Nie wytrzymał tego. To, co przeczytał od ukochanego przerosło go. Tylko to mogło mu pomóc.
Łzy spływały ciurkiem po jego policzkach tworząc długie autostrady, a białka oczu zaczynały przybierać barwę czerwoną.
Otworzył szufladę w biurku, aby przywitać się ze swoim najlepszym przyjacielem, któremu na imię dał Antoni.
Jego ostrą oraz zimną część przyłożył do ręki, aby po chwili zacząć malować głębokie kreski, z początku niewidoczne, ale po chwili o barwie szkarłatnej.
Krew skapywała na podłogę, jednak Ciela to nie obchodziło. Liczył się tylko Alois i ich wspólne relacje.