44.8

482 34 0
                                    

Ty

To dzisiaj dzień w którym wyjeżdżam. Dziwne uczucie po części radość a po części smutek byłam tu tylko trzy tygodnie z czterech ze względu na Juilliard. Zapinam swoją walizkę spoglądając ostatni raz na pokój w którym mieszkałam przez te tygodnie.

- T/I?

- Tak? - odwracam się w stronę mojego brata stojącego w drzwiach.

- Śniadanie na dole pośpiesz się. - kiwam głową a on pospiesznie wychodzi z pokoju.

Będę za nim tęsknić, nawet jeśli jest denerwującym bratem i najchętniej bym się do niego nie przyznawała.

Schodzę schodami w dół. Wszyscy mają smętne miny. Szybko jem pytając czy możemy już jechać im szybciej będę mieć to za sobą tym lepiej.

- T/I?

- Tak?

- Dlaczego nie Toronto? Dlaczego Nowy York?

- Myślę, że po prostu zawsze chciałam tam iść. I to najlepsza szkoła jaką znam mam szansę się tam dostać zresztą nie wyjeżdżam tam na stałe. To tylko przesłuchanie. - wzdycham podchodząc do mojej walizki.

Zakładam buty i wychodzę pospiesznie z domu.

Kiedy wreszcie już wszyscy są w samochodzie i ruszamy panuje totalna cisza. Jakby każdy z nich nie chciał jej psuć a ja tym bardziej. Zakładam słuchawki na uszy relaksując się.

Ostatnio w moim życiu się wydarzyło tak dużo przyspieszone próby, Shawn..., szpital, i jeszcze jego wyznanie... Wszystkiego było dla mnie za dużo. Chciałabym odpocząć ale jednocześnie wiem, że podświadomie chciałabym by był tuż obok mnie i mówił, że wierzy we mnie i dam sobie radę ale to tylko wyobraźnia tego nie będzie.

Czuję szturchanie dłonią w moje ramię. Potrząsam głową i spoglądam w stronę osoby która to zrobiła.

- Czego chcesz Matt?

-  Jesteśmy już na lotnisku a ty patrzysz w jeden punkt już kilka minut to przerażające.

- Zamknij się proszę chodźmy już.

Szybko wyszłam z samochodu chwytając walizkę.

- Matt? - w końcu odważam się by o cokolwiek zapytać

- Wiesz może dlaczego... 

- Shawna tutaj nie ma? Najwidoczniej pożegnania nie są jego najmocniejszą stroną - kiwam głową w zrozumieniu było to do przewidzenia. A jednak miałam nadzieję. Głupia nadzieja.

Rozmawiam z rodziną po raz ostatni przed wyjazdem w końcu nadchodzi ten moment, mocno zaciskam wargę by się nie rozpłakać. Przytulam ich wszystkich mówiąc, że będę za nimi tęsknić I podchodzę do bramki.

- T/I! - słyszę krzyk na który się odwracam. Shawn. Uśmiecham się a on podbiega do mnie.

- Przepraszam. Przepraszam, że się spóźniłem. - przytula mnie mocno do siebie i całuje we włosy. - Kocham cię T/I T/N proszę cię tylko o jedno - odsuwa mnie lekko od siebie nadal trzymając w swoich ramionach. - Nie zapomnij o mnie. - uśmiecham się.

- Nie zapomnę - przytulam się ostatni raz do niego.

- Shawn? Muszę już iść ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - mówię z żalem.

- Ja też mam taką nadzieję. Żegnaj T/I T/N. -odchodzi ode mnie całując na pożegnanie mój policzek.

Kolejka się rusza i przychodzi na mnie kolej. Shawn znika z pola mojego widzenia. Podaję swój bilet lotniczy oraz podaję swój paszport. Zostaje przepuszczona ostatni raz się odwracam patrząc na niego i szepcząc 'Żegnaj Shawn'.

*****************

I tak o to kończymy naszą wspaniałą historię, mam nadzieję że bawiliście się dobrze podczas tej historii i za wszelakie błędy przepraszam, będą one poprawione na końcu książki. 

Miłego wieczoru/dnia, Martyna xx

Shawn Mendes ImaginyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz