Rozdział 13

72 7 10
                                    

Uśmiechnęłam się na widok wody

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uśmiechnęłam się na widok wody. Przystanęliśmy na chwilę żeby ściągnąć buty, po czym ruszyliśmy biegiem (przynajmniej część) w stronę wody. Gdy od wody dzieliło mnie kilka metrów zatrzymałam się i rozejrzałam w poszukiwaniu innych grup i Pani Niny. Zobaczyłam ich parę metrów ode mnie więc ruszyłam w tamtą stronę.
Byliśmy rozłożeni obok wieży ratowniczej. A najbliżej była Edyta z koleżankami i innymi chętnymi na znajomość z ratownikami. Ledwo rozłożyłam koc, a już padały pytania kiedy wejdziemy do wody. Ale najpierw musieliśmy poczekać na ratowników (no bo przecież nie zauważyli, że nikogo obok nie ma.
Chłopcy z nudów wzięli piłkę i zaczęli grać w ziemniaka. Wstałam i chciałam się przyłączyć.
-No jasne. Chodź.- zawołał uśmiechnięty Damian. Trochę dziwnie się ostatnio zachowywał, najpierw mnie obrażał, później ze mną tańczył, a teraz chce ze mną grać.
-Żadne baby z nami nie grają.- Adrian zadecydował. Przecież one nie potrafią grać.
-Ty nie umiesz grać.- odbił czarnowłosy. Czułam się jakbym była w jakiejś piaskownicy. Wzruszyłam ramionami i wróciłam na swój koc.
-Wracaj. - słyszałam za sobą głos szatyna, ale nie zwracałam na niego uwagi.
Wyjęłam książkę i zaczęłam czytać.
---------------------------------------------------
Kilkanaście minut później.

Wyrwał mnie głos Pani Niny wołający na zbiórkę chętnych do kąpieli. Schowałam szybko książkę i stanęłam w drugim szeregu za jakimś chłopakiem. Przed nami pojawił się ratownik który poinformował nas, że mamy poczekać jeszcze 5 minut i przyjść jeszcze raz na zbiórkę. Jeśli ktoś by się nie stawił lub spóźnił to dopiero wejdzie w następnej turze. Wróciłam na swój koc i zdjęłam koszulkę oraz szorty i czekałam na zbiórkę. Nagle ktoś