#10

1.6K 108 12
                                    

Dzień od samego początku nie zapowiadał się zbyt dobrze. Zaraz po przebudzeniu poczułem silne ssanie w żołądku. Bolało, było mi niedobrze...I adekwatnym do tego byłby brak apetytu. Tymczasem było zupełnie inaczej. Nos umożliwiał mi wyczucie zauważalnie szerszej gamy zapachów niż dotychczas. Zegarek wskazywał godzinę 7:09, wstałem więc powoli choć niechętnie. Swoją zmianę w kawiarni zaczynałem o 9:00.
"Powinienem się ubrać" pomyślalem, jednak obiło się to jedynie o ściany czaszki, nie przynosząc oczekiwanego rezultatu. Burczało mi w brzuchu.
Bolało. Znów bolało. Świadomość bycia głodnym napawała mnie radością oraz wstrętem jednocześnie.
"Czy inni też mierzą się z czymś takim?"
Zadawałem sobie mnóstwo pytań, w rzeczywistości będących żałosnym użalaniem się nad moją marną osobą.
Czułem, że coś jest nie tak.
Wkradł się jakiś błąd.
Nie wiedziałem jednak jakiego rodzaju.

***********

-Jimin, stolik na zewnątrz -usłyszałem nagle.
-A, tak. Stolik, kawa...Tak, już idę -skinąłem głową, dziękując Jinowi za ściągnięcie mnie na ziemię.
On natomiast pokręcił jedynie głową, cmokając z dezaprobatą.
-Nie mam do ciebie siły, dzieciaku -wymamrotał z lekkim uśmiechem na ustach.
Ja natomiast posłusznie udałem się na zewnąrz, aby dostarczyć klientkom zamówione napoje i ciasta.
Zerknąłem na wielkie kawałki czekoladowych wypieków, a później na niemal wychudzone dziewczęta.
Były idealne.
Kusiło mnie aby zapytać jakim cudem mają tak perfekcyjne figury, jedząc w ten sposób. Wielgachny kawał tortu czekoladowego zapijany przesłodzonym, karmelowym latte z syropem truflowym, grubą spiralą bitej śmietany oraz kawałkami toffie na wierzchu jako odpowiednik śniadania? Bomba.
"Ale nie dla takich świń jak ty, Jimin".
Odchodząc posłałem im przyjazny uśmiech, życząc smacznego.
Było wcześnie, ruch w kawiarni więc nie był jeszcze tak duży,  a ja mogłem na spokojnie wypić wcześniej zaparzone zioła. Nienawidziłem ich smaku.
-Jimin, co z tobą? -zagadnął Jin, siadając tuż obok z kubkiem aromatycznego kokosowego latte.
Fantastyczny zapach w szybkim tempie rozniósł się po pomieszczeniu i mile połaskotał mnie w nos. Przyjemne uczucie.
Ponownie zaburczało mi w brzuchu, na co tym razem Kim nie pozostał obojętny.
-Jadłeá sniadanie? Będziesz odstraszać klientów -skomentował złosliwie, jednak wiedziałem do czego dążył.
-Dobrze wiesz, że jestem na diecie.
-Ale dieta nie polega na nie jedzeniu, a na zdtowym odżywianiu i aktywności fizycznej.
-Jem. Po prostu dziś nie miałem czasu, nie ma o co się martwić -zapewniłem, uśmiechając się.
-Dobrze się składa, ja też nie jadłem. Zjedzmy razem, co? Jakieś ciasto?
-Ale-
-Nie przyjmuję odmowy -zakomubikował,a mnie -niestety -to ucieczyło.
Poczułem, że muszę zjesć, że nie mam wyboru.
Miałem.
Zdałem sobie z tego sprawę dopiero wieczorem, po zjedzeniu dwóch, a może trzech porcji zapiekanki brokułowo serowej.
Wkradł się błąd.
A tym błędem byłem ja.

************************
/dop.aut/:
Ochłodziło się, jest tak przyjemnie

Skinny Butterfly ||YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz