42 ,,Muszę ci coś powiedzieć"

1.5K 91 1
                                    

- I jak? - wyrwał mnie z transu przyjaciel. Spojrzałam na test.

- Daj - wziął go ode mnie. - Diana...

Poryczałam się... Nie chcę zostać matką! Mam w dupie to dziecko. Wybiegłam z domu i wsiadłam na motor. Pojechałam na miejsce wyścigów.

- Witam, Diane. Co cię do nas sprowadza? - zapytał Nathan.

- Zioło i wyścig. Muszę odreagować.

- Czemu?

- Jak ci powiem to mi nie sprzedaż - dotknęłam delikatnie brzucha.

- Jesteś w ciąży?

- Yhmm...

- Słuchaj, jak ci je dam to je zabijesz. Ono nie jest niczemu winne. Tak samo jak wiścigi. Możesz mieć wypadek, źle wylądujesz i stracisz je. Z kim zrobiłaś sobie bachora?

- Z Patisem.

- Z nim?! - krzyknął, a ja pokiwałam głową. - Wie?

- Jeszcze nie. Sama się co dopiero dowiedziałam. Zobaczyłam test i uciekłam z domu.

- To tam wracaj, bo zrobią rozrubę.

- Jasne, pa.

- Pa.

Wsiadłam znowu na moją maszynę i ruszyłam. Mam nadzieję, że Auron nie zostawi mnie. Niby chciał tamto dziecko, ale czy teraz je chce, to ja nie wiem...

- Łukasz, przepraszam.

- Jasne. Pamiątkę masz w szafce na dole. Ja muszę lecieć.

- Siemka.

- Jak coś to dzwoń.

- Jasne! - krzyknęłam, a on wyszedł. Poszłam po to gówno. I co ja teraz zrobię? Zostawię wszystko na co pracowałam całe moje życie? Nie wiem, kurwa. Spłynęła mi łza, a potem następne. Ja pierdole, boję się bardzo...

- Diana, masz papiery... co się stało? - wszedł Leo i na mnie spojrzał. Podszedł i zabrał plastikowe urządzenie z moich rąk. - Spokojnie, damy sobie radę. Wszystko będzie dobrze.

- Nic nie będzie dobrze. To dziecko będzie miało przesrane w życiu przez nas...

- Csiii... nie będzie. Spróbuj się przespać - wyszeptał, a ja zamknęłam oczy.

~następny dzień, randka~

- Dzień dobry - przeciągnął się Auron. Otworzyłam oczy i poczułam, że znowu będę rzygać. Ja pierdole...

- Dzwonię po Flin'a - oznajmił.

- Nie, wszystko dobrze.

- Właśnie widzę. Co chwilę wymiotujesz.

- Jutro już mi nic nie będzie, obiecuję - uśmiechnęłam się.

- Dobrze, bądź gotowa na dwudziestą.

- Ty też idziesz?

- Tak - uśmiechnął się i wyszedł. Która godzina? Spojrzałam na zegarek, szósta trzydzieści. Muszę się zbierać. Ubrałam kremową sukienkę, z pomarańczowymi kwiatkami na górze i wycięciem na udzie.


Pomalowałam się i ułożyłam włosy. Za minutę dwudziesta. Zeszłam na dół i zobaczyłam moją przyjaciółkę z jej narzeczonym i mojego chłopaka. Okej? Na co się gapicie?

- Pięknie wyglądasz, skarbie - pocałował mnie w czoło. - Chodź, idziemy.

Spojrzałam szybko w stronę kuchni. Leo tam był. Bezgłośnie zapytał się mnie czy dam radę, a ja kiwnęłam głową.

- Co ty taka spięta? - zaśmiała się Victoria.

- Bo jestem w ciąży i boję się jak Auron zareaguje - wyszeptałam.

- Co?!

- O co chodzi? - odwrócił się do nas Dawid.

- O promocję w sklepie - wypaliłam, a on uniósł brwi.

- Kobiety... - westchnął.

- Faceci... Sorry, dzieci.

***

- Muszę ci coś powiedzieć - odezwaliśmy się w tym samym czasie.

- Dawaj pierwszy.

- Ty - zaprotestował. - No, dobra. Więc... Wiesz, że cię kocham? Twój uśmiech, dziecinność, śmiech, ogólnie wszystko. Znam cię prawie od urodzenia. Byliśmy wszystkim co się da. Kochankami, przyjaciółmi, parą, znajomymi i wrogami. Nawet jak mnie zdradziłaś to nie chciałem z tobą zrywać, ale zabolało mnie to. Podziwiam w tobie to, że tam w młodym wieku udało ci się tak dużo. Stworzyłaś najlepszy gang na świecie jak miałaś szesnaście lat! Ma to swoje konsekwencje, bo byli tu ludzie, ale mamy wynajętą salę. Uwielbiam jak się zachowujesz jak małe dziecko, bo jesteś wtedy taka słodka i kochana. Jak cię zawsze komplementuję to się rumienisz, tak jak teraz. Cieszę się, że cię mam, cholernie. Nie zamieniłbym cię na kogoś innego, nigdy. Jesteś moim słoneczkiem w głowie. Bawi mnie to, że w jeden dzień potrafisz być bezbronną dziewczynką, a w drugi niebezpieczną szefową gangu, która zabija. Nawet jeśli byłby to sen, to najlepszy w całym moim życiu - oznajmił, a mi napłynęły łzy do oczu. - Czy ty, Diano Lorins wyjdziesz za takiego debila jakim jest Auron Patis? - uklęknął i wyciągnął czerwone pudełeczko.

- Tak - wyszeptałam, a on założył mi na palca pierścionek zaręczynowy, a następnie podniósł i zakręcił mnie wokół własnej osi. - Teraz ja muszę ci coś powiedzieć.

- Słucham.

- Jestem w ciąży - powiedziałam niepewnie, jakby mój narzeczony miał zaraz zabrać mi pierścionek i uciec.

- Co?!

- Ja wiem, że ty go możesz nie chcieć, ale... - nie zdążyłam dokończyć bo zamknął moje usta w pocałunku.

- Chcę go czy ją i się bardzo cieszę. A ty?

- Na początku go nie chciałam, ale teraz gdy wiem, że mnie nie zostawisz, to chcę i to bardzo.

- Na początku, czyli kiedy?

- Rano - odpowiedziałam, a reszta się zaśmiała.

- Gratuluję, siora. Muszę dostać na ślubie miejsce VIP.

- Jasne.

My life is my gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz