Dziennik Lily Evans:
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co powiedział nam Dumbledore! Pomijając już fakt, że kompletnie nie wierzę w przepowiednie, to sytuacja, w której ktoś wygłasza proroctwo dotyczące mojego dziecka, wydaje mi się całkowicie absurdalna. Przecież ono się jeszcze nie urodziło! Ale Dumbledore zachowywał się, jakby wierzył w te bzdury. Co gorsza, James także w nie uwierzył. Nie wiem, co o tym myśleć, ani co robić, ale chyba na wszelki wypadek posłucham męża i gdzieś się ukryjemy. Chociaż podejrzewam, że James zaproponował to tylko po to, żeby wykręcić się od remontu. On i Syriusz są mistrzami odkładania roboty na później. Syriusz!!!~*~
Wiosna, 1980
Pukanie do drzwi naszego domu rozlegało się na tyle rzadko, żeby za każdym razem powodować przyspieszone bicie serca. W końcu było równie prawdopodobne, że za progiem będzie stał przyjaciel albo wróg. Otwierając drzwi zawsze staraliśmy się być przygotowani do ataku, dlatego nigdy nie rozstawaliśmy się z różdżkami. Tym razem było podobnie – pukanie, kilka sekund wahania i w końcu celując w przybyszy, otworzyliśmy drzwi. Za nimi stali Potterowie, obok nich lewitowały ich kufry, a ja zrozumiałem, że coś się stało. Coś złego.
– Przepraszamy, że tak bez zapowiedzi, ale musieliśmy ewakuować się z domu – powiedziała skruszona Lily.
– Zawsze jesteście u nas mile widziani – stwierdziła Chloe gestem zapraszając gości do środka.
– Mimo to chciałbym wiedzieć, co się stało – zauważyłem. – I na jak długo przyjechaliście.
– Zaraz wszystko wam wyjaśnimy – obiecała Lily.
Chloe szybko dostosowała się do nowej sytuacji – przygotowała coś do jedzenia i picia, i usadziła nas wszystkich przy stojącym na plaży stole.
– A teraz mówcie, co się stało.
– Dumbledore był u nas i... powiedział nam, że ktoś wygłosił przepowiednię dotyczącą naszego dziecka i Voldemorta – zaczął wyjaśniać James. – Normalnie bym się nie przejmował czyimś gadaniem, ale to brzmiało przekonująco.
– Wcale nie wiemy, jak to brzmiało – oburzyła się Lily. – Znamy tylko relację Dumbledore'a.
– Niech ci będzie – warknął James. – Jednak nie mamy podstaw, żeby mu nie wierzyć.
– I to dlatego uciekliście z domu? – spytała Chloe, próbując zapobiec kłótni.
– Tak, zbyt wiele osób wie, gdzie mieszkamy. Dumbledore twierdzi, że nie ma stuprocentowej pewności, że to chodzi o nasze maleństwo, ale James się uparł... no cóż, lepiej dmuchać na zimne – Lily wzruszyła ramionami.
– Lily nie wierzy w przepowiednie – wyjaśnił nam jej zachowanie James.
– No bo kto normalny wierzy w coś takiego? – zirytowała się jego żona.
– Ja – odpowiedziałem szybko.
– Ja także – dodała Chloe.
– Poważnie? Przecież to niemożliwe...
– Lily, niektórzy uważają, że magia nie istnieje – przypomniała jej Decker.
– I to ma mnie przekonać?
– Nie twierdzimy, że masz wierzyć w każde usłyszane proroctwo, ale zdarzają się prawdziwe przepowiednie i myślę, że Dumbledore potrafi je rozpoznać – tłumaczyła Chloe, a ja i James potwierdzaliśmy jej słowa kiwając głowami.
– Skoro wszyscy w to wierzycie, to chyba nie mam wyjścia, jak tylko wam zaufać – poddała się Lily.
– No nareszcie – ucieszył się Rogacz.
– Dobra, ale czegoś tu nie rozumiem... Co dokładnie powiedział wam Dumbledore? – spytałem.
– Że pod koniec lipca urodzi się ktoś, kto będzie mógł pokonać Voldemorta – odpowiedział James.
– I tyle? To trochę mało, żeby od razu założyć, że chodzi o wasze dziecko – stwierdziłem.
– Nie no, coś jeszcze mówił, że rodzice, czyli my, zostali wytypowani, bo przeciwstawili się mu trzy razy. Czy jakoś tak – dodał Potter. – Mówiłem ci, że próbował nas zwerbować. Może to o to chodzi.
– Może – zgodziłem się z nim.
– No dobra, możliwe, że to rzeczywiście na was wskazuje, ale skąd ta panika? – zauważyła trzeźwo Chloe. – Czemu musicie się ukrywać?
– Bo podobno Voldemort zna treść przepowiedni – stwierdziła Lily. – Ktoś ją usłyszał i doniósł swojemu panu.
– Wiecie kto? – spytałem.
– Nie – odpowiedzieli równocześnie.
– I skąd Dumbledore o tym wie? – zacząłem się zastanawiać.
– No przecież słyszał tę przepowiednię – przypomniał mi James.
– Chodziło mi o to, skąd on wie, że Voldemort wie – wyjaśniłem.
– A tego nie wiemy. Podobno ma jakiegoś szpiega, ale nie chciał powiedzieć, kogo – mruknęła Lily.
– Dziwne, tak długo szukał kogoś, kto mógłby dla niego szpiegować śmierciożerców, a teraz nagle znalazł? – nie chciało mi się w to wierzyć.
– Cała ta sprawa jest podejrzana, ale na razie nie mamy wyjścia, musimy ufać Dumbledore'owi – Rogacz wzruszył ramionami.
– Możecie się u nas zatrzymać na tak długo, jak długo będziecie tego potrzebowali – zadeklarowała się Chloe.
– Nie chcemy robić wam kłopotów – zaprotestowała szybko Lily.
– Nie bój się, rudzielcu, to żaden kłopot – poparłem swoją dziewczynę.
CZYTASZ
Pamiętnik Syriusza
FanfictionDo czego człowieka może doprowadzić chwila zazdrości? Długo się nad tym zastanawiałem. Może czasami uważałem się za lepszego od Jamesa, przynajmniej w pewnych kwestiach, ale nigdy niczego mu nie zazdrościłem. Aż do teraz. On miał odwagę przyznać, cz...