Budzą mnie zimno i czyjeś ręce pode mną, które mnie mocno trzymają. Otwieram powoli oczy i pierwsze co widzę, to czarna marynarka.
- Możesz mnie już puścić - mamroczę pod nosem. - Dojdę sama.
- Nie sądzę - odpowiada.
- To jak otworzysz drzwi?
W tym momencie wchodzimy do domu. Obok drzwi stoi Ben, który je właśnie otworzył. Victor dopiero wtedy mnie stawia na podłodze.
- Ben! Co ty tu robisz? - pytam i jednocześnie rozglądam się po domu.
- Pilnuję dziecka szefowej.
- Jaki ty jesteś miły! - już chcę go przytulić, gdy Victor mnie przytrzymuje.
- Za dużo wypiła - kręci głową. - Chodź już do łóżka.
- Ale sama? - chichram się.
On nic nie odpowiada, tylko znowu mnie ciągnie po schodach.
- Czekaj - staję, ściągam szpilki i rzucam je gdzieś. Sama nawet nie wiem gdzie. - Ben, ty już możesz iść! Victor zostanie, to będzie tu wszystkiego pilnował.
- Ale szef...
- Powiem ci coś. Chuj z szefem! - znoszę się śmiechem. - Idź, ja to biorę na siebie!
- Mel, uspokój się - Victor ciągnie mnie za sobą. - A ty zostań, zaraz zadzwonię do Jokera.
- Ale cioty - parskam śmiechem i otwieram swoje drzwi. - Łóżeczko ty moje kochane - chcę już tam wskoczyć, gdy potykam się o dywan i ląduję na szczęście na dłoniach. - Kto to tu położył? Joker?! Ty dupku, wiem, że to ty, bo znowu chcesz mnie zabić!
- Nie krzycz, już prosiłem cię o to - stoi nade mną z kamienną twarzą, z której nic nie odczytam.
- Jasne - odpowiadam szeptem.
Powoli wstaję i już chcę się pozbyć sukienki, ale ból skóry na brzuchu nie pozwala mi jej rozpiąć.
- Pomożesz? - pytam błagalnym głosem.
- Chyba nie mam wyboru.
Rozpina mi sukienkę , a ja później ją ściągam i zostaję w samej bieliźnie.
- O cholera - spoglądam w dół na mój opatrunek, który się już przesunął. - Idź do łazienki. Tam na półce są bandaże i inne takie.
Przychodzi z tym wszystkim i zajmuje się moją raną. W tym czasie stoję w bezruchu i czuję te rumieńce, które wchodzą na moją twarz.
- Ubierz się i do łóżka - mówi, gdy skończył
- Ale ja nie chcę sama. Chodź ze mną - już chcę się do niego przytulić, gdy mnie przytrzymuje na odległość.
- Idź do łóżka - posyła mi znowu to swoje mrożące krew w żyłach spojrzenie.
Zasłaniam się drzwiami szafy, zrzucam bieliznę, narzucam na siebie jakąś koszulkę Jokera i kładę się do łóżka.
- Dobranoc - mówię zrezygnowana, gdy wychodzi.
- Dobranoc.
Rano budzi mnie okropny ból głowy. Siadam na łóżku, rozglądam się po pokoju. Panuje tu istny burdel. Moja sukienka i bielizna leżą gdzieś na podłodze, dywan jest jakoś dziwnie ułożony, a ja śpię w jakiejś koszulce Jokera, której chyba nigdy nie nosi. Powoli schodzę do kuchni.
- Joker! - krzyczę, ale odpowiada mi cisza.
- Nie ma go jeszcze - straszy mnie głos Victora.
- A ty co tu robisz?
CZYTASZ
Don't let me down II Joker
FanfictionKontynuacja "Crazy love" 😁 - jeśli nie czytałeś, zapraszam 😘 Minęły trzy lata od śmierci króla Gotham. Melanie Rose zaprowadziła porządek w mieście. Czy jej syn dowie się, kto jest jego ojcem? Czy Joker powróci? Czy Mel będzie zmuszona pokazać swo...