I

9.9K 323 59
                                    

Zmęczony Czkawka walnął zdesperowany głową o stół. Miał na głowie z pewnością więcej problemów niż reszta jego osady. Mimo wszystko uśmiechnął się na wspomnienie ostatniego lotu na Szczerbatku - jego smoku, jedynego w swoim rodzaju Nocnej Furii. Znają się naprawdę zaledwie od kilku tygodni, ale teraz mógłby zrobić wszystko dla smoka. Stał się dla niego wielkim przyjacielem, bez którego nie potrafiłby żyć. Sam Szczerbatek, bardzo polubił chłopaka i był gotowy zrobić dla niego bardzo dużo. Syn wodza przeniósł swe spojrzenie na podręcznik smoków, którego przeleciał już kilkakrotnie, z nadzieję na znalezienie czegoś o swoim przyjacielu, lecz przeczytanie książki jeszcze bardziej pogłębiło jego chęć dowiedzenia się więcej. Zrezygnowany nie wiedział co robić, wszyscy oczekują od niego zabicia Koszmara Ponocnika, lecz dla niego sama wizja siebie zabijającego smoka wydawała się, wręcz niemożliwa.

Nie potrafił zabijać smoków.

Nie potrafił zaimponować ojcu.

Te słowa najbardziej go dręczyły, jedno było pewne - na pewno nie zabije smoka, nigdy.

Słońce znikało powoli za horyzontem, co oznaczało początek nocy. Dzisiaj smoki nie zaatakowały. Wziął swój nierozłączny pamiętnik i postanowił uzupełnić dzisiejszy dzień:

Nie jest dobre, nie wiem kompletnie co robić. Nawet jeśli pokazałbym wikingom Szczerbatka, to kto posłuchał by takiej ofermy jak ja? Z pewnością nie mój ojciec, on nigdy mnie nie pokocha i nigdy nie wysłucha. Jestem niczym, nie wiem ile jeszcze dam radę tu żyć...

Niespodziewanie rozległo się mocne pukanie do drzwi. Czkawka natychmiast schował swój pamiętnik pod inne rzeczy, nie chciałby żeby jego osobisty pamiętnik stał się lekturą obowiązkową. Rozległo się po raz drugi pukanie

- Proszę - mruknął niezbyt szczęśliwy wizytą kogokolwiek w jego pokoju

Osobą, która przerwała jego rozmyślania okazał się sam jego ojciec, wódz plemienia - Stoick Ważki. Nie cieszył się z wizyty ojca, tak naprawdę nie wiedział po co go odwiedził, ale wolał milczeć. Wódz uchylił się przed niskim sufitem

- Synu... - zaczął Stoick

- Słucham? - spytał Czkawka rzucając krótkie spojrzenia na swoją tablicę z rysunkami, dla pewności, że wszystko co podejrzane ukrył

- Stwierdziłem, że jesteś dość duży, więc postanowiłem wysłać cię...

Oczy Czkawki z każdym słowem coraz bardziej przypominały spodki

- Na Thora! Tato ja nie chcę!

Wódz zignorował słowa jedynego syna, ciągnąc dalej

- ... Razem z kilkoma naszymi na poszukiwania smoczego leża - dokończył pewny tego, że Czkawka jest zachwycony taką okazją

Jeszcze tego mu brakowało, mało tego, że musi ukrywać swojego przyjaciela przed własnym ojcem, to jeszcze musi jechać na jakąś durną misję

- Tato... - modlił się w myślach do Odyna przyszły wódz - Ale... ja nie chcę

Stoick się szczerze roześmiał

- Dobry żart synku - odparł bez cienia zainteresowania słowami Czkawki, poklepał go po plecach - Za tydzień wypływacie, bądź gotowy

- Ale ja nie chcę! - wciąż upierał się Haddock

- Płyniesz - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu jego ojciec

- Tato.... chodź raz mnie posłuchaj, ja... ja... - zaczął się jąkać - Nie potrafię zabijać smoków!

- Szybko się nauczysz

𝐓𝐀𝐉𝐄𝐌𝐍𝐈𝐂𝐀 𝐉𝐄𝐙́𝐃𝐙́𝐂𝐀 ● HiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz