Rano budzi mnie ktoś, kto szturcha mnie od dłuższego czasu.
- Mamo, wstawaj!
- Dziecko... nawet po tych wydarzeniach nie dasz matce się wyspać?- wzdycham i wstaję z ciepłego łóżka. - Chcesz do łazienki, prawda?
Mały kiwa głową. Przewracam oczami i powoli otwieram drzwi. Zauważam teraz, że jest jeszcze jeden pokój, ale zamknięty. Dick jeszcze śpi rozciągnięty na kanapie. Prowadzę małego do łazienki.
- Tutaj jest - mówię i otwieram mu drzwi. - Będę za drzwiami.
Kucam i chowam twarz w dłonie. Co ja najlepszego zrobiłam? Teraz w Gotham rozpęta się piekło...
- Mamo - zaczyna, gdy otwiera drzwi - chcę jeść.
- Dziecko jest dopiero - patrze na zegarek na kuchence - siódma rano... Dobrze, chodź zrobię ci coś, ale bądź cichutko.
Patrzę do lodówki, niestety nic ciekawego tu nie ma. W szafce też. Chyba Grayson nie za dobrze radzi sobie z życiem...
- Idziemy do sklepu. Chodź, musimy zrobić zakupy i wtedy coś zjemy.
Przeglądam szybko ciuchy, wyciągam coś dla siebie i małego i po paru minutach wychodzimy. Rozglądam się za sklepem spożywczym. Na szczęście jest naprzeciwko nas.
- Cudownie, co chcesz na śniadanie?
- Naleśniki taty - mówi smutnym głosem, który łamie mi serce...
- Tatusia tu nie ma, więc ja ci zrobię swoje naleśniki, dobrze? - mówię łagodnie, ale w środku cała buzuję.
Mały uśmiecha się i przytakuje. Wchodzimy do sklepu. Kupuję chleb, płatki, mleko, ser żółty, jajka, mąkę, cukier i Nutellę.
- Mogą być z tym? - pytam małego i pokazuję mu opakowanie.
- Tak! - jest szczęśliwy.
Płacę, staram się nie zwracać zbytnio uwagi sprzedawcy, który i tak patrzy na nas dziwnie, bo pierwszy raz widzi nas na oczy. Małemu założyłam kaptur, żeby go nie rozpoznano po włosach, bo wiadomo, że Joker zacznie nas szukać.
- Mamo, a cemu mieskamy u tego pana?
- Musimy kochanie, na razie musimy.
- Chcę do taty!
- Nie krzycz - zwracam mu uwagę. - Nie wrócimy, tatuś nie jest taki, jak ci się wydaje... - wzdycham.
Po co mu takie rzeczy gadasz?! Idiotka!
W końcu wchodzimy do domu. Alex nic już nie mówi, tylko idzie do kuchni. Dick nadal śpi wtulony w poduszkę. Robię mu i sobie kawę, a małemu zaczynam robić naleśniki. Na szczęście mikser nie obudził śpiącego i w spokoju smażę śniadanie.
- Proszę - podaję małemu na talerzu jedzenie. - Smacznego kochanie.
- Dziękuję - odpowiada i wcina, aż mu się uszy trzęsą.
Ja siadam na parapecie, otwieram okno i wyjmuję papierosa. Muszę zapalić.
- Tylko nie spadnij - słyszę jego głos za sobą.
- O, wstałeś - uśmiecham się szeroko. - Masz śniadanie na stole. Lubisz naleśniki, prawda?
- Skąd...?
- Byłam w sklepie - puszczam mu oczko. - Kawę też masz. Nie musisz dziękować - wyprzedzam go i znowu odwracam się i palę. - Właściciel nie będzie zły, że palę?
- Nie - odpowiada. - O dziwo nic mu nie przeszkadza.
- Taka dzielnica - mówię i patrzę na brzydkie budynki. - Czemu tu? Bruce ci kasy nie dał?
CZYTASZ
Don't let me down II Joker
FanfictionKontynuacja "Crazy love" 😁 - jeśli nie czytałeś, zapraszam 😘 Minęły trzy lata od śmierci króla Gotham. Melanie Rose zaprowadziła porządek w mieście. Czy jej syn dowie się, kto jest jego ojcem? Czy Joker powróci? Czy Mel będzie zmuszona pokazać swo...