1.Przyjęcie

941 73 23
                                    

– Miriam, do cholery gdzie moja pieprzona odznaka? Przysięgam, że jeszcze wczoraj leżała na stole! – krzyczał ojciec z kuchni.
Westchnęłam, podniosłam się z łóżka i odłożyłam notes na stolik nocny.
Ten człowiek jest niemożliwy.

– Tato odznaka jest w twojej kurtce, którą sam wieszałeś wczoraj w korytarzu.– Kiedy byłeś pijany. Dodałam w myślach.

Przez chwile zapanowała cisza, później usłyszałam jak wstaje od stołu i idzie do korytarza. Bingo. Brzdęk przyczepionej odznaki poniósł się echem po domu.

– Brawo tato! – krzyknęłam i usłyszałam jak mruczy coś pod nosem a potem trzasnął drzwiami i już go nie było. – dziękuje ci cudowna córko– dodałam za niego i udałam się do salonu.

Od śmierci mojego brata mój tata za priorytet ustanowił sobie Picie do nieprzytomności i wracanie do domu kiedy tego zapragnie. Zatem ja ułożona córka muszę zajmować się obowiązkami domowymi, bo o ironio, mama zostawiła nas kiedy ojciec zaczął się staczać. Znalazła sobie jakiegoś księgowego czy coś w tym guście. Gdyby znalazł się jeszcze jeden księgowy dla mnie.
Zaśmiałam się na tę myśl i przykucnęłam obok Sumo– mojego ulubionego mieszkańca tego nudnego domu.

Duży pies ziewnął i podniósł ociężale swój duży łeb. Czasami przypominał mi mojego ojca. Leżał sobie i miał wszystko gdzieś.

– czas na spacerek, grubasie– gdy usłyszał słowo „spacer" podskoczył jak poparzony, nigdy nie zrozumiem o co chodzi z tymi psami. Z leniwego dziadka nagle zmienił się w pełnego wigoru młodzieńca. Zaśmiałam się i podpięłam go do smyczy.

Na dworzu było chłodno, wrzesień w tym roku zaczął się dość zimno. Rozejrzałam się po chodniku. Kilka osób szło ze swoimi androidami.
Czasem zastanawiałam się co one czują, czy w ogóle coś czują. Odkąd wprowadzono je na rynek, ludzie zrobili sobie z nich służących. To przygnębiające.
Technologia trochę mnie przerażała, niedługo zaczną wszczepiać nasze umysły do maszyn i Bóg jeden wie co jeszcze.

Przeszłam z Sumo przez ulicę kiedy panel na chodniku zmienił kolor na zielony, od dawna nie widziałam człowieka z psem na spacerze, zazwyczaj robiły to androidy. Ludzie są teraz strasznie wygodni. Tata zawsze mówi, że to „plastikowe badziewie" i nigdy nie wejdzie w interakcje z żadnym z androidów. Nie wiem czy to jest jeszcze w ogóle możliwe. Technologie można teraz spotkać na każdym kroku.

Obrałam kurs na park, był dość blisko naszego domu a Sumo uwielbiał spędzać tam czas. Ja zresztą też, mało zostało już takich zielonych miejsc. W ostatnich latach ziemia dostała ostro po „dupie", że tak powiem. Ludzie nie doceniają tego, że maja tak wspaniałe miejsce, ale matka natura ostatnimi czasy zaczęła dawać o sobie znać. Podniesiony stan oceanów, strasznie upalne lata. Wykończymy się sami. Nie wiem czemu ale bawi mnie to, że zamiast myśleć co można zrobić żeby polepszyć stan ziemi, my tworzymy sobie elektryczne zabawki i zoo z androidami. Czasami mam wrażenie, że ludzie to idioci.

Odczepiłam smycz i rzuciłam Sumo patyk. Pies wesoło zaszczekał i tyle go widziałam. Usiadłam na trawie i czekałam aż zwierzak wróci. Pewnie dwa razy zgubił drogę. Staruszek nie jest już tak sprytny jak kiedyś.

– dzień dobry ślicznej pani– usłyszałam irytujący głos kogoś, kogo nie chciałam teraz słyszeć. Jack. Uśmiechnęłam się sztucznie do syna przełożonego mojego ojca. Jezu, jak ja go nienawidzę.

– cześć– ucięłam i wróciłam do swojego wcześniejszego zajęcia czyli oglądania jeziora i czekania na mojego psa. Czy możliwe jest, że psy mogą mieć Alzheimera? Przecież chyba nie zapomniał drogi powrotnej do mnie, Ugh. Przez chwile zapomniałam, że Jack cały czas tu jest.

Just MachineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz