Z dedykacją dla kolegi, który sam się domysli, że o niego chodzi.
_______________________________________Już nie spałam jakiś czas, choć reszta autobusu spała. Słychać było tylko szum jadącego autokaru i z daleka radio, którego słuchał kierowca. Podziwiałam widoki za oknem. Pagórki porośnięte zbożem i czekające na żniwa.
Nie to, że nie lubiłam przyrody. Wcale nie dlatego byłam zła na rodziców. Chodziło o to, że w ogóle nie zapytali mnie o zdanie. A przecież powinnam mieć możliwość powiedzenia swojego zdania.
Rozmyślania przerwał dzwonek telefonu:
Odebrałam od razu nie chcąc budzić nikogo.
-Słucham.
-Cześć Róża. Muszę Ci coś powiedzieć.- usłyszałam znajomy głos w telefonie.To mój kolega Janek. Chociaż był młodszy przyjaźniliśmy się. Mieliśmy takie same poglądy na niektóre sprawy, dzieliliśmy się muzyką, mogliśmy na sobie polegać gdy coś się działo. Po jego głosie i sposobie w jaki mówił domyśliłam się, że coś się stało.
-Co się stało Janek?- zapytałam przechodząc od razu do rzeczy.
-Ola ze mną zerwała. - zamurowało mnie.
-Naprawdę?- nie wierzyłam. Byli parą od niedawna, ale pasowało dos siebie i życzyłam im z całego serca jak najlepiej.
-Tak. - usłyszałam odpowiedź.
Miliony różnych myśli przelatywało mi przez głowę. Na pierwszym miejscu były pytania typu: Kiedy? Jak? Dlaczego?
-Przykro mi. - tyle mu powiedziałam.
Nie powiem, że wiem jak się czuje bo o tym wie. Ale tekstu typu ,,z inną będzie Ci lepiej" lub ,,znajdziesz sobie kogoś innego" były moim zdaniem nie na miejscu.
- Przyjechałabym do Ciebie, ale nie ma mnie w domu. - powiedziałam do Jaśka.
- Wiem. Pamiętam, że jedziesz na kolonie. Rodzice jednak Cię wysłali?
-Tak. Już widzę, że to będzie koszmar. Z Tobą byłoby mi weselej. - odpowiedziałam. Z Jaśkiem też się poznaliśmy na koloniach. Byliśmy razem w jednej grupie razem z Olą i innymi naszymi znajomymi.
-La da dee- zanucił naszą piosenkę, a ja się uśmiechnęłam. -Muszę kończyć. Zadzwoń do mnie jak znajdziesz chwilę. Pa.
-Oczywiście. Pa pa. - powiedziałam i zakończyłam rozmowę.-Emo, co chłopak dał Ci kosza? A może koleżanka nie chce Cię znać?- usłyszałam od ważniaka o imieniu Adrian.
Przewróciłam oczami. Co taki dupek jak on mógłby wiedzieć o miłości? Cieszyłam się, że nigdy mnie nie kopnie zaszczyt spotkać to na szkolnym korytarzu. Chociaż tyle dobrego, że zostałam w swoim gimnazjum i nie musiałam przenosić się tutaj.Po chwili dostałam po głowie korkiem.
-Emo, słyszysz?- powiedział głośnym ,,szeptem" budząc połowę podróżnych.
Już miałam się odwrócić i coś mu powiedzieć, gdy nagle zjawiła się ta sama babka co wcześniej.
-Adrian, czy aby na pewno dobrze się czujesz?- zadała pytanie retoryczne którego nie zrozumiał i zaczął się tłumaczyć.
-Śniło mi się pani Sandro ...
-Tak, tak, tak. Śniło Ci się. Zapraszam Cię usiądziesz z przodu, aby nie przeszkadzać tutaj.
-Nie, nie. Będę grzeczny obiecuję. Ja nie chciałem. To jej wina.
-Chodź szybko.
-Ja naprawdę ... Pani ...- próbował się bronić blondyn. Niestety pani Sandra pozostała nieugięta i chcąc nie chcąc Adrian zabrał swoje rzeczy i poszedł razem z panią Sandrą na przód autobusu.A ja czułam, że mam już spokoj co najmniej do najbliższego postoju.
CZYTASZ
Kolonijna miłość
Short StoryCzy zastanawialiście się kiedyś jak decyzja rodziców może diametralnie zmienić Wasze życie? Różę właśnie to spotkało. A dokładnie co, sami się przekonajcie. Przyjemnej lektury. #2 - kolonie - 06.11.2018 #4 - kolonie - 14.11.2018 19.11.2018 #2 - kolo...