44.2

943 42 0
                                    

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA NASZEJ KOCHANEJ MENDY KTÓRA KOŃCZY DZISIAJ DWADZIEŚCIA LAT!!!!! STO LAT KOCHANY 🎊🎉

Ty

Nowy dzień wita mnie promykami słońca na mojej twarzy tak uporczywymi, że jak w tych filmach o księżniczkach się budzę. Uświadomiłam sobie swój błąd nie zasłaniając zasłon w nocy. Wzdycham głęboko próbując wstać z łóżka.

Jakiś czas później...

Jestem już po śniadaniu postanawiam sobie by przejść się po okolicy... I tak o to teraz jestem w jakimś parku. Pełno drzew i innych ludzi pogrążonych w myślach lub po prostu rozmawiająch ze sobą ewentualnie okazujących sobie czułości jest obok mnie a ja nadal idę przed siebie. To co mi się tutaj podoba to to, że teraz wszyscy zajmują się sobą nie zwracając zbytniej uwagi na innych.

Siadam na pobliskiej wolnej ławce. Odpoczywam chwilę po czym zauważam chłopaka stojącego tuż przede mną. Wygląda na nie wiele starszego ode mnie ale i tak przerażająco zwłaszcza, że nie każdy o godzinie 8 rano w wakacje sobie przychodzi do parku. Siada tuż obok mnie a ja odsuwam się na sam koniec ławki.

- Przepraszam - słyszę jego głos - nie chciałem cię wystraszyć właśnie skończyłem biegać i chciałem trochę odpocząć będę Ci przeszkadzać jeśli tutaj chwilę posiedzę? - spoglądam na niego marszcząc czoło zachowuje się na trochę bardziej starszego niż jest

- Nie, nie ma problemu - wyciągam z kieszeni telefon jak gdyby miała by mi jakkolwiek pomóc i przeglądam media społecznościowe. Czuję jego wzrok na sobie.

- Coś nie tak? - pytam po chwili jego ciągłego natarczywego wzroku

- Nie wszystko w porządku - odpowiada a ja potrząsając głową wstaje z ławki

- Poczekaj - łapie za mój nadgarstek a ja szybko odsuwam się na bezpieczną odległość - jestem Shawn jesteśmy sąsiadami miło mi cię poznać - marszcze brwi on i ja? Przez cały miesiąc obok siebie? Proszę... Niech to będzie złym snem...

- Tak mi ciebie też a teraz przepraszam - odchodzę jak gdyby nigdy nic w stronę swojego domu.

Shawn

Nie znam jej imienia nie wiem skąd pochodzi nie wiem ile ma lat ale i tak mnie intryguje czy to normalne? Zgaduje, że nie zbyt ale teraz stawiam sobie za cel poznanie jej lepiej. Kontynuuje bieganie po parku aż stwierdzam, że czas na to bym wrócił do domu.

Dobiegam do niego nadal z szybkim pulsem i spocony a zarazem zmęczony przydałby mi się lekki odpoczynek. Zatrzymuje się, pociągam dłonią końcówki moich włosów które swoją drogą są mokre i spoglądam na nią przygląda mi się serio budzę aż takie jej zainteresowanie? Uśmiecham się mrugając w jej stronę dziewczyna peszy się odwracając głowę i uciekając do środka jej domu. Potrząsam głową i idę do siebie.

Nazajutrz

Rozpoczynam znowu mój codzienny rytm dnia i biegam po parku. Tym razem okrążakąc go nie widzę mojej sąsiadki. Nagle wywracam się I ląduje głową na trawie a ciałem na chodniku auć boli. Otwieram oczy które na pewno teraz wyrażają bóli zauważam ją leżącą na mnie z tym samym wyrazem twarzy.

- Przepraszam nie chciałam - mówi a ja nadal nie ruszam się z miejsca

- Świetnie - zdobywam się chociażby na to słowo i próbuje wstać nie uszkadzając jej która nadal ma głowę na mojej klatce piersiowej i w sumie na mnie leży. A tak bardzo chciałem by się pojawiła jednak to był błąd.

Wstajemy a ona ciągnie swoją serię przeprosin i tłumaczeń. Kiwam głową i po prostu idę na pobliską ławkę.

- Nic ci nie jest? - jej głos wydaje się zmartwiony a raczej na pewno jest zmartwiona zbledła.

- Tobie mogę to samo pytanie zadać - wyciągam w jej stronę dłoń a kiedy z nie pewnością ją chwyta przyciągam ją do siebie a ona ląduje na moich kolanach.

Nie nie tak miało to wyglądać bo miała siedzieć obok mnie ale w sumie mi to nie przeszkadza.

- Shawn! - krzyczy i natychmiast siada obok mnie - byłam poważna.

Oboje śmiejemy się z tego co się stało przed momentem widać, że bardzo ją zawstydziłem swoim zachowaniem, ale wyszło jak wyszło.

- Bardzo Cie przepraszam, nie chciałem żebyś aż tak na mnie poleciała, chociaż teraz jestem pewny że na mnie lecisz.- ponownie się śmiejemy. 

- Shawn, nic takiego się nie stało, i wcale na ciebie nie lecę. To ty mnie przyciągnąłeś do siebie i tak nie fortunnie spadłam na twoje kolana. 

- Ah tak? to teraz jest moja wina?- patrzę na nią ze zdziwieniem oraz rozbawieniem w oczach. Ma piękne oczy. 

- Tak. To jest twoja wina. 

- Ah no to przepraszam cię bardzo.- siedzimy na chodniku i się śmiejemy z byle czego.- Może dasz się wyciągnąć na kawę w ramach PRZEPROSIN, tak dla rekompensaty.  

- Bardzo chętnie pójdę.

- W takim razie chodźmy.- mówię po czym oboje wstajemy oraz pokazuję na drogę, uśmiecham się do niej i po krótkiej chwili docieramy pod kawiarnię. Otwieram przed nią drzwi po czym pokazuję aby weszła pierwsza za co dziękuje mi pięknym uśmiechem. Zamawiamy po kawie, oczywiście kłucąc się kto zapłaci, i tak wyszło na moje, po czym siadamy przy wolnym stoliku. Postanawiam zacząć jakąkolwiek konwersacje. 

- Właściwie, długo tutaj mieszkasz?- pytam zaciekawiony.

- Przyjechałam na wakacje do ciotki,-śmieje się cicho- A ty? 

- Tak jak ty, opowiedz mi coś o sobie. 

- Co chcesz wiedzieć? 

- Nie wiem, cokolwiek. Czym się może zajmujesz, jak ci się podoba Toronto, jak się czujesz, co tam robisz popołudniami. Co chcesz. 

- To odpowiadając na twoje pytania, popołudniami tańczę, i chciałabym się dostać na Juilliard, także pomagam ciotce, jeżeli chodzi o Toronto to jest to cudowne miasto, czuje się świetnie, a zajmuję się już wiesz, tańczę. 

 - Juilliard? Jesteś przecież taka młoda a już o tym myślisz?  

- Mam tylko osiemnaście lat, a poza tym nie wiem czy się dostanę.- mówi speszona układając dłonie na kubku kawy i patrząc na niego. 

- Ale Juilliard to poważna szkoła, nie wybiegaj tak daleko w przyszłość.- próbuję ją jakoś przekonać.

- Shawn, nie wiem czy mnie przyjmą. A ty się gdzieś wybierasz?

- Ja już skończyłem szkołę, mam już prawie dwadzieścia lat. 

Patrzy na mnie z niedowierzaniem i szokiem wymalowanym na twarzy. Po chwili się ocyka oraz kończy pić kawę z filiżanki. Kiedy kończymy oboje pić kawę, wychodzimy z lokalu, oraz kierujemy się do mojego auta, otwieram drzwi, po czym zamykam je jak już wsiadła i kierujemy się drogą wskazywaną przez nią do jej mieszkania. Staję pod jej mieszkaniem, gaszę silnik po czym mówię do niej.

- Dziękuje, że zgodziłaś się wyjść ze mną na kawę, bo nie każda ma ochotę wyjść gdzieś z obcym chłopakiem, na którego się przypadkiem wpadło.- śmieję się cicho. 

- Nie ma za co, i ja dziękuje za przyjemnie spędzony czas.- mówi po czym chwyta klamkę, zanim wychodzi z auta pytam ją.

- A dasz mi swój numer?- pytam ją z nadzieją w głosie, nie jest do końca przekonana co do tego pomysłu ale po chwili ulega mi i podaje mi ciąg liczb.- Dziękuje T/I. 

Ona wychodzi dziękując mi jeszcze za spędzony miło czas po czym zamyka drzwi po czym macha do mnie ręką i odchodzi w kierunku drzwi wejściowych od mieszkania. Odjeżdżam spod jej mieszkania kierując się do swojego. 

**************************************

I tak oto mamy kolejną część naszego "letniego romansu", jestem wdzięczna was że tak bardzo przyjęliście tą historię, a chcecie trzecią część? A może maraton? 

Shawn Mendes ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz