*Astrid*
Rzuciłam się toporem na nieznajomego. Może odczepił mnie od drzewa, ale nie ufam mu.
Nie wiem jak się nazywa.
Nie wiem kim jest.
Nie wiem skąd jest.
W mojej głowie jest z pewnością za dużo pytań bez odpowiedzi. Sprawnie unikał mego ostrza, co mnie trochę zdziwiło. Widziałem wcześniej przy nim mały nóż, ciekawe co z nim zrobił. W pewnym momencie on popełnił błąd i mój topór wylądował pod jego gardłem. Musiałam podnosić głowę do góry, by widzieć jego twarzy, jest dość wysoki. Kątem oka spojrzałam na tego demona, stał za mną i jakby patrzył wyczekująco na tego gościa. On patrzył na mnie obojętnie i.... Z troską! Nie rozumiałam go kompletnie, przyjaźni się z tymi demonami co zabijają setki naszych i teraz zamiast zacząć wzbudzać we mnie litość to on jest obojętny!
- Puść mnie - powiedział
Pokiwałam przecząco głową. On z kolei głośno westchnął
- Za kilka sekund przyleci to mój przyjaciel, wtedy nie wiem co z ciebie pozostanie, więc radzę ci mnie puścić - powtórzył
Nie chciałam go puszczać, chce wiedzieć jak się nazywa. Mam niejasne przeczucie że się kiedyś widzieliśmy, jego oczy zdają się znajome
- Nie puszczę cię - oznajmiłam - Chce wiedzieć co tu robisz i jak masz na imię
Nie odpowiedział. Przybliżyłam topór jeszcze bliżej jego gardła. On nic sobie z tego nie robił, wciąż miał obojętny wyraz twarzy
- Nie dociera do ciebie że za chwilę cię zabije? - spytałam groźnie
Nieznajomy uśmiechnął się lekko, z czego się szczerzy?! Spojrzałam na niego mrożącym wzrokiem
- Z czego się szczerzysz? - warknęłam
Nie otrzymałam odpowiedzi. Głośno westchnęłam - zazwyczaj moje groźby działają. Niespodziewanie poczułam ciepło, spojrzałam przerażona w dół, nieznajomy wyciągnął ten sam nóż czy sztylet i on płonął! Odskoczyłam jak oparzona, co było moim błędem. Nieznajomy zrobił jakiś dziwny gest ręką i.... Znowu wiszę, na Thora... Spojrzałam kątem oka na smoczycę, ona patrzyła na niego z uwielbieniem! Co tu się dzieje! I kim jest ten chłopak!
- I co ja tu z tobą zrobię? - westchnął, patrząc na mnie jakbym była tylko zwykłym problemem
Nie podobało mi się to, nie po to zabiłam koszmara ponocnika, by teraz być znieważona przez jakiegoś gościa! Spróbowałam sama się odczepić z kolców śmiertnika, oczywiście bez skutku. Jedyne co mogłam w miarę ciekawego robić, to gapienie się w nieznajomego. Nie zwracał na mnie żadnej uwagi, co było wręcz irytujące. Patrzyłam lekko zdziwiona jak delikatnie ogląda skrzydło śmiertnika, chciałam krzyknąć: Uważaj, zaraz cię zabije! Ale smoczyca nie miała złych zamiarów, ona mruczała! To przeczyło wszystkiemu czego kiedykolwiek uczyliśmy się o smokach, to było nawet... Niemożliwe. Przeniosłam wzrok na niego, patrzył na mnie kątem oka uśmiechając się pod nosem, co za... Powiem w skrócie gdybym nie była przypięta przyszpilona czy jak tam chcecie do drzewa, to ten koleś by nie żył. W sumie wypuścił mnie na początku, to ja się na niego rzuciłam, ale to nie ja trzymam z tymi demonami! Rzuciłam mu kolejne wściekłe spojrzenie
- I po co tyle wściekłości - powiedział, czym mnie bardzo zdziwił
- Ty trzymasz ze smokami! - krzyknęłam wskazując palcem na smoczycę - I do tego chciałeś mnie podpalić!
- Ja akurat jak niczego do kogoś nie mam - spojrzał na mnie znacząco - to nie atakuje go bez widocznego powodu
On się zadaje ze smokami!
- Zdradziłeś swój lud - powiedziałam patrząc mu w oczy, szukając reakcji
Nie odpowiedział
- Zdradziłeś swój lud - powtórzyłam
Gdy patrzyłam w jego oczy, było w nich coś... Znajomego, ale po prostu nie potrafiłam skojarzyć faktów!
- Astrid... - zaczął
Skąd zna on moje imię?!
- Chwila, chwila - przerwałam mu - Skąd znasz moje imię?
Najwyraźniej trochę się zmieszał, przeniósł swój wzrok na smoczycę, mnie nawet nie racząc krótkim spojrzeniem. Ja wciąż milczałam, czekałam na odpowiedz. Chłopak widocznie się spiął, lecz gdy po chwili spojrzał na mnie, w jego oczach nie kryło się żadne zdenerwowanie - nieznajomy był bardzo spokojny
- Kiedyś byłem na twojej wyspie - odpowiedział, przez co się zdziwiłam - Krótko, ale byłem
Aaa... To może dlaczego te oczy, wyglądają tak znajomo, ale zaraz zaraz... Jak mógł on pamiętać moje imię, a ja niego nie? Do tego jak Stoick mógł zezwolić przebywać na wyspie człowiekowi, który tresuje smoki? To do siebie nie pasuję. Zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać, może to zabrzmi idiotycznie, ale chciałam nawet bardzo poznać tożsamość tego chłopaka, ale póki co jedyne co mogę robić to przyglądać się mu. Nieznajomy miał brązowo - rudawe włosy, mało widoczne piegi i zielone bardzo znajome oczy. W sumie był nawet przystojny. Był ode mnie o wiele wyższy. Bardzo widoczny był brak lewej nogi, zamiast niej miał zwykłą żelazną protezę, ciekawe jak ją stracił. Usłyszałam zza siebie ryk smoka, więc natychmiast przynajmniej starałam się odwrócić. Smoczyca zaczęła się wycofywać w kierunku krzaków, a chłopak stał i tylko patrzył w kierunku dźwięku, w ogóle nieprzejęty. Jednak na jego twarzy pojawił się krótki strach. Natychmiast do mnie podbiegł i niespodziewanie mnie uwolnił. Dźwięk, bardzo dziwny, było słychać coraz bardziej
- Uciekaj - powiedział nieznajomy w moim kierunku
- Co to za dźwięk? - zignorowałam jego wcześniejsze słowa
- Potrójny cios - odparł, wyciągając z uda płonący nóż czy sztylet - Wracaj do swoich
Nie zamierzałam tego
- Nie - odpowiedziałem
- To jest niebezpieczny smok - odrzekł
Prychnęłam
- I niby ty sobie z nim poradzisz?
Spojrzał na mnie zrezygnowany
- Potrójny cios to bardzo trudny do oswojenia smok - rozwinął swą wypowiedź
- I co? - spytałam
Chłopak westchnął
- Twoja załoga jest zagrożona
...
889 słów
Dawno nie było rozdziału, więc przepraszam, ale to już z powodu moich problemów, które są... Skomplikowane
CZYTASZ
𝐓𝐀𝐉𝐄𝐌𝐍𝐈𝐂𝐀 𝐉𝐄𝐙́𝐃𝐙́𝐂𝐀 ● Hiccstrid
Fanfic𝘾𝙯𝙠𝙖𝙬𝙠𝙖 𝙃𝙖𝙙𝙙𝙤𝙘𝙠 ma dość bycia wiecznym popychadłem. Skłania go to do podjęcia drastycznej decyzji. Nie spodziewał się, że skutki opuszczenia Berk będą nad nim ciążyły przez wieczność. Nie wierzył w to, że w pięć lat może się tyle zmien...