[1]19 ; Obiecuję Ci, że jeśli się obudzisz zawszę będę przy tobie.

679 31 2
                                    

** 2 tygodnie później **

Spakowałam się, zaraz wyjeżdżamy. Jeżeli chodzi o Martynę, nadal się nie obudziła, ale udało nam się i jest już w Warszawie.

Podobno za tydzień/dwa będzie mogła być w naszym mieszkaniu. Przynajmniej ja mam taką nadzieje.

- Gotowa? - pyta Igor.

- No Jasne możemy wracać. - uśmiechnęłam się smutno.

- Nadal myślisz,że to z Martyną to twoja wina? - zapytał.

- Gdybym wtedy była przy niej. - westchnęłam.

- Przecież to bardziej moja wina niż twoja, to ja zacząłem kręcić z Roksaną. - powiedział Igor przytulając mnie.

- Najwidoczniej los tak chciał. - przytuliłam go również.

Jeżeli chodzi o naszej relacje to jesteśmy nadal przyjaciółmi, ponieważ od czasu tamtego wydarzenia Igor nie pytał. Narazie nie pytał.

- Gołąbeczki czas jechać. - zaśmiała się Ola.

Szatyn tylko się uśmiechnął. Zabrałam moją walizkę.

- Daj pomogę. - wyrwał mi ją.

- Jeżeli musisz. - powiedziałam.

- Ależ muszę.

Powiem,że naprawdę ten wypad tutaj zrobił nam dobrze. Oprócz tej jednej sytuacji. Oczywiście rzeczy Martyny też zabrałam.

Jechaliśmy około godziny w ciszy kiedy Igor zapytał.

- Pamiętasz ten wieczór z Martyną? Nie dokończyłaś. - uśmiechnął się lekko.

- Czyli? - zapytałam.

-Czy chciałabyś zostać moją księżniczką? - spojrzał na mnie.

- Igor, odpowiem ci wieczorem. - zachichotałam.

- Ty to lubisz mnie denerwować? - zaśmiał się.

- Pewnie.

- Igor ja wychodzę do Martyny. - oznajmiłam.

- Zawiozę Cię. - zaproponował.

- Dziękuje. - powiedziałam.

Postanowiliśmy,że Bugajczyk zamieszka u mnie do czasu kiedy Martyna będzie w szpitalu i zajmie jej pokój przez te dwa tygodnie.

- Jak wrócimy domagam się twojej odpowiedzi. - rzekł.

- Dobrze dobrze- przewróciłam oczami.

Poszliśmy po schodach na piętro Martyny. Przy jej pokoju było dużo lekarzy nie wiedziałam kompletnie o co chodzi.

- Przepraszam coś się stało? - zapytałam zdziwiona.

- Ratujemy jej życie proszę się odsunąć!- krzyknęła pielęgniarka.

- C-co? - usiadłam na krześle.

- Co się stało? - podszedł do mnie Igor.

- Ona może umrzeć. - szepnęłam.

Przypomniało mi się,że to ona nie raz mi pomogła i była,jest i będzie najważniejszą i najlepszą jaką poznałam.

Ona i Ola są najważniejsze. Igor oczywiście też i nawet Adrian Bardzo się z nim zaprzyjaźniłam.

Lekarze wychodzą dumnie z sali.

- I jak? - zapytałam zdenerwowana.

- Udało się. - odpowiedział jeden z nich.

- O Boże dziękuje! Mogę do niej wejść.

- Tak, proszę bardzo.

Weszłam po czym usiadłam obok niej i płakałam przytuloną w nią.

- Obiecuję Ci, że jeśli się obudzisz zawszę będę przy tobie.

- Gdzie Dawid? - zapytał dobrze mi znany głos.

- Martyna! - krzyknęłam.

Do sali wbiegli lekarze i pielęgniarki. Po około 10 minutach znowu siedziałam sam na sam z nią.

- No więc gdzie Dawid? - zapytała ponownie.

- Wyjechał. - uśmiechnęłam się.

- Wróci?

- Napewno wróci jak się dowie.

- Wsadzili już tą dziewczynę do więzienia?

- Właściwe to jeszcze nie. - podrapałam się po karku.

- Powinnam wyjść za trzy dni. - oznajmiła.

- Wiem, pomogę Ci się zabrać.

Spojrzałam na zegarek, a tam szesnasta.

- Cholera, muszę iść,ale obiecuje,że jutro przyjdę. - powiedziałam wstając.

- No ja myślę. Nie chce mi się nudzić. Papa.

Pożegnałam się i opuściłam pomieszczenie. Pociągnęłam Igora za rękę, cała uradowana zeszłam na parking, wsiadając do samochodu.

- Brałaś coś? - zaśmiał się.

- Obudziła się! - krzyknęłam.

- Pierdolisz? - zapytał zszokowany.

- Nie, wiesz żartuję z takich rzeczy. Normalka. - przewróciłam oczami.

- Zmieniając temat, powiesz mi już?

- No Igor więc...

Frist and last love || ReTo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz