IV

4.7K 260 15
                                    

Czkawka zawahał się. Spojrzał na swojego smoka

- Ja tam nie chcę wracać - odparł zdecydowanie

Szczerbatek spojrzał na swojego jeźdźca i wsunął mu swoją głowę pod jego rękę. Syn wodza pogłaskał swojego smoka za uszami

- Spadamy - odparł pewnie

Wsiadł na smoka i poleciał na najbliższą, od statku wandali, wyspę. Była ona niewielka, ale bardzo zalesiona. Czkawka nie obawiał się smoków, po tylu latach "zamieszkiwania" na jakiś tam wyspach, zdążył zaprzyjaźnić się z większością smoków - które spotkał na swojej drodze. Zsiadł ze Szczerbatka i spojrzał za horyzont, nie dostrzegł na szczęście statku swojego ojca. W ogóle do całej sprawy miał mieszane uczucia. Owszem tęsknił na początku często, a potem rzadziej, za Berk, ale gdyby miał zostawić samego swojego najlepszego przyjaciela, załamał by się. Nie chciał zostawiać całej załogi na pewną śmierć, Czkawka nie był taki. Nawet nie zauważył, że zapadła noc. Z rozmyślań obudził go Szczerbatek, pocierający się o jego ramię. Spojrzał z wdzięcznością na swojego przyjaciela, patrząc ze zdziwieniem na stos ryb

- Nie jestem głodny - odparł mimo tego, że jego żołądek miał inne zdanie

Smok zmroził go wzrokiem. Wbrew jego słowom zwymiotował mu kawałek ryby na kolona, patrząc na niego wyczekująco. Czkawką spojrzał na Szczerbatka, a następnie na zwymiotowanego dorsza

- Eee... Chyba wolę sobie sam upiec na ognisku - stwierdził kierując swe słowa do smoka

Nocna furia prychnęła obrażona odwracając wzrok na krzaki

- Ej! Mordko nie obrażaj się od razu! - odparł syn wodza

Smok się roześmiał na swój sposób, odwracając się. Czkawka prychnął pod nosem, na co Szczerbatek zaczął go lizać po twarzy, obśliniając go od góry do dołu

- Wiesz, że to się nie zmywa! - skarcił smoka Haddock śmiejąc się

Smok parsknął i położył się obok swojego jeźdźca. Czkawka westchnął zwinął się w kłębek na ziemi. Jednak obudził go jakiś hałas. Otworzył oczy, a tam zobaczył Szczerbatka z rybą w pysku, patrzącego na niego oczekująco

- Mordko nie dasz mi spokoju? - spytał Czkawka

Smok pokiwał głową. Czkawka się pokręcił z rozbawieniem głową i ruszył w kierunku krzaków w poszukiwaniu patyków na ognisko

- Idę po patyki - rzucił przelotnie, by Szczerbatek się nie niepokoił

Wyszedł z krzaków, a smok zaczął ciągnąć go za nogę z powrotem

- Ej! Mordko puść mnie! - smok dalej go ciągnął przez krzaki - Ty gadzie, ty gadzie ty

Szczerbatek puścił go w miejscu wyjścia, czyli tam gdzie mieli zamiar spać. Czkawka podniosł się i spojrzał z wyrzutem na swojego smoka

- Po co... - zaczął lecz urwał na widok stosu patyków

- Kiedy? - zdziwił się

Mordka parsknęła, kładąc się ponownie, przyglądając się kątem oka Czkawce

- Okej, okej już za chwilę zjem - odparł

Ustawił patyki po czym dał znak Szczerbatkowi, do strzelenia plazmą. Smok strzelił w patyki, a one zaczęły się palić. Czkawka nabił na patyk rybę i spojrzał przez chwilę na horyzont. Przerażony tym co widział, znowu tam spojrzał. Zauważył rysy statku na, którym byli wandale

- Chyba dzisiaj tego nie zjem

...

467 słów

Mam nadzieję, że się podobało zostawcie ślad!

𝐓𝐀𝐉𝐄𝐌𝐍𝐈𝐂𝐀 𝐉𝐄𝐙́𝐃𝐙́𝐂𝐀 ● HiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz