Rozdział 11

72 3 4
                                    

Wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam gorący prysznic jak bym chciała zatrzymać to co przed chwilą przeżyłam. Chłopak był prawdziwy. Wcale mi się nie przywidział. Co prawda nie wiedziałam jak ma na imię, ale byliśmy w na tyle małym ośrodku, iż była duża szansa, że jeszcze się spotkamy.
Ubrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Rozmyślałam o tajemniczym nieznajomym.
_____________________________________
Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Rozejrzałam się po pokoju, ale nikogo oprócz mnie nie było. Umyłam się i ubrałam w dżinsy oraz pierwszą lepszą koszulkę.
Zeszłam na dół na zbiórkę gdzie powoli ustawiali się wszyscy w grupy. Potem ruszyliśmy na śniadanie do stołówki.
Byłam pierwsza przy stoliku, ale nie musiałam długo czekać, a obok mnie usiadła Angelica.

 Byłam pierwsza przy stoliku, ale nie musiałam długo czekać, a obok mnie usiadła Angelica

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Hej. Gdzie wczoraj uciekłaś? Pobiegłaś za tamtym chłopakiem?- słyszałam po jej głosie, że żartuje, ale jednocześnie jest ciekawa.
-Cześć.- zastanawiałam się co jej powiedzieć. Nie chciałam wszystkiego mówić. -Byłam zmęczona po całym dniu. Może nie uwierzysz, ale zaraz po przyjściu do pokoju zasnęłam.- to nie było kłamstwo. Pominęłam tylko umycie się.
Podczas reszty śniadania streściła mi dalszy przebieg dyskoteki. Nie ominęło mnie zbyt wiele. Obgadałyśmy parę dziewczyn i Angi zaczynała temat chłopaków, ale musiałam się zbierać na zbiórkę razem ze swoją kolonią. Pomachałam jej aczkolwiek z drugiej strony czułam ulgę, że nie dokończyłyśmy tego tematu.
Na zbiórce dowiedziałam się, że mamy 30 minut na przygotowanie się do wyjścia na plażę oraz posprzątanie pokoi. Coś tam jeszcze była mowa o ratownikach i zachowaniu po czym wszyscy się rozeszli do swoich pokoi.

Kolonijna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz