— Gorzej być nie mogło! — od dobrej godziny histeryzował Stoick — Nie wiemy co się dzieje na Berk, nie wiemy gdzie w ogóle jesteśmy...
— Chwila! - przerwał mu Czkawka — Kto powiedział, że nie wiemy gdzie jesteśmy?
Tym razem to wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni
— No... — zaczął nieco zbity z tropu Pyskacz
Czkawka westchnął teatralnie po czym wyciągnął zza siebie starannie złożoną kartkę. Nikt niczego nie mówił. Szatyn ukląkł na jedno kolano i rozłożył cały papier na ziemi. Wszyscy patrzyli z zachwytem i niedowierzaniem na każdą kolejno wyspę na mapie. Młody Haddock wskazał palcem na jedną z mniejszych wyspy, na północny zachód od Berk
— Tu jesteśmy — odparł — Jesteśmy na kwaśnej wyspie
Sączysmark wybuchnął śmiechem
— Czyli, próbowałeś już ziemi? — spytał — Skoro wiesz jaki ma smak!
— To nie tak — szybko zaprzeczył posyłając zirytowane spojrzenie Sączysmarkowi — To jedna z kilku wysp, na którą w czasie letnim przylatują zmiennoskrzydłe
— To oznacza, że spotkamy te plujące kwasem smoki za kilka tygodni! — przeraził się Śledzik
— Owszem — odpowiedział jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie Czkawka
— Super! — ucieszyli się bliźniacy i przybili "łby"
Czkawka westchnął i zaczął składać mapę, schował ją ponownie do kieszenii. Ruszył już w kierunku plaży, ale zatrzymał go głos jego ojca
— Kiedy wreszcie powiesz nam wszystko? — spytał Stoick krzyżując ręce na piersi
Szatyn spojrzał na niego lekko zrezygnowany. Uśmiechnął się słabo, co mu kompletnie nie wyszło
— Powiedziałem wam już wszystko — skłamał
— Powiedz prawdę! — krzyknął Jorgenson
Sączysmark rzucił w niego sztyletem, którego Czkawka zwinnie uniknął. Wprawił wszystkich w jeszcze większe osłupienie
— No co się tak na mnie lampicie? — spytał lekko zły
Pyskacz popatrzył na Czkawkę, po czym spojrzał na trawę, jakby coś rozważał. Ostatecznie zatrzymał ponownie swój wzrok na szatynie, przełykając cicho ślinę wiedząc, że będzie musiał teraz bardzo uważać na słowa
— Czkawka... — zaczął, młody Haddock spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem — No, bo wiesz... Pięć lat temu to byś nawet miecza w ręce nie utrzymał...
— Pięć lat temu — powtórzył — Pyskacz, to było pięć lat temu
Nikt nic nie odpowiedział. Gdy minęło około dwóch minut, jeździec nocnej furii westchnął i ponownie odwrócił się w kierunku plaży, idąc powolnym krokiem, aż wszyscy stracili go ze swojego wzroku. Nocna furia puściła wszystkich lekko zirytowane spojrzenie, kiwając na boki łbem. Warknęła krótko i pobiegła w tym kierunku gdzie zniknął jej najlepszy przyjaciel. Sączysmark niepostrzeżenie pobiegł po wbity w ziemię sztylet i schował go małej kieszenii. Astrid spojrzała na niego ciskając piorunami z oczu
— Po co na brodę Odyna rzucałeś w niego sztyletem! — wkurzyła się
— On nic nie nam nie mówi!
