sesame syrup

1.3K 134 197
                                    

    Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Im Changkyun, gdy we dwójkę weszli do jego mieszkania, było uruchomienie gramofonu stojącego w salonie. Dopiero potem zsunął buty, które rzucił na podłogę w przedpokoju, i zdjął płaszcz, odwieszając go do szafy. Powietrze było dziwne tego wieczoru, chyba trochę bardziej gęste niż zazwyczaj.

    Po głowie Ima od dłuższego czasu pałętały się pewne dylematy, których za nic nie potrafił się pozbyć. Nie wiedział natomiast jak o nich mówić, aby nie zdenerwować czy zniechęcić Kihyuna, bo domyślał się, że nie byłoby to trudne. Usiadł na kanapie obserwując, jak młodszy stojąc przy drzwiach prowadzących do kuchni uśmiechał się rozmawiając przez telefon z Chizuru. Do jego uszu dolatywały jednak jedynie dźwięki spokojnej, nastrojowej muzyki Cigarettes After Sex, którą włączył celowo, bo kiedyś mu to obiecał. Dochodziła dwudziesta, na dworze zaczynało się ściemniać, a wraz z zachodzącym słońcem powietrze gęstniało coraz bardziej.

    W jego mieszkaniu nie było już bożonarodzeniowych dekoracji, jak poprzednio, gdy Yoo w nim zawitał. Teraz panował tu tylko trochę większy bałagan – porozwalane papiery, otwarty laptop i kieliszek na stoliku kawowym, zużyte chusteczki porozrzucane na sofie i mnóstwo niepozmywanych naczyć w kuchni, do której zajrzał przez niedokładnie zamknięte drzwi. Mimo wszystko miało to swój urok i utrzymywało go w przekonaniu, że Changkyun nie był facetem z manią na punkcie czystości i perfekcji (nie wiedział, który z nich w takim wypadku zwariowałby szybciej). Gdy skończył rozmawiać, co postarał się zrobić dość szybko, odłożył telefon na stolik i podał rękę zdziwionemu Imowi siedzącemu na kanapie.

Muzyka, która leciała w tle, nastroiła go do tańca, co było u niego dość rzadko spotykane. Nie tyle, że nie lubił tańczyć, ale od dawna nie miał zwyczajnej sposobności do czucia się z tym swobodnie. Zaciągając Ima na środek dywanu nie myślał jednak o niczym więcej, oprócz kierującej nim chęci poruszania się do leniwej melodii.  Zanim jednak objął ramionami jego szyję, przełożył dłonie starszego na własne biodra.

– Co ty, nie tańczyłeś z dziewczynami na dyskotekach w szkole, udając, że jesteś jak wszyscy? – zapytał ironicznie mając na myśli fakt, że tamten sam nie złapał go w talii.

Changkyun jedynie skarcił go spojrzeniem, zwalczając uśmiech.

– Jak tam dzieciaki?

Spokojny taniec we dwójkę w sumie polegał jedynie na przechodzeniu z nogi na nogę w rytm utworu i patrzeniu sobie w oczy, ale miało to swoją własną niepowtarzalność. Kihyun przylgnął do Ima praktycznie całym ciałem, dzięki czemu ich twarze dzieliły centymetry.

– Fajna ta Japonka – powiedział. – Mówiła, że grała dzieciakom, i że chyba ją polubiły.

– Powinienem być zazdrosny?

– O dzieciaki? Nigdy – Kihyun parsknął śmiechem. – Uwielbiają cię prawie tak bardzo jak ja.

Changkyun delikatnie musnął jego usta w ramach podziękowania.

– Możemy zostawiać je z nią częściej, tak myślę – dodał po chwili Yoo.

Zmieniła się piosenka. Ta była odrobinkę mocniejsza, ale o wiele bardziej nastrojowa. Im przeniósł swoje ręce nieco niżej, a młodszy pomyślał, że godzina musiała być młoda. Obserwował promienie zachodzącego słońca wpadające do pomieszczenia przez nie do końca zasunięte zasłony. Z każdą sekundą, w której słońce mocniej się chowało, ich złotego blasku w salonie również zostawało mniej.

    Pomyślał także, że powinien pieprzyć wszystko, co myślał do tej pory o odmawianiu sobie takich chwil. Momentów, w których praktycznie całe jego ciało drżało od dźwięków piosenki i drugiej osoby znajdującej się tak blisko. Dlatego pozwolił dłoniom Changkyuna wślizgnąć się jeszcze niżej, a swojemu oddechowi na spotkanie się z jego oddechem.

night's kids | changkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz