Większość tego rozdziału pisałam gdzieś o czwartej, piątej rano, będąc w stanie ciężkim i szczerze nie wiem co się odwaliło XD
— Nie możemy się skrzywdzić, a już tym bardziej zabić. — powiedział Krogan, patrząc w skupieniu na Czkawkę. — Cholerna strzała... — mruknął cicho pod nosem.
Ta pieprzona Walkiria kompletne zepsuła mu cały plan. Cieszył się, że w ogóle się o niej dowiedział, ale teraz nie wiedział kompletnie co może zrobić z Haddockiem. Nie mógł pozwolić na to by umarł, a był prawie że pewny, że on byłby w stanie to zrobić.
Poznał już całkiem dobrze swojego wroga, tak samo jak Czkawka poznał jego. Coraz ciężej było mu wymyślać coraz to różniejsze plany razem z Viggo by go schwytać. Tak naprawdę przez jakieś pół roku był pewny, że już go kompletnie stracił, razem z nocną furią, która dla niego była znacznie cenniejsza niż syn wodza, chociaż czasami bywało różnie.
Dla Krogana Czkawka na początku był zwykłym, głupim, rozwydrzonym dzieciakiem. Nie traktował go podobnie jak Viggo w żadnym wypadku na równo ze sobą. Z czasem jednak zaczął nawet podziwiać Czkawkę i brać go jako całkiem trudnego do pokonania wroga. Za każdym razem udawało mu się jakoś mu uciec, aż do dzisiaj.
Uśmiechnął się szeroko, patrząc na jego twarz.
— Czasami serio się dziwię jak ktoś taki jak ty może mieć takie szczęście. — odrzekł.
Syn wodza zacisnął zęby. Wiedział, że w tej chwili pyskowanie nie jest wskazane.
— Hmmm... — westchnął Krogan. — Wiesz doskonale, że prędzej czy później znajdziemy sposób by odciąć twoją więź z nocną furią.
Chciał by cokolwiek powiedział. Każdego jego słowo było dla niego bezcennym źródłem informacji. Mimo tego, że miał go teraz dosłownie w garści, wciąż nie wykluczał z głowy tego, że Czkawka jest zdolny wciąż do ucieczki. Chłopak już niejednokrotnie mu dowiódł tego, że nie jest taki głupi, jak na początku sądził.
— Ucieknę.
Krogan zaśmiał się głośno, mimo tego że tak naprawdę to zbytnio go to nie rozbawiło. Znał doskonale jego możliwości i wiedział, że nie mówiłby nigdy słów na wiatr.
— Tym razem nie dam się tak łatwo. — odrzekł ciemnoskóry. — Możesz sobie wmawiać, ale nigdy nie uciekniesz.
Lubił pielęgnować swoje ego.
Czkawka prychnął.
— Powtarzasz się, Krogan.
Tym razem był przygotowany na te słowa.
— Nawet twoja dziewczyna w tym ci nie pomoże. — odparł, czekając na jego reakcję.
Nie zawiódł się.
Serce syna wodza zabiło mocniej.
— Astrid... — wyszeptał przerażony na myśl, co on mógł z nią zrobić.
Sam się trochę sobie dziwił. Nie pokazywał z reguły przy ludziach swoich emocji. Zwykle je ukrywał, przybierając na twarz maskę obojętności. Najczęściej ukazywał po prostu złość, wściekłości albo zirytowanie. Reszta tych dobrych uczuć dla niego była wręcz bezużyteczna.
Spojrzał na niego i przez chwilę myślał co jeszcze może dodać od siebie, by bardziej zepsuć psychikę Jeźdźca.
— Zobaczymy czy pożyje długo... — powiedział, udając niezdecydowanie. — Choć w sumie twarda się wydaje.
Haddock zacisnął zęby.
— Nie masz prawa jej skrzywdzić. — warknął.
Krogan uśmiechnął się krótko.
— Nagle zainteresowałeś się kimś innym niż sobą i smokiem? — zaśmiał się. — Wciąż mnie zaskakujesz.
***
Kolce śmiertnika trafiły kilka centymetrów obok dłoni blondynki.
Wyciągnęła rękę by je wyciągnąć ze ściany. Mogła użyć tylko jednej ręki, ze względu na przywiązanie drugiej całkiem mocno do tak zwanego potocznie patyka wystającego z ziemi.
Bardzo liczył się dla niej czas. Nie wiedziała kiedy może przyjść do niej Viggo czy Krogan lub inny Łowca Smoków. Każda sekunda była ważna.
Kolec przerwał linę od razu po zetknięciu. Astrid natychmiast podeszła blisko smoka i pogłaskała ją wdzięcznie po łbie.
W jej głowie wciąż ciążyły słowa Krogana.
Nie wiedziała komu teraz do końca ufać, ale jednego była pewna.
Musi uciekać.
________________________
Malutko słówek, bo regularne rozdziały hehe
Myślę nad happy end'em i sad end'em... Hmmm...
Dziękuję z całego serca za 40K wyświetleń 😘😘😘
Jesteście wspaniali!Zostawcie ślad!
I do max. półtora tygodnia!
CZYTASZ
𝐓𝐀𝐉𝐄𝐌𝐍𝐈𝐂𝐀 𝐉𝐄𝐙́𝐃𝐙́𝐂𝐀 ● Hiccstrid
Fanfiction𝘾𝙯𝙠𝙖𝙬𝙠𝙖 𝙃𝙖𝙙𝙙𝙤𝙘𝙠 ma dość bycia wiecznym popychadłem. Skłania go to do podjęcia drastycznej decyzji. Nie spodziewał się, że skutki opuszczenia Berk będą nad nim ciążyły przez wieczność. Nie wierzył w to, że w pięć lat może się tyle zmien...