— Chłopak zagadka — mruknął pod nosem Bernard, ostrząc krótki nożyk jakimś tam kamieniem
— To się z tobą zgodzę — odparł Stoick — Nie wiem co ukrywa mój syn, ale trzeba się dowiedzieć
Śledzik sprawiał wrażenie zamyślonego. Wyciągnął z tylnej kieszeni notes Czkawki. W młodej Hoffersonównej zaczynało się wręcz buzować ze wściekłości
— Jeszcze mu go nie oddałeś! — wściekła się
Młody Ingerman zignorował słowa blondynki po czym przekartkował notes, zatrzymując się na jednej stronie, na której znajdował się spadający na ziemię sztylet i napis "Nie potrafiłem go zabić... Zhańbiłem cały ród Haddock'ow, zawiodłem na całe życie ojca, ale niczego nie żałuje"
— To zaczyna nabierać sensu — wymamrotał
Astrid podeszła wściekłym krokiem do blondyna i wyrwała mu notes z ręki. Chciała natychmiast go zamknąć, ale ciekawość zwyciężyła. Schowała notes i przywołała na twarz większą wściekłość
— Sama mu go oddam — skłamała wciąż wściekła
— No weź, Astriś... Trochę se poczytamy i potem mu oddamy... — zaczął Sączysmark
— Nie nazywaj mnie Astriś! —warknęła
Zignorowała nawoływania Jorgensona i weszła do lasu. Gdy była pewna, że jej nie zobaczą rzuciła się biegiem przed siebie. Mijała setki drzew, lecz nie zwracała na to uwagi. Rozejrzała się wokoło dla upewniania, że jest sama po czym wyciągnęła notes. Już po kilku słowach poczuła wyrzuty sumienia. Co prawda Czkawka pisał każde zdanie nie nazywając nikogo po imieniu i w większości nie zdradzając kim dana osoba jest. Jednak gdy wspomniał o blondynce, która uwielbia z niego szydzić razem z pewnym gangiem - szybko skojarzyła fakty. Zacisnęła usta na wspomnienie smoczego szkolenia. Nie wiedziała czemu, ale teraz jakoś... Poczuła wyrzuty sumienia za to wszystko... Jednocześnie coraz bardziej miała ochotę po raz kolejny przeprosić szatyna za swoje zachowanie. Gdy natrafiła na swój rysunek otworzyła szeroko usta z zaskoczenia. Każdy szczegół, każda kreska zgadzała się z jej wyglądem pięć lat temu. Nigdy nie widziała by ktoś ją tak pięknie uwiecznił na papierze. Pod rysunkiem było tylko kilka słów, przez które w oczach Astrid natychmiast pojawiły się łzy
— —————————————————————
925 słów
Przepraszam, że jest mało rozdziałów... Ale jakoś na razie nic mi się nie chce mimo tego, że moje dwie przyjaciółki pojechały na wakacje i ich na razie nie będzie ;-;, przez co chyba właśnie powinnam mieć więcej czasu, ale oczywiście go nie mam... Z resztą jak zwykle
Laptopa mi hojnie zwrócono C;
A i jeszcze jedno! Na innej książce ktoś mnie spytał czy w ogóle śpię bo rozdziały są bardzo późno xD Jakby cuś chodzę spać z reguły o drugiej bądź trzeciej, a potem śpię do jedenastej dwunastej ;B
Zostawcie gwiazdkę! To motywuje i sprawia, że częściej są rozdziały! <--- zajechało nieco ałtoreczką xD
A tak serio to proszę was o gwiazdkę i ten jeden marny komentarz, którego napisanie wam zajmie mniej niż minuta C:, a serio może pocieszyć człowieka
Do następnego!
CZYTASZ
𝐓𝐀𝐉𝐄𝐌𝐍𝐈𝐂𝐀 𝐉𝐄𝐙́𝐃𝐙́𝐂𝐀 ● Hiccstrid
Fanfic𝘾𝙯𝙠𝙖𝙬𝙠𝙖 𝙃𝙖𝙙𝙙𝙤𝙘𝙠 ma dość bycia wiecznym popychadłem. Skłania go to do podjęcia drastycznej decyzji. Nie spodziewał się, że skutki opuszczenia Berk będą nad nim ciążyły przez wieczność. Nie wierzył w to, że w pięć lat może się tyle zmien...