29 ,,Chcę tu być i żadne pojebane sny tego nie zmienią"

1.9K 90 0
                                    

Dzisiaj są tortury Mayi. Aktualnie jest w naszym magazynie, gdzie wisi na metalowych sznurach.

- Gotowa, Vi?

- Jasne.

Poszliśmy do garażu po ścigacze, a po chwili wyjechaliśmy z naszej posesji.

Na miejsu byliśmy po czterdziestu minutach. Odrazu ruszyliśmy do do pomieszczenia, gdzie jest idiotka.

- No, no... dawno się nie widziałyśmy - prychnęłam.

- Diana Lorins, nie sądziłam, że jeszcze cię kiedyś zobaczę.

- No widzisz, ale nie przeze mnie tu jesteś. O to pomysłodawca, Victoria Malec.

Ukłoniła się teatralnie, a reszta wybuchła śmiechem.

- Witam cię.

- Czego ty kurwa chcesz? Ja nic nie zrobiłam!

- Nic? A kto kurwa w gimnazjum wywiesił moje nagie zdjęcia!? Kto zniszczył mi życie?! Ty, suko! Zniszczyłaś mnie psychicznie, a ja cię zniszczę fizycznie.

Nigdy nie widziałam w jej oczach tyle wściekłości co dzisiaj. Widać, że chce się zemścić i nic jej nie powstrzyma.

Wzięła metalową rurkę i przyjebała jej z całej siły. W pomieszczeniu słychać było tylko głośny ryk dziewczyny i nasz śmiech.

- Co to? - zapytała Victora

- Palnik. Nagrzewamy tym nóż żeby bardziej bolało.

- Dawaj.

Po chwili, dziewczyna znów podeszła do Mayi. Brunetka zaczęła palić jej włosy. Znów w sali rozległ się krzyk.


- Dobra, kończymy - zdecydowała Victoria - Dam ci ten zaszczyt. Wybierzesz sobie śmierć. Podetnę ci żyły, albo podpalę. Co wolisz?

- To pierwsze - wyszeptała.

- Jak chcesz.

Było widać, tylko pustę oczy dziewczyny i krew, która spływała po jej rękach.

Gdy znaleźliśmy się już w domu, każdy poszedł do siebie.

- Stara, obudź się! - krzyczałam do dziewczyny.

Szybko podniosła się do siadu i na mnie spojrzała.

- Co ci się śniło?

- Maya, to co ona zrobiła. Te zdjęcia, potem tortury, ja nie...

- Żałujesz?

- Nie, chcę tu być i żadne pojebane sny tego nie zmienią.

- Super dziewczyna, nadajesz się tu. Zawsze chciałam mieć tu w domu jakąś laskę żeby móc poplotkować, pomalować paznokcie i tak dalej...

- Rozumiem cię. Idź spać, bo się nie wyśpisz.

- Na pewno dasz radę?

- Tak.

- Diana, wstawaj - usłyszałam głos mojego chłopaka.

- Spierdalaj.

- Nie, masz iść.

- Ughhh...

Wstałam, poszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę. Ubrałam czarny crop top, rurki, superstary i koszulę w kratę.


- Chcesz coś do jedzenia? - zapytał mój przyjaciel.

- Jak chce ci się robić, to tak.

Leo podał mi kanapki, a ja usiadłam do stołu.

- Jadę dzisiaj zrobić kolczyki - oznajmiłam.

- Jakie?

- Industrial i septum. Jedzie ktoś ze mną?

- Ja jadę! - krzyknął Luke.

- Okej. Za trzydzieści minut przy moim samochodzie.

Dokończyłam jeść i poszłam na górę.

- Mogę? - wpadł Leo, a ja pokiwałam głową. - Musimy pogadać.

- Przecież gadamy.

- Ale rzadko. Pierdoli się kontakt, bo tylko ostatnio Auron, Luke, albo akcję. Ja rozumiem, że masz swoje życie, ale jestem twoim przyjacielem.

- Wiem, przepraszam. Ostatnio byłam tak zajęta, że o wszystkich pozapominałam, a szczególnie o tobie - przytuliłam  go, a on oddał uścisk.

Przepraszam, że nie było rozdziałów, ale nie mam weny.

My life is my gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz