Rozdział 37

39 2 1
                                    

- Młodzieniec zasnął - z zadumy wyrywa mnie głos Alfreda.
Kiwam mu głową, ale widzę że chce mi coś jeszcze powiedzieć.
- Przepraszam za śmiałość, ale jest pan pewien swojej decyzji? Rodzice na pewno zaczną go szukać...
- Ta rodzina nie jest dla niego odpowiednia Alfredzie. Wiesz dobrze, kim są jego rodzice.
- Paniczu, żadna rodzina nie jest idealna... Uważam, że powinien pan to dobrze przemyśleć - wypowiada te słowa głosem napełnionym smutkiem i odchodzi.
Podnoszę się z wygodnego fotela i kieruję swoje kroki do pokoju, gdzie śpi syn mojego największego wroga. Spoglądam na niego, jest taki niewinny. Jeszcze niezatruty szaleństwem Jokera. Jeszcze jest dla niego nadzieja. Co jest mniej moralne? Zabrać go od obłąkanych rodziców, sprawić aby o nich zapomniał i dać szansę na w pełni normalne życie, czy zostawić z nimi i skazać na pewne szaleństwo? Nawet jeżeli Melanie nie jest aż tak obłąkana, nie zdoła uchronić tego małego przed Jokerem.
Schodzę w końcu do jaskini. Ktoś kiedyś mnie pozbawił rodziców, a teraz ja pozbawiam ich kogoś całkiem umyślnie. Ale przecież to w dobrej wierze. Tylko i wyłącznie w dobrej wierze. 
- Komputer, podaj dane o Jokerze i Melanie Rose.
Na ekranie wyskakuje mi cała kartoteka. Dwoje obłąkanych osób, jedna z nich próbująca żyć normalnie, nawet ostatnio dobrze rokująca i... o kur...
- Z ostatniej chwili! Wybuch fajerwerek wokół Azylu Arkham! Do szło do włamania, w wyniku którego z celi zniknęła Melanie Rose. Personel nocnej zmiany został znaleziony w piwnicy szpitala. Twarze ofiar uśmiechały się w charakterystyczny sposób, wskazując na oczywistego sprawcę tej masakry - seryjnego mordercę Jokera. 
- Zaczęło się... czekam na twój kolejny ruch clownie.

Joker pov

Entliczek, pentliczek... na kogo wypadnie...
Znów wybucham śmiechem. Przyglądam się kolejno kartom i spoglądam na śliczną, maleńką postać skuloną na kanapie pod kocem. Zasnęła sobie tak słodko.
- Przynajmniej jest cicho - burczę pod nosem i przekładam kolejną kartę.
Zawsze jest najlepsza, gdy śpi - dogaduje głos.
Na moją twarz znów wypływa szeroki uśmiech. Oj tak, wtedy nie powoduje trudności, nie sprzeciwia się.
To tak jak trupy - syczy.
Odkładam karty, odpalam papierosa i wyciągam nóż. Zaczynam się śmiać. Tak, śmiech to samo zdrowie.

Mel pov

Śmiech, znowu ten przerażający śmiech. Otwieram oczy i gwałtownie podnoszę się z kanapy. Obrazek Jokera, który szaleńczo się śmieje, patrzy prosto na mnie i na dodatek trzyma nóż... Gdzie ja wróciłam?
- Co... Co ty robisz? - ledwo przechodzi mi przez gardło.
Robi skwaszoną minę, ostrze noża ląduje wbite w blat stołu, kilka centymetrów przede mną.
- Weź go - macha dłonią i znowu wraca do kart.
- O co ci znowu chodzi? - zbieram się na odwagę.
- Czego nie rozumiesz w stwierdzeniu „weź go"?! - warczy i gwałtownie wstaje od stołu, dłońmi opierając się o niego.
Chwytam za ostrze bez słowa, chowam je pod kocem i siadam na kanapie.
Joker teatralnie przygładza zielone włosy i wraca na fotel.
- Czy ty w ogóle nie śpisz? - pytam przyciszonym głosem, aby zmienić temat.
- Nigdy skarbie - zmienia ton i szczerzy się do mnie. - Posłuchaj, mamy robotę do zrobienia. Ktoś chyba na nas czeka. Alex na pewno nie może się doczekać, aż zobaczy swoich szczęśliwych rodziców.
- Masz jakiś plan? - dopytuję.
- Ty jesteś tym planem. No dobra, wyspałaś się - klaszcze w dłonie - to teraz chodź i... pomóż mi - widzę, że te ostatnie słowa ledwo przechodzą mu przez gardło.
Wielki pan J potrzebuje w końcu pomocy, tylko nie potrafi o nią jak człowiek poprosić.
Ty też jej potrzebujesz. Tylko on może ci pomóc. Wszyscy was wystawili...
- Nienawidzę, jak masz rację...- burczę pod nosem.
Joker spogląda na mnie, marszczy brwi, ale po chwili wybucha śmiechem.
- Wiedziałem, że nie zabrali mojej słodkiej Mel - siada obok mnie i podnosi mój podbródek.
Znowu spoglądam w te zielone tęczówki, które tak hipnotyzują... znowu mam taką dziką ochotę go...
- A co mi tam - mruczy i przyciąga mnie do siebie.
Nasze usta stykają się w dość namiętnym, jak na nasze ostatnie relacje, pocałunku. Nagle ta cała nienawiść, złość i strach opuszczają moją głowę. Chce mi się płakać i śmiać, chcę żeby to trwało całą wieczność. Chcę to czuć cały czas. To ciepło, bezpieczeństwo, jego przy sobie... Siadam mu na kolana i obejmuję za szyję, a głowę opieram na jego ramieniu. Zaczynam płakać, czuję że się rozsypuję. Ściskam go coraz mocniej i mocniej.
- Chcesz mnie udusić? - z zadumy wyciąga mnie jego chichot.
Zwalniam ten uścisk i wycieram łzy z policzków.
Kurwa, musiał to zepsuć... - warczy cichutko głosik.
Wzdycham głęboko i także z niewiadomych mi do końca powodów parskam śmiechem.
- Jesteśmy nienormalni - podsumowuję kręcąc głową.
- Ale za to patrz, jacy idealni - dopowiada i nadal przeszywa mnie tym wzrokiem, powodując że chyba na policzki wypływają mi rumieńce..., a przynajmniej robi mi się bardzo gorąco.
Jezu, dwa tygodnie spokoju, a ty już do niego lgniesz jak ćma do ognia.
Oj przestań, na pewno teraz będzie inaczej. Tak czuję. Chyba... No, w końcu musi być lepiej... Prawda? Niestety, tym razem zamiast głosu, odpowiada mi po raz pierwszy od dawien dawna, cisza.
- Nie możemy tego zjebać J... Nie tym razem, wiesz o tym?
- Wiem skarbie - odpowiada, przytula mnie i głaszcze delikatnie po głowie. Rozpływam się w jego dotyku. Chyba po raz pierwszy od... 
Odkąd pierwszy raz uciekliście z Arkham... - odzywa się w końcu.
Tak, wszystko było wtedy takie łatwe i proste... Później zaczęły się te tajemnice z przeszłości, Harley, Batman... W zasadzie został tylko Batman... Człowiek, który zawsze wszystko komplikuje! Pieprzony Batman aka Bruce Wayne, aka "mogę ci pomóc"... Człowiek, który kurwa ukradł mi dziecko! 


Kolejny rozdział dla Was :* Mam nadzieję, że się spodobał. Jak zawsze zapraszam do komentowania i gwiazdkowania! :D

Jlg122

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 16 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Don't let me down II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz