2.

802 35 32
                                    

Wyjątkowo nie chciało mi się iść do Hogsmeade. Moi kumple wybierali się tam z dziewczynami i zapowiadało się na to, że nie będę mógł nawet z nimi pogadać. Jak to role potrafią się odwrócić?!

Kiedy już doszliśmy do wioski, moje przewidywania spełniły się co do joty. James i Lily zniknęli w Herbaciarni, a Remus zabrał swoją Mary do antykwariatu, gdzie zamierzali spędzić całe popołudnie. Westchnąłem, ale nie miałem zamiaru łazić bez celu po Hogsmeade, ani tym bardziej przeszkadzać chłopakom.

Wszedłem do Trzech Mioteł i ignorując całe tabuny rozchichotanych panienek, podszedłem do baru. Zamówiłem sobie piwo kremowe i dopiero wtedy odwróciłem się i rozejrzałem się po pubie. Wszystkie stoliki były zajęte. No tak, ostatni weekend ferii świątecznych, wiadomo było, że w Hogsmeade będzie cała szkoła!

Zrezygnowany opierałem się łokciami o bar i lustrowałem wzrokiem pomieszczenie. Nawet w takim momencie budziłem zainteresowanie. Jasna cholera, dlaczego wszystkie musiały się na mnie gapić?! No dobra, zawsze mi to schlebiało i kiedyś wykorzystałbym sytuację, ale teraz zaczęło mnie to drażnić.

- Przyszedłeś na łowy? - usłyszałem pytanie i zdziwiony spojrzałem na stojącą obok dziewczynę.

- A co, jesteś zainteresowana? - spytałem, odruchowo rejestrując, że byłaby nawet niebrzydka, gdyby nie wielkie okulary, które zasłaniały połowę jej twarzy.

- Marzyciel - mruknęła i spojrzała na barmankę: - Grzane piwo poproszę.

Kiedy odebrała parujący kufel, odeszła do swojego stolika, przy którym wcześniej siedziała. Nie znałem jej. Może nie była uczennicą? To raczej mało prawdopodobne, bo większość rodziców oddawała dzieci do szkoły, szczególnie teraz, gdy Voldemort zagrażał nam wszystkim. Poza tym, ona musiała znać mnie i moją reputację.

Zagapiłem się na nią zupełnie bezwiednie. Szczupłymi dłońmi obejmowała gorący kufel i odrywała je od niego tylko po to, by przerzucić stronę w książce lub poprawić okulary, które zsuwały jej się z nosa. Zastanawiałem się, czemu siedzi sama. W pubie było mnóstwo osób, a jakoś nikt nie próbował się do niej przysiąść. Do czasu, aż do stolika podeszła zakłopotana Lily. Opadła na sąsiednie krzesełko i zaczęła o czymś rozmawiać z nieznajomą dziewczyną.

- Jednak nie jest z tobą tak źle, jak myślałem - powiedział James stając obok mnie. - Chloe nie zdążyła się jeszcze rozpakować, a już wpadła ci w oko.

- Kto? - spytałem zaskoczony.

- Nasza nowa koleżanka z Gryffindoru - odparł rozbawiony. - Lily ma ją oprowadzić i pomóc jej się zaaklimatyzować w szkole.

- Wydawało mi się, że skądś się znamy - mruknąłem, mając nadzieję, że nie zauważy, że nie byłem z nim szczery.

- Ty nigdy nie umiałeś kłamać - stwierdził James. - Skąd pomysł, że znasz dziewczynę, którą widzisz po raz pierwszy w życiu?

- Spytała, czy przyszedłem na łowy - wyznałem mu krzywiąc się przy tym lekko.

- Lily musiała ją przed tobą ostrzec - odgadł domyślnie Potter. - Chociaż to ciekawe, że sama do ciebie zagadała. Nie wygląda na taką.

- Chyba chciała, żebym się przesunął, bo nie mogła podejść do baru - tym razem ja też wykazałem się przenikliwością.

- Nowy sposób na podryw? - spytał James, ale zamknął się, gdy zobaczył moją minę.

- Daj sobie wreszcie spokój - mruknąłem pod nosem.

- Nie ma mowy. Będę cię dręczył, aż zaczniesz się zachowywać normalnie.

Pamiętnik SyriuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz