** 2 tygodnie później **
Spakowałam się, zaraz wyjeżdżamy. Jeżeli chodzi o Martynę, nadal się nie obudziła, ale udało nam się i jest już w Warszawie.
Podobno za tydzień/dwa będzie mogła być w naszym mieszkaniu. Przynajmniej ja mam taką nadzieje.
- Gotowa? - pyta Igor.
- No Jasne możemy wracać. - uśmiechnęłam się smutno.
- Nadal myślisz,że to z Martyną to twoja wina? - zapytał.
- Gdybym wtedy była przy niej. - westchnęłam.
- Przecież to bardziej moja wina niż twoja, to ja zacząłem kręcić z Roksaną. - powiedział Igor przytulając mnie.
- Najwidoczniej los tak chciał. - przytuliłam go również.
Jeżeli chodzi o naszej relacje to jesteśmy nadal przyjaciółmi, ponieważ od czasu tamtego wydarzenia Igor nie pytał. Narazie nie pytał.
- Gołąbeczki czas jechać. - zaśmiała się Ola.
Szatyn tylko się uśmiechnął. Zabrałam moją walizkę.
- Daj pomogę. - wyrwał mi ją.
- Jeżeli musisz. - powiedziałam.
- Ależ muszę.
Powiem,że naprawdę ten wypad tutaj zrobił nam dobrze. Oprócz tej jednej sytuacji. Oczywiście rzeczy Martyny też zabrałam.
Jechaliśmy około godziny w ciszy kiedy Igor zapytał.
- Pamiętasz ten wieczór z Martyną? Nie dokończyłaś. - uśmiechnął się lekko.
- Czyli? - zapytałam.
-Czy chciałabyś zostać moją księżniczką? - spojrzał na mnie.
- Igor, odpowiem ci wieczorem. - zachichotałam.
- Ty to lubisz mnie denerwować? - zaśmiał się.
- Pewnie.
—
- Igor ja wychodzę do Martyny. - oznajmiłam.
- Zawiozę Cię. - zaproponował.
- Dziękuje. - powiedziałam.
Postanowiliśmy,że Bugajczyk zamieszka u mnie do czasu kiedy Martyna będzie w szpitalu i zajmie jej pokój przez te dwa tygodnie.
- Jak wrócimy domagam się twojej odpowiedzi. - rzekł.
- Dobrze dobrze- przewróciłam oczami.
—
Poszliśmy po schodach na piętro Martyny. Przy jej pokoju było dużo lekarzy nie wiedziałam kompletnie o co chodzi.
- Przepraszam coś się stało? - zapytałam zdziwiona.
- Ratujemy jej życie proszę się odsunąć!- krzyknęła pielęgniarka.
- C-co? - usiadłam na krześle.
- Co się stało? - podszedł do mnie Igor.
- Ona może umrzeć. - szepnęłam.
Przypomniało mi się,że to ona nie raz mi pomogła i była,jest i będzie najważniejszą i najlepszą jaką poznałam.
Ona i Ola są najważniejsze. Igor oczywiście też i nawet Adrian Bardzo się z nim zaprzyjaźniłam.
—
Lekarze wychodzą dumnie z sali.
- I jak? - zapytałam zdenerwowana.
- Udało się. - odpowiedział jeden z nich.
- O Boże dziękuje! Mogę do niej wejść.
- Tak, proszę bardzo.
Weszłam po czym usiadłam obok niej i płakałam przytuloną w nią.
- Obiecuję Ci, że jeśli się obudzisz zawszę będę przy tobie.
- Gdzie Dawid? - zapytał dobrze mi znany głos.
- Martyna! - krzyknęłam.
Do sali wbiegli lekarze i pielęgniarki. Po około 10 minutach znowu siedziałam sam na sam z nią.
- No więc gdzie Dawid? - zapytała ponownie.
- Wyjechał. - uśmiechnęłam się.
- Wróci?
- Napewno wróci jak się dowie.
- Wsadzili już tą dziewczynę do więzienia?
- Właściwe to jeszcze nie. - podrapałam się po karku.
- Powinnam wyjść za trzy dni. - oznajmiła.
- Wiem, pomogę Ci się zabrać.
Spojrzałam na zegarek, a tam szesnasta.
- Cholera, muszę iść,ale obiecuje,że jutro przyjdę. - powiedziałam wstając.
- No ja myślę. Nie chce mi się nudzić. Papa.
Pożegnałam się i opuściłam pomieszczenie. Pociągnęłam Igora za rękę, cała uradowana zeszłam na parking, wsiadając do samochodu.
- Brałaś coś? - zaśmiał się.
- Obudziła się! - krzyknęłam.
- Pierdolisz? - zapytał zszokowany.
- Nie, wiesz żartuję z takich rzeczy. Normalka. - przewróciłam oczami.
- Zmieniając temat, powiesz mi już?
- No Igor więc...

CZYTASZ
Frist and last love || ReTo
FanfictionStara nazwa książki : Czas pokaże Tak, książka przechodziła poprawki, abyście mogli ją przeczytać. Jest to moja pierwsza książka, a jak na pierwszą osiągnęła najwiecej wyświetleń także ten no dziękuje. Również dziękuje bardzo jeśli ją czytasz. Zapr...