Rozdział 3

1.4K 68 8
                                    

Budzę się rano. Słońce rzuca mi na twarz swoje promienie. Jest dość... wysoko?

- Która to godzina?! - zerkam na telefon. - Jedenasta?!

Zarywam się z łóżka, szybko zakładam bieliznę, czarny T-shirt i jasne jeansy, które zapinam w biegu.

- Alex! - krzyczę, gdy wpadam do pokoju synka, a jego tam nie ma. - Alex!

Zbiegam na dół po schodach, o mało z nich nie spadam. Wbiegam do salonu, gdzie gra telewizor. Na kanapie siedzi Alex i wcina naleśnika, a obok niego Joker.

- Patrz, mamusia wstała - ozajmia entuzjastycznie.

- Czemu mnie nie obudziłeś? - pytam zielonowłosego. - Z psem trzeba wyjść...

- Spokojnie, zająłem się wszystkim - odpowiada z uśmiechem.

- Mamo, doble naleśniki!

- To dobrze skarbie. Mamusia musi z tatusiem porozmawiać, a ty jedz. Zaraz będę.

Mały zajmuje się bajką i jedzeniem. Ja ciągnę Jokera za sobą do kuchni.

- Co to ma być? - warczę.

- Pozwoliłem pospać mojej królowej. Przyznaj, potrzebowałaś tego.

Wzdycham ciężko. Faktycznie, ma rację. Nie lubię tego przyznawać, ale skubany ma rację!

- Radziłam sobie przez trzy lata i teraz tym bardziej sobie poradzę - warczę.

Nagle dzwoni ktoś do drzwi.

- Schowaj się - popycham go w stronę schodów.

Podbiegam do drzwi i je otwieram. Okazuje się, że to Nygma i Ivy. Nie jest dobrze...

- Cześć piękna - przytula mnie Ivy.

- Co wy tu robicie?

- Przyjechaliśmy sprawdzić, co u małego. Przywiozłam coś na jego chorobę.

Czuję jak nogi się pode mną uginają.

- Mel, wszystko dobrze? - pyta Nygma.

Kiwam jedynie głową i się uśmiecham. Cholera!

- Możemy wejść, czy będziemy tak stać? - pyta ruda i przeszywa mnie spojrzeniem.

- E... wiecie nie wiem, czy to dobry pomysł... jeszcze się zarazicie...

Nagle słyszę czyjeś kroki.

- Mel... - zaczyna Nygma i patrzy na postać za mną.

- Ta... chore dziecko... - prycha Ivy.

Joker wybucha śmiechem i mnie obejmuje w talii. Lekko się od niego odsuwam, ale on zaciska palce na moim brzuchu.

- Witam w moich skromnych progach. Jak widać, nie umarłem - odpowiada z psychopatycznym uśmiechem.

- Ktoś go ożywił - mówi Nygma. - Dowiedziałem się tylko tego.

- Nie ktoś - wtrąca Joker - tylko Pingwin.

Ed jest bardzo zaskoczony. Widać to po jego minie. Ivy jest wściekła.

- Jak go dorwę, to...!

- Pamciu, spokojnie - śmieje się zielonowłosy. - Złość piękności szkodzi.

Ivy rzuca mu zabójcze spojrzenie.

- Wejdźcie, porozmawiamy - mówię i wyrywam się Jokerowi.

Czuję już, że będzie siniak w miejscu, w którym mnie trzymał.

- Ed! - podbiega do Nygmy Alex.

Don't let me down II JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz