w zanadrzu – uprzedziłem ją i odsłoniłem jej usta.
– Nie róbcie mu krzywdy – jęknęła kobieta. – Wszystko wam powiem.
– Zatruliście wodę w Dolinie Godryka? – James zaczął zadawać pytania.
– Tak – przyznała.
– Był z wami ktoś jeszcze?
– Nie, tylko my, to było nasze zadanie – mówiła szybko, chcąc skrócić cierpienia Amycusa.
– Skąd mieliście wirusa smoczej ospy?
– Dostaliśmy od naszego pana.
– To nowy szczep – wtrąciłem się. – Skąd Voldemort go wziął?
– Ma jakiegoś specjalistę od eliksirów i trucizn, ale nie wiem, kto to jest. Nie znam nawet jego nazwiska.
Amycus zawył przeraźliwie, a do naszych nozdrzy dotarł zapach przypalonego mięsa.
Aquamenti! – skróciłem jego cierpienie.
Zemdlał z bólu, ale Alceto była mi wyraźnie wdzięczna.
– Nic więcej nie wiem – powiedziała.
– To nam wystarczy – oświadczył jej James. – Drętwota!
Padła jak długa obok brata, a my popatrzyliśmy na siebie. Obaj mieliśmy swoje podejrzenia, ale nie było czasu o nich porozmawiać. Z daleka słyszeliśmy okrzyki i pobiegliśmy w tamtą stronę.

Pamiętnik SyriuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz