— A więc... — zaczął smutno Czkawka, przegrywając słowa swojego przyjaciela. — Astrid zostawiła mnie i wróciła na wyspę.
Czuł coraz to większą pustkę słuchając każdego zdania Szczerbatka. Miał nadzieję, że dziewczynie zależy chociaż trochę na nim, tak samo jak jemu na niej. Co prawda on tego jej nie pokazywał, więc czego miał się spodziewać? Na pewno nie tego, że będzie czuła to samo co on...
Syn wodza westchnął głośno, wstając z ziemi, na której wcześniej usiadł by przez chwilę odpocząć.
Czuł się jak ostatni idiota.
— Chodź, Szczerbek... — mruknął niewyraźnie.
Smok bardzo szybko wyczuł smutek swojego największego przyjaciela.
— Może wszystko się dobrze skończy... — zaczęła nocna furia.
Czkawka spojrzał na niego zdegustowany.
— Nic nie będzie dobrze. — przerwał mu. — Chodźmy już.
Gad chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie się powstrzymał. Nie miał doświadczeń w kwestiach miłosnych, ale wolał nie pogarszać sprawy, która i tak nie wyglądała jakoś super wow.
— Gdzie lecimy? — spytał dla rozluźnienia sytuacji Szczerbatek.
— Gdzie idziemy. — specjalnie zaakcentował ostatnie słowa. — Idziemy do nich, potem znikamy z ich życia.
Szczerbatek spojrzał na swojego jeźdźca ze zdziwieniem. Nigdy nie rozumiał takich szybkich spontanicznych decyzji Czkawki. Nie rozumiał w tej chwili dlaczego właśnie teraz po tym jak powiedział mu o Astrid bierze takie pochopne decyzje. Wiedział, że jego przyjaciel ewidentnie coś czuje do blondynki, ale nie sądził, że to jest serio aż tak coś mocnego.
— Nie znikamy. — zaperzył się. — Czkawka nie może być tak, że wracamy mieszamy w ich życiu i znowu uciekamy. To tak nie działa.
Haddock wysłał mu wściekłe spojrzenie.
— Myślisz, że jest mi łatwo? — warknął.
Nocna furia warknęła.
— Niby skąd miałbym tak myśleć. — wycedził gad. — Nigdy nie miałeś łatwo w życiu, a teraz sobie nie ułatwiasz.
Szatyn przez chwilę rozważał odpowiedź na słowa Szczerbatka, ale ostatecznie głośno westchnął i usiadł na ziemi.
— Masz rację... — odparł niechętnie.
Smok nastawił uszu i podszedł do swojego przyjaciela, patrząc na niego z troską.
— Musisz wziąć się w garść, Czkawka. — warknął do niego, lekko szturchając go swoim łbem.
Haddock pogłaskał w odpowiedzi smoka, zaciskając usta. Wiedział, że musi iść do swojego ojca prędzej czy później. Obawiał się, że Łowcy Smoków ponownie go znajdą i uczepią się jego bliskich, a to byłoby najgorsze dla niego co może być.
— Chodźmy. — rzucił krótko w kierunku gada, na co on natychmiast uśmiechnął się w duchu, takiego swojego przyjaciela to on lubił.
Czkawka wszedł na grzbiet Szczerbatka. Od razu wzbili się do lotu.
***
— Wodzu! — zawołała Astrid, biegnąc w kierunku Stoicka.
Była dosłownie przerażona. Minęły jakieś dwie godziny od jej przybycia, znaczy się tak naprawdę teraz przez dwie godziny ciągle latała, nie widziała się jeszcze ze Stoickiem, Pyskaczem i resztą
Ojciec Czkawki natychmiast zakończył rozmowę z Pyskaczem na temat rodzajów ryb i spojrzał na dziewczynę.
— ASTRID! — ucieszył się i zaczął biec w jej kierunku.
Na twarzy miał gigantycznego banana, w przeciwieństwie do Hofferson, która raczej miała nieszczęśliwy wyraz.
— Wodzu... — zaczęła, ale on jej przerwał:
— Jest z tobą mój tata i Czkawka...
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale podobnie jak on wcześniej teraz Pyskacz przerwał mu, wołając ze szczęściem imię blondynki. Nie spodziewała się takiego entuzjazmu na jej widok z ich strony.
— Wodzu... — powiedziała mocniejszym i o wiele głośniejszym tonem.
Uśmiech zszedł z twarzy zarówno Pyskacz jak i ojca Czkawki. Brodaty dał sygnał swojego przyjacielowi by ten odszedł, a sam spojrzał już w zupełności poważnie na blondynkę. Bał się tego co ta może mu powiedzieć.
— Oni mają Czkawkę. — odparła, a widząc jego wzrok dodała: — Łowcy Smoków go mają.
Gdy to mówiła, uwadze Wodza nie obeszło to, że mówiła to kompletnie wypranym z emocji głosem. Coś musiało się stać, o czym ewidentnie Hofferson mu nie powie.
— Odbijemy go. — odpowiedział z pewnością w głosie.
Zacisnął lekko usta. Nie pozwoli na stratę syna... Już dość stracił...
— Co z moim ojcem? — odparł po chwili milczenia.
Astrid zagryzła wargę, bojąc się odpowiadać na to pytanie. Wiedziała, że jak odpowie reakcja Haddocka nie będzie zbyt obiecująca.
— On nas zdradził... — powiedziała na jednym oddechu. — Trzyma z Łowcami Smoków.
Stoick spojrzał na blondynkę w szoku. Nie wierzył jej słowom... Po prostu nie wierzył.. Jak ktoś taki jak jego ojciec, który był dla niego autorytetem może mieć sojusz z kimś takim jak Łowcy Smoków... Nawet kilka lat temu gdy zabijał jeszcze smoki, nie lubił ich i traktował jak powietrze. Z resztą nie pasowało mu to. Nie widział Łowców od ponad ośmiu lat. Bernard nie mógł z nimi...
Musi znaleźć Czkawkę.
_____________________________________
854 słowa
Moja wena zniknęła tak szybko jak się pojawiła czego można się domyślić po przeczytaniu tego rozdziału.
Chciałam dokończyć do końca lutego i gówno z tego wyszło ugh
Żeby nie było żadnych kolejnych pustych obietnic na pewno skończę tą książkę w tym roku.
Poza tym nie ma niestety maratonu. Nie potrafię czegoś pisać nie mając na to weny, a nie mam zamiaru siedzieć nad jednym rozdziałem ponad 4h. No sorry, ale szkoła do czegoś zobowiązuje, a ja mam też inne książki i plany na przyszłość.
Pamiętać o pozostawieniu śladu!
CZYTASZ
𝐓𝐀𝐉𝐄𝐌𝐍𝐈𝐂𝐀 𝐉𝐄𝐙́𝐃𝐙́𝐂𝐀 ● Hiccstrid
Fanfiction𝘾𝙯𝙠𝙖𝙬𝙠𝙖 𝙃𝙖𝙙𝙙𝙤𝙘𝙠 ma dość bycia wiecznym popychadłem. Skłania go to do podjęcia drastycznej decyzji. Nie spodziewał się, że skutki opuszczenia Berk będą nad nim ciążyły przez wieczność. Nie wierzył w to, że w pięć lat może się tyle zmien...