32.

185 5 7
                                    

- y... jaka jest dobra?

- Że twój chłopak może tu zostać na noc z tobą

- o to super - ucieszyłem się

- a zła?  - spytał tord

- no właśnie zła jaka jest? - spojrzałem na panią zaciekawiony.

- no właśnie prawdopodobnie już nie wrócisz do domu - spojrzała na mnie i wyszła z sali a ja się rozpłakałem.

- ciii... skarbie spokojnie - Tord mnie przytulił i gładził po plecach.

To uczucie kiedy życie wali ci się przed oczami jest straszne, tracisz w tedy chęć życia w sumie dawno ją straciłem ale okej. Leżałem wtulony w torda, myślałem o różnych rzeczach takich jak naprzykład, co by było gdybym był zdrowy i co byśmy razem z tordem robili, jeśli bym umarł co rozdział by zrobił, czy kiedyś wyzdrowieje, co mam tu robić i czy jest ze mną, aż tak źle? Musiałeś tak przez wiele godzin, aż zasnąłem.

** dziesiąta rano **

Tord juz dawno na nogach a ja dopiero się obudziłem, to była najlepsza noc w szpitalu, bo miałem przy sobie osobę która mnie kochała i pokazywała to najbardziej jak mogła.

- Hej kochanie - powiedział spokojnie Tord.

- cześć - ucałowałem go na dzień dobry a on oddał pocaunek.

- co dzisiaj robimy? - spytał zaciekawiony.

- nie wiem... idziemy na dwór?

- okej - wzioł wózek i mnie na niego przeniósł.

Za szpitalem znajduje się mały park, bardzo ładny i zadbany, pierwszy raz tam będę... za dużo osób tam nie przebywa bo albo nie mogą albo im się nie chce albo mają inny powód. Nim się obejrzałem byliśmy już w tym małym parku.

- ale tu pięknie - powiedziałem zachwycony.

- A wiesz kto jest jeszcze piękny? - spytał Tord śmiejąc się.

- ty! - zaśmiałem się.

- nie bo ty - wykłucał się

- nieee... ty - kontynuowałem kłótnie o nic.

- ty i koniec

- oboje - zaproponowałem a tord kiwnoł potwierdzająco głową.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, kilka razy orzyszedł lekarz pytając się jak się czuje albo podając mi leki. Pojechałem na hemioterapie i wróciłem znowu do mojego chłopaka. W ogrodzie spędziliśmy cały dzień. I tak samo minęły nam kolejne 3 dni.

** dwudziesty drugi czerwca **

Dzisiaj mój stan się masakrycznie pogorszył, nie mogę wstać, nie chce mi się nic, lekarze tylko biegają i podają leki ale to nic nie daje. Tord ciągle płacze a ja nic nie mogę zrobić, nie mam siły go przytulić i pocieszyć

- mamy pana wyniki - podszedł lekarz.

- eh... - A ja tylko westchnąłem.

- pana stan się pogorszył o tyle, ze prawdopodobnie nie przeżyje pan jutrzejszego dnia - mówił lekarz i gdy już skończył wyszedł a ja się rozryczałem jak nigdy.

- d...damy rade - przytulił mnie Tord.

- M. ..mhm - przytuliłem go mocniej.

Tord przez cały dzień mnie pocieszał i przytulał, w końcu zemdlałem nie wiem dlaczego.

Tord

Tom nagle zemdlał ja zawolalem lekarzy i oni coś przy nim robili w końcu odeszli.

- CO Z NIM?! - krzyknąłem a lekarz na mnie spojrzał.

Chłopak z plakatu [TomxTord]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz