– Hej, widziałam cię z Dorcas. Gratuluję – powiedziała Chloe, gdy spotkaliśmy się przed kolejną lekcją.
Uśmiechała się przy tym nieznacznie i... i tyle. Żadnego zawodu w głosie, żadnych wyrzutów, wybuchów. Wiedziałem, że zazdrość u kobiet może się różnie objawiać, ale chyba jednak nie tak!
– Dzięki – odparłem starając się, by zabrzmiało to szczerze. – Już od dawna się na to zanosiło. Do i ja jesteśmy do siebie podobni...
– To super, jeszcze raz gratuluję – tym razem głos odrobinę jej zadrżał, albo tylko ja chciałem to usłyszeć.
– Zaczynamy? Bo nie mam zbyt dużo czasu – próbowałem dać jej do zrozumienia, że później mam ciekawsze rzeczy do zrobienia.
– Jasne. Broń się!
Od razu zaczęła atakować, a mi, pomimo ostrzeżenia, ciężko było się bronić. Była w tym coraz lepsza. Wykorzystywała to, że była mniejsza i bardziej zwinna i nawet jeśli nie dorównywała mi siłą, to czasami dawała radę mnie pokonać. Tak było właśnie tym razem. Rozłożyła mnie na łopatki i z tryumfującym uśmiechem stanęła nade mną. Wyciągnęła rękę, żeby pomóc mi wstać.
– Świetna robota, Decker – pochwaliłem ją.
– To twoja zasługa – roześmiała się. – Powinieneś zostać nauczycielem.
– Lepiej nikomu tego nie powtarzaj, bo zaczną cię uważać za wariatkę – poradziłem jej.
– Zapamiętam – powiedziała cicho. – Widzimy się jutro?
– Nie wiem, czy dam radę – zacząłem się wykręcać.
– Och, no tak, pewnie umówiłeś się z Dorcas – tym razem nie miałem wątpliwości, że usłyszałem smutek w jej głosie.
– Czyżbyś była zazdrosna? – zaryzykowałem pytanie wprost.
– Nie... no coś ty – roześmiała się trochę zbyt nerwowo. – Chciałam tylko spytać... czy jesteś szczęśliwy?
Patrzyła na mnie tymi zielonymi oczami, które nagle wydały mi się najpiękniejsze na świecie, a ja zaczynałem żałować tej farsy, w którą się wpakowałem. Nie sądziłem, że to będzie takie trudne. I że będę kłamał, patrząc jej prosto w oczy! Nie, aż tak daleko się nie posunę.
– Słuchaj, chyba jest jeszcze za wcześnie, żeby... móc o tym mówić – próbowałem jakoś wybrnąć.
– Przepraszam, nie powinno mnie to interesować – wycofała się szybko.
– Dlaczego nie? To miłe, że spytałaś – zapewniłem ją.
– Bo chciałabym, żebyś był – szepnęła i prawie biegiem opuściła Pokój Życzeń.
I całe szczęście, bo nie mogłem się powstrzymać od pełnego radości śmiechu, który wypełnił całe pomieszczenie. Była taka słodka, kiedy przestraszyła się swojego wyznania. Co jednak jeszcze nic nie znaczyło, chociaż dawało nadzieję, że niedługo będę mógł odpuścić sobie wszelkie podstępy i powiedzieć jej prawdę.
– Widzę, że masz dobry humor – powiedziała Dorcas siadając przy mnie na kanapie, gdy w jakiś czas później byłem już w pokoju wspólnym. – Czyżby twój plan wypalił?
– Jeszcze nie wiem, ale nie ukrywam, że jestem dobrej myśli – przyznałem z uśmiechem.
– Nie sądzisz, że trochę zbyt szybko by to poszło? – spytała.
– Nie bój się, bawimy się dalej – stwierdziłem.
– Nie boję się – mruknęła. – Jak daleko chcesz się posunąć, żeby przekonać się, czy ona coś do ciebie czuje?
– Nie licz na zbyt wiele – szepnąłem jej do ucha.
Dorcas przysunęła się do mnie, spojrzała mi zalotnie w oczy, a po chwili objęła mnie za szyję i pocałowała. Albo wczuła się w rolę, albo chciała ugrać coś dla siebie. Nie mogłem jej odepchnąć, ale wcale nie chciałem się z nią całować. Ledwie musnąłem jej usta. Chyba zrozumiała, bo nie próbowała pogłębić pocałunku.
Miałem świadomość, że wszyscy na nas patrzą, więc udawałem, że wcale mi nie przeszkadza ta manifestacja uczuć. W końcu nigdy wcześniej mi nie przeszkadzała. Postanowiłem jednak spotykać się z nią gdzieś poza zasięgiem wzroku innych uczniów. Ładna pogoda sprzyjała spędzaniu czasu na błoniach.
– Wyluzuj, Black, bo ktoś może się zorientować, że coś kombinujesz – zaśmiała się cicho. – I nie spinaj się tak.
– To nie próbuj mnie całować – stwierdziłem oschle, chociaż wciąż się do niej uśmiechałem.
– Nie zgrywaj niewiniątka, nikogo nie nabierzesz – szepnęła. – A ta twoja Chloe i tak niczego nie widziała. Zdaje się, że nawet jej tu nie ma.
Już wiedziałem, że wtajemniczenie jej, to jednak był błąd. Dorcas była świetną kumpelą, nadawaliśmy na tych samych falach, ale byliśmy zbyt podobni do siebie. Zwykle mi to nie przeszkadzało i starałem się jej nie oceniać, a ona odwdzięczała mi się tym samym. Tylko dlaczego nagle zacząłem wyczuwać w niej fałsz?
CZYTASZ
Pamiętnik Syriusza
FanfictieDo czego człowieka może doprowadzić chwila zazdrości? Długo się nad tym zastanawiałem. Może czasami uważałem się za lepszego od Jamesa, przynajmniej w pewnych kwestiach, ale nigdy niczego mu nie zazdrościłem. Aż do teraz. On miał odwagę przyznać, cz...