- y... jaka jest dobra?
- Że twój chłopak może tu zostać na noc z tobą
- o to super - ucieszyłem się
- a zła? - spytał tord
- no właśnie zła jaka jest? - spojrzałem na panią zaciekawiony.
- no właśnie prawdopodobnie już nie wrócisz do domu - spojrzała na mnie i wyszła z sali a ja się rozpłakałem.
- ciii... skarbie spokojnie - Tord mnie przytulił i gładził po plecach.
To uczucie kiedy życie wali ci się przed oczami jest straszne, tracisz w tedy chęć życia w sumie dawno ją straciłem ale okej. Leżałem wtulony w torda, myślałem o różnych rzeczach takich jak naprzykład, co by było gdybym był zdrowy i co byśmy razem z tordem robili, jeśli bym umarł co rozdział by zrobił, czy kiedyś wyzdrowieje, co mam tu robić i czy jest ze mną, aż tak źle? Musiałeś tak przez wiele godzin, aż zasnąłem.
** dziesiąta rano **
Tord juz dawno na nogach a ja dopiero się obudziłem, to była najlepsza noc w szpitalu, bo miałem przy sobie osobę która mnie kochała i pokazywała to najbardziej jak mogła.
- Hej kochanie - powiedział spokojnie Tord.
- cześć - ucałowałem go na dzień dobry a on oddał pocaunek.
- co dzisiaj robimy? - spytał zaciekawiony.
- nie wiem... idziemy na dwór?
- okej - wzioł wózek i mnie na niego przeniósł.
Za szpitalem znajduje się mały park, bardzo ładny i zadbany, pierwszy raz tam będę... za dużo osób tam nie przebywa bo albo nie mogą albo im się nie chce albo mają inny powód. Nim się obejrzałem byliśmy już w tym małym parku.
- ale tu pięknie - powiedziałem zachwycony.
- A wiesz kto jest jeszcze piękny? - spytał Tord śmiejąc się.
- ty! - zaśmiałem się.
- nie bo ty - wykłucał się
- nieee... ty - kontynuowałem kłótnie o nic.
- ty i koniec
- oboje - zaproponowałem a tord kiwnoł potwierdzająco głową.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, kilka razy orzyszedł lekarz pytając się jak się czuje albo podając mi leki. Pojechałem na hemioterapie i wróciłem znowu do mojego chłopaka. W ogrodzie spędziliśmy cały dzień. I tak samo minęły nam kolejne 3 dni.
** dwudziesty drugi czerwca **
Dzisiaj mój stan się masakrycznie pogorszył, nie mogę wstać, nie chce mi się nic, lekarze tylko biegają i podają leki ale to nic nie daje. Tord ciągle płacze a ja nic nie mogę zrobić, nie mam siły go przytulić i pocieszyć
- mamy pana wyniki - podszedł lekarz.
- eh... - A ja tylko westchnąłem.
- pana stan się pogorszył o tyle, ze prawdopodobnie nie przeżyje pan jutrzejszego dnia - mówił lekarz i gdy już skończył wyszedł a ja się rozryczałem jak nigdy.
- d...damy rade - przytulił mnie Tord.
- M. ..mhm - przytuliłem go mocniej.
Tord przez cały dzień mnie pocieszał i przytulał, w końcu zemdlałem nie wiem dlaczego.
Tord
Tom nagle zemdlał ja zawolalem lekarzy i oni coś przy nim robili w końcu odeszli.
- CO Z NIM?! - krzyknąłem a lekarz na mnie spojrzał.
CZYTASZ
Chłopak z plakatu [TomxTord]
FanficTom - czternastoletni chłopak. mieszkał w Londynie ale gdy dowiedział się, że ma trafić ponownie do domu dziecka postanowił wyjechać do Polski. mieszka z bratem. jest gejem. Tord - pietnastoletni chłopak. mieszkał w Norwegii dlatego ma akcent. miesz...