Budzę się rano. Słońce rzuca mi na twarz swoje promienie. Jest dość... wysoko?
- Która to godzina?! - zerkam na telefon. - Jedenasta?!
Zarywam się z łóżka, szybko zakładam bieliznę, czarny T-shirt i jasne jeansy, które zapinam w biegu.
- Alex! - krzyczę, gdy wpadam do pokoju synka, a jego tam nie ma. - Alex!
Zbiegam na dół po schodach, o mało z nich nie spadam. Wbiegam do salonu, gdzie gra telewizor. Na kanapie siedzi Alex i wcina naleśnika, a obok niego Joker.
- Patrz, mamusia wstała - ozajmia entuzjastycznie.
- Czemu mnie nie obudziłeś? - pytam zielonowłosego. - Z psem trzeba wyjść...
- Spokojnie, zająłem się wszystkim - odpowiada z uśmiechem.
- Mamo, doble naleśniki!
- To dobrze skarbie. Mamusia musi z tatusiem porozmawiać, a ty jedz. Zaraz będę.
Mały zajmuje się bajką i jedzeniem. Ja ciągnę Jokera za sobą do kuchni.
- Co to ma być? - warczę.
- Pozwoliłem pospać mojej królowej. Przyznaj, potrzebowałaś tego.
Wzdycham ciężko. Faktycznie, ma rację. Nie lubię tego przyznawać, ale skubany ma rację!
- Radziłam sobie przez trzy lata i teraz tym bardziej sobie poradzę - warczę.
Nagle dzwoni ktoś do drzwi.
- Schowaj się - popycham go w stronę schodów.
Podbiegam do drzwi i je otwieram. Okazuje się, że to Nygma i Ivy. Nie jest dobrze...
- Cześć piękna - przytula mnie Ivy.
- Co wy tu robicie?
- Przyjechaliśmy sprawdzić, co u małego. Przywiozłam coś na jego chorobę.
Czuję jak nogi się pode mną uginają.
- Mel, wszystko dobrze? - pyta Nygma.
Kiwam jedynie głową i się uśmiecham. Cholera!
- Możemy wejść, czy będziemy tak stać? - pyta ruda i przeszywa mnie spojrzeniem.
- E... wiecie nie wiem, czy to dobry pomysł... jeszcze się zarazicie...
Nagle słyszę czyjeś kroki.
- Mel... - zaczyna Nygma i patrzy na postać za mną.
- Ta... chore dziecko... - prycha Ivy.
Joker wybucha śmiechem i mnie obejmuje w talii. Lekko się od niego odsuwam, ale on zaciska palce na moim brzuchu.
- Witam w moich skromnych progach. Jak widać, nie umarłem - odpowiada z psychopatycznym uśmiechem.
- Ktoś go ożywił - mówi Nygma. - Dowiedziałem się tylko tego.
- Nie ktoś - wtrąca Joker - tylko Pingwin.
Ed jest bardzo zaskoczony. Widać to po jego minie. Ivy jest wściekła.
- Jak go dorwę, to...!
- Pamciu, spokojnie - śmieje się zielonowłosy. - Złość piękności szkodzi.
Ivy rzuca mu zabójcze spojrzenie.
- Wejdźcie, porozmawiamy - mówię i wyrywam się Jokerowi.
Czuję już, że będzie siniak w miejscu, w którym mnie trzymał.
- Ed! - podbiega do Nygmy Alex.
CZYTASZ
Don't let me down II Joker
FanfictionKontynuacja "Crazy love" 😁 - jeśli nie czytałeś, zapraszam 😘 Minęły trzy lata od śmierci króla Gotham. Melanie Rose zaprowadziła porządek w mieście. Czy jej syn dowie się, kto jest jego ojcem? Czy Joker powróci? Czy Mel będzie zmuszona pokazać swo...