Rozdział 1

8.3K 301 55
                                    

Dziś dokładnie mijają dwa lata od kąt jestem łotrem. Kilka dni po tym jak zostałam wyrzucona z stada, spotkałam Alex. Miała wtedy 20 lat i postanowiła się mną zająć. Jest teraz dla mnie jak druga matka.

-Bella spóźnisz się do szkoły , a ja przez ciebie do pracy!- dobiegł mnie głos z dołu.

-Już idę!!- wybiegłam z pokoju i zbiegłam z schodów. Wyszłam przed dom i znalazłam czerwony samochód, a w nim Alex.
Nowa szkoła była tylko kilka ulic dalej,wiec szybko do niej dojechaliśmy. Wysiadłam szybko z samochodu i pożegnałam się.
Odwróciłam się w kierunku szkoły, muszę przyznać że jest ogromna, lecz postanowiłam się długo nad tym nie zastanawiać i ruszyłam do wejścia.
Zaczęłam szukać sekretariatu,po kilku minutach nie mogąc go znaleźć zaczęłam pytać się przypadkowych osób o wskazanie drogi do sekretariatu.
-Przepraszam czy mógłbyś.. - osoba zignorowała mnie i poszła dalej.

-Dziwne- powiedział mój wilk.
Nic nie powiedziałam i ruszyłam do kolejnej osoby. Tym razem to była rudowłosa dziewczyna.

-Przepraszam czy mogłabyś mnie zaprowadzić do sekretariatu? - spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.

-Pewnie, chodź - po tych słowach zaczęłam za nią iść.

-Jestem Olwia Blanc. -

-A ja Isabella Smith. - spojrzała ma mnie dziwnie, ale nic nie powiedziała.
Poczułam jak mój wilk robi się niespokojny.

-Co się stało? - spytałam mojego wilka.
Nie odpowiedziała.

-To tutaj - powiedziała i odeszła.
Spojrzałam na czarne drzwi, otworzyłam je i weszłam.

-Dzień dobry -
Wysoka brunetka spojrzała na mnie , po czym uśmiechnęła się.

-Dzień dobry, w czym mogę Ci pomóc?-spytała.

-Przyszłam odebrać plan lekcji. - Zaczęła patrzeć na dokumenty przed sobą.

-Panna Smith - spojrzała na mnie dziwne.

-Tak- odpowiedziałam.
Wyciągnęła dwie kartki i podała mi je.
-Do widzenia - powiedziałam i wyszłam. Spojrzałam na plan lekcji i  plan budynku.

Super dzisiaj aż 7 lekcji.

Pierwsza ma być matematyka, sala numer 25. Dzięki planu budynku udało mi się szybko znaleźć klasę.
Kiedy weszłam, każdy wzrok był na mnie, wkurzyło mnie to bardzo i postanowiłam coś powiedzieć.

-Czy mam coś na twarzy - powiedziałam z grymasem.
Dopiero po tych słowach większość przestała się na mnie gapić.

Poczułam niedaleko silną aure. Nagle wszyscy zamilkli i patrzyli na drzwi.
Do pokóju wszedł wysoki czarnowłosy chłopak, był bardzo muskularny i to on emitował tą potężną aurą. Spojrzał na mnie, a jego niebieskie oczy rozszerzyły się , a zaraz potem zmieniły się na czarne.

-Mate- mój wilk zaczął powtarzać te słowa.


Porzucona wilczyca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz