- Cześć - weszłam do kuchni, po czym otworzyłam lodówkę.
- Hej, jak się czujesz? - zapytał się Leo, a ja się nie odezwałam, więc do mnie podszedł. Odwróciłam się do niego tyłem, ale był szybszy. Zmierzył mnie wzrokiem, a następnie krzywo się uśmiechnął na widok moich strasznie podkrążonych oczu i o wiele chudszego ciała, niż dwa miesiące wcześniej. - Diana, w końcu to dziecko zabijesz... Kiedy ty ostatnio jadłaś?
- Został tydzień do porodu, dam radę. A do tego kiedy jadłam, to... - zastanowiłam się chwilę. - Nie mam pojęcia.
- Co się kurwa stało z tobą, co!? - krzyknął i przewrócił krzesło. - Gdzie jest ta dziewczyna, która się cieszyła życiem, nie przejmowała się nikim, miała wyjebane na wszystko?
- Zniknęła, kiedy dowiedziała się jak to jest kochać...
- Gdyby nie on, to byłabyś jak kiedyś, kurwa! Wiem, że to boli, ale masz Lily. Dałaś jej życie, a teraz ją tego pozbawiasz, przez twoje głodzenie się.
- Gówno wiesz! - również krzyknęłam. - Nie masz dzieci ani nawet dziewczyny!
- Jesteś tego taka pewna?
- Tak... - odpowiedziałam niepewnie.
- Mylisz się, kobieto. Mam rocznego syna, ale jego matka nie żyje i zajmuje się nim moja matka - opowiedział. - Możesz mnie wywalić z gangu za złamanie prawie najważniejszej zasady, ale mam to w dupie. Dziecko dla mnie jest najważniejsze i dla ciebie też powinno - wyszedł, a stałam w tym samym miejscu, próbując ułożyć sobie to wszystko w głowie.
Czemu mi nic nie powiedział? Bym mu pomogła...
Któryś z chłopaków wie?
Czy kochał matkę dziecka?
A może jest dziwką?
Z tymi myślami ruszyłam na górę. Weszłam do łazienki i za pralki wyciągnęłam wagę. Stanęłam na niej i po kilku sekundach wyświetliło się pięćdziesiąt sześć kilo, a przy moim metrze sześćdziesiąt pięć i trzydziestym dziewiątym
tygodniu ciąży powinnam ważyć co najmniej prawie sześćdziesiąt dwa*. To nie duża różnica. Tylko siedem kilo. Rozebrałam się do naga i wskoczyłam pod prysznic. Dokładnie się umyłam, chcąc zmyć cały ból, którego doświadczyłam rano. Wychodząc zobaczyłam, że ekran mojego telefonu się rozświetlił, więc gdy się ubrałam zobaczyłam kto do mnie coś wysłał.Od Auron💔 : Możemy pogadać?
Moje serce momentalnie przyspieszyło, a brzuchu poczułam jak któryś z moich narządów robi koziołki.
Ugh... Ogarnij się.
Do Auron💔 : Przyjdź do nas za godzinę.
Nie czekając na odpowiedź, odłożyłam telefon na szafkę i zaczęłam wysuszać włosy. Gdy już skończyłam, usłyszałam dzwonek do drzwi.
Już minęła godzina?
Niechętnie zeszłam na dół, a kiedy miałam złapać za klamkę, drzwi same się otworzyły, a za nimi był "mój narzeczony". Od razu mnie przytulił, a ja zdziwiona na początku nie oddałam uścisku, ale po chwili już to zrobiłam.
- Tękniłam... - wyszeptałam.
- Ja też - odsunął się o krok, a potem przejechał po mnie wzrokiem. - Boże, co z tobą się stało? Coś ty zrobiła ze sobą?
- Nic.
- To nazyważ niczym? Jesteś wychudzona. Poprawka, w chuj wychodzona. To przez przeze mnie? - Zapytał, a ja spuściłam głowę. - Diana...
CZYTASZ
My life is my gang
Action- Czemu takie zdanie jak ,,my life is my gang"? - przerwał ciszę podczas drogi powrotnej chłopak. - Gang będzie dla mnie tlenem, a wszyscy wiemy, że bez niego nie da się żyć.