Rozdział 20 - Ugoh Mortair

308 12 0
                                    

Ugoh Mortair wyszedł z izby zostawiając za sobą pobitego Szkota. Rozmasował lekko obity nadgarstek i spojrzał spode łba na pozostałych mężczyzn siedzących przy stole i opijających się whiskey. Jeden z nich wytarł brodę rękawem, pociągnąwszy wcześniej solidny łyk alkoholu, i zwrócił się do Ugoh'a.

- Powiedział ci w końcu coś ciekawego, czy zamierzasz nas trzymać w tej zatęchłej norze przez miesiąc?

- Nic mi nie powiedział - warknął Ugoh i dosiadł się do mężczyzny

- Czyli mamy problem - westchnął tamten i wypił jeszcze trochę whiskey

- Ja mam, Bodach, nie ty.

Bodach, który był już stary, a jego broda była nie tyle siwa, co raczej mysia, zerknął ukradkiem na Ugoh'a, który teraz wziął do ręki kawałek czerstwego chleba i zaczął go rwać na kawałki, wkładając sobie co i rusz jeden do ust.

- Siedzimy w tym razem, chłopcze - powiedział Bodach i podstawił mu kubek z trunkiem. -Ceann może i ci groził, że pozbawi cię głowy jak nie schwytasz tych paru czarownic więcej, ale prawda jest taka, że bez ciebie, nie schwytałby ani jednej. 

Ugoh przewrócił oczami i spojrzał na starca. Naprawdę był stary. Jego twarz była wykrzywiona w wiecznym grymasie, typowym dla starców, zmarszczki były głębokie i przecinały każdy centymetr jego twarzy. Nawet oczy były stare, pożółkłe i bez wyrazu, jakby ich właściciel nigdy nie był w stanie wyleczyć się z nietrzeźwości. 

- Tracimy tutaj czas. - dodał po krótkiej chwili 

- Co masz na myśli?

- Mam na myśli to, że gdybyśmy ruszyli teraz to jutro bylibyśmy w Croone, gdzie jeśli wieśniacy nie kłamią, czarownica mieszka w co drugiej chałupie. 

Ugoh odstawił gwałtownie kubek zwracając na siebie uwagę pozostałych mężczyzn siedzących przy stole. 

- Sugerujesz, ze mam tej dziwce darować życie?

- Już i tak się na niej zdrowo wyżyłeś. Daj jej i chłopakowi odejść, a sami weźmy się w końcu za prawdziwą robotę. -chwycił mężczyznę za ramię, jakby strofował małe dziecko - Jedźmy do Croone i schwytajmy te wiedźmy, zanim Ceann rzeczywiście straci do ciebie resztki cierpliwości.

Ugoh potarł w zamyśleniu brodę i wstał od stołu. Podszedł do okna i wpatrzył się w smętny horyzont. Za każdym razem miał wrażenie ujrzeć tam Ceann'a i jego Czarną Gwardię. Poczuł jak kropelki potu spływają mu po karku. Napiął mięśnie i odruchowo sięgnął po sztylet. Nigdy nie mógł okazywać słabości w otoczeniu swoich ludzi, nie może tego zrobić i tym razem. Odwrócił się do mężczyzn, którzy wpatrywali się w niego z wyczekiwaniem.

- Przyprowadźcie ich. 

Zagubiona w czasie (Outlander Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz