Najtrudniej jest się podnieść...

2.3K 78 16
                                    

Minęły trzy lata od jego śmierci. Chodzę na cmentarz minimum raz w tygodniu. To już rutyna. Czasami do niego mówię, pytam, radzę się w sprawach zarządzania. Oczywiście bez odpowiedzi... Zaprowadziłam porządek w mieście. Gang narkotykowy, który chciał nam się wbić na rynek został ładnie mówiąc zamknięty. Zabiłam wszystkich, jak tylko tam wpadłam, tydzień po śmierci Jokera. Towar oczywiście zabrałam. Po paru miesiącach zaprowadzania porządków, urodziłam naszego synka. Na początku wyglądał jak normalne dziecko, poza tym że miał jaśniejszą skórę. Później zaczął bardziej przypominać swojego ojca... Jego oczy, zielone włosy... Byłam pewna, że to nie jest genetyczne, a jednak...

- Mel - przytula mnie na przywitanie Nygma.

Nie wróciłam do niego, zostaliśmy tylko przyjaciółmi. Ed jednak był ze mną przez całą ciążę i bardzo związał się z małym.

- Hej, przygotowałam te faktury. Jesteśmy na plusie - odpowiadam i od razu nawiązuję do pracy.

Tak, papierkowa robota jest dla mnie ucieczką. W sumie wykonuję ją w wolnym czasie. Ta... Samotna matka i wolny czas... Przez pierwszy rok było najgorzej, ale później już jakoś poszło. W sumie gdyby nie Ivy, Floyd i Ed, nie poradziłabym sobie z małym i kierowaniem interesami.

- Czy ty kiedyś przestajesz myśleć o tej pracy? Wiem, że sam cię na to nakręciłem, ale powinnaś odsapnąć. Ciągle tylko praca, praca i praca...

Nastaje cisza. Nie wiem co mu odpowiedzieć.

- Gdzie Alex? - pyta po chwili.

Tak, dałam dziecku tak na imię. W sumie, to nie wiem dlaczego tak. Na pewno nie nazwałabym go imieniem zaczynającym się od litery "J".

- Bawi się na górze.

- Zostawiłaś go samego?!

- Jest z Kruszynką.

- Mel!

Przewracam oczami.

- Słuchaj, może i jest mały, ale potrafi sobie już dobrze poradzić. Nie muszę za nim latać co chwilę. Ed, on już ma trzy latka. Może zostać przez piętnaście minut sam z samochodzikiem. Poza tym Kruszynka nie spuszcza go z oka.

Ed nie słucha mnie i idzie do góry. Jeden z tych tajnych pokoi Jokera przerobiłam na pokój Alexa. Trzymał tam narkotyki, broń i o dziwo moje zdjęcia, które nie wiem, kiedy zrobił. Mały siedzi na dywanie i buduje coś z klocków.

- Mama pats! - krzyczy, gdy mnie widzi.

- Widzę - odpowiadam z uśmiechem. - Ślicznie kochanie.

Alex podbiega do Eda, a ten bierze go na ręce.

- I co dziś zbudowałeś? - pyta Nygma.

- Domek - odpowiada radośnie.

Patrzę na nich. To mógłby być Joker...

Ale nie jest.

Kruszynka szturcha mnie noskiem.

- Co mamuśka? Chcesz jeść? - pytam ją. - Już pani ci da.

Idziemy do kuchni. Sypię psu do miski karmę. Ed sadza małego przy stole, a ja sięgam do lodówki po ser, szynkę i sałatę.

- Zostajesz na kolacji? - pytam Eda.

- Skoro nalegasz.

Kroję chleb, smaruję go. Pamiętam te kanapki z Jokerem...

- Mamo, zrób uśmiechy.

Wzdycham ciężko i robię ketchupem szeroki czerwony uśmiech i oczka. Podaję kanapki małemu i chwilę wpatruję się w jedzenie.

- Mel... - zaczyna Ed.

- Już ci daję kanapki - przerywam mu.

Po paru minutach już wszystko jest gotowe. Jemy, rozmawiamy, jak cudowna rodzinka. Może i chciałabym taką mieć, a nie tylko namiastkę, ale cóż...

- Chcesz jeszcze pooglądać bajkę przed snem? - pytam synka.

- Tak! - odpowiada ochoczo.

Szukam programu z bajkami i puszczam ją w salonie, a sama wracam do kuchni, żeby posprzątać.

- Mel, musimy porozmawiać.

- Co? Znowu narkotyki? - pytam szeptem.

- Nie... Coś gorszego.

Marszczę brwi.

- Chodzą plotki, że... - zatrzymuje się i chyba zastanawia, czy mi to powiedzieć.

- Mów! - poganiam go.

- To może być szok, ostrzegam.

- No mów - wzdycham.

Bierze głęboki wdech.

- Chodzą plotki, że Joker powrócił.

Robię duże oczy i po chwili wybucham szaleńczym śmiechem.

- Dobry jesteś! Może to kolejny przebieraniec.

- Nie powiedziałbym - mówi i wyciąga telefon. - To z ostatnich dwóch dni. Patrz, tylko on tak potrafił zmasakrować człowieka.

Na zdjęciu widzę leżącego chłopaka z pociętą twarzą w "HAHAHA" i rozciętymi ustami. Czuję ciarki przechodzące po moim ciele.

- Ed, przecież sprawdzaliśmy ciało po śmierci. Był martwy! W dzień pogrzebu też! Byłam u niego trzy dni temu. To niemożliwe!

- Ja byłem dziś i też nie wygląda jakby ktoś coś odkopywał, ale mówię Ci jakie są fakty.

Patrzę jeszcze raz na ciało, przesuwam dłonią bezwiednie do jednej z blizn na obojczyku.

- To tylko plotki... Ja w to nie wierzę...


Szybko się z tym uporałam, to fakt! :D A więc zaczynamy kolejną część! Mam nadzieję, że się wam spodoba :* Oczywiście dajcie znać. <3

Jlg122


Don't let me down II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz