tea neighborhood

894 120 60
                                    

– Więc widzimy się wieczorem – powiedział Changkyun stojąc już za drzwiami mieszkania numer szesnaście.

    Był piątek w drugim tygodniu lutego. Wczesnym rankiem, jeszcze zanim dzieciaki w ogóle otworzyły oczy, Im był zmuszony opuścić ich wspólne, ciepłe posłanie na kanapie i wyruszyć do swojego domu. Bardzo często zdarzały się wieczory, podczas których zasiadywał się z Kihyunem w jego kamienicy, i pora zaczynała być już tak późna, że nie wybierał się na noc do własnego łóżka we własnej sypialni. Następnego ranka jednak musiał wstawać wcześniej i na łeb na szyję wracać do siebie – zazwyczaj chodziło albo o pracę, albo o spotkanie z Naeyeon. Nie narzekał na ten obrót wydarzeń, bo każdy poranek spędzany z Kihyunem był pełny szczęścia, nie mówiąc nawet o wieczorach.

– Ale nadal nie mam pojęcia co zrobić z dzieciakami – mruknął Yoo, opierając się o framugę. Wypowiadał tą myśl już któryś raz od niecałej godziny. W zasadzie często się powtarzał, jakby sam siebie wolał trzykrotnie upewnić w danej sentencji. Im uważał to za słodkie.

– Jeśli nic nie wymyślimy, po prostu wpadniemy z Naeyeon tutaj – odparł uspokajająco Changkyun.

– Jest jeszcze Minhyuk, a ten dzieciak jest nieobliczalny.

Kihyun nie miał pojęcia, dlaczego się na to zgodził. Zaczęło się od owego niewinnego zapytania Changkyuna, czy jego siostra jest wolna. Gdy wrócili do kuchni, aby Minhyuk nareszcie mógł zabrać się za swoją robotę, a nie bezmyślne wymachiwanie chochlą przed nosami klientów, mękom nie było końca. „Hyung, a może mógłbym wybrać się z wami?", „Dlaczego niby nie? Lepiej zapytam twojego kochasia, to w końcu jego siostra.", „Nie, nie mam przypadkiem dziewczyny, tamtą wymyśliłem, bo musiałem wam udowodnić, że wolę nawet taką wyimaginowaną, niż faceta, jak wy wszyscy.", „Tak, hyung, jestem zdrowy". Może tamtego dnia za bardzo bolała go głowa, ale ostatecznie zostało ustalone, że podczas wyjścia Changkyuna, jego siostry i Kihyuna, wybierze się z nimi także Lee Minhyuk.

Imowi na usta cisnął się śmiech, ale widząc wyraz twarzy chłopaka stojącego przed nim, natychmiast się powstrzymał.

– Hej, skarbie, i tak będzie cudownie – powiedział. – Coś wymyślimy.

Kihyun właśnie zamierzał podjąć się wytłumaczenia tego, dlaczego na pewno może nie być cudownie, ale w drzwiach mieszkania naprzeciwko stanęła młoda Japonka ubrana w sukienkę w kwiaty, brązowy płaszcz i kapelusz.

– Dzień dobry! – powitała ich z lekkim ukłonem.

Wzrok pary stojącej w progu mieszkania numer szesnaście skierował się na nią. Oni również ją powitali, po czym obserwowali, jak zamyka za sobą drzwi i delikatnie się do nich przybliża.

– Proszę wybaczyć, ale słyszałam część rozmowy – powiedziała, a jej blade policzki pokryły się różem. – I zastanawiam się, czy może mogłabym wyświadczyć wam zwykłą przysługę i popilnować rodzeństwa wieczorem?

Dziewczyna kołysała się na piętach, ściskając w dłoni pasek od torebki. Kihyun i Changkyun wymienili szybkie spojrzenia.

– To naprawdę miłe, ale nalegałbym jednak, aby pani zapłacić – odparł młodszy z uśmiechem, obejmując ramiona Ima i tym samym stając w zupełności obok niego.

– Daj pan spokój z formalnościami – machnęła ręką. – Zwykła sąsiedzka uprzejmość. I proszę mi mówić Zuru. Od Chizuru.

night's kids | changkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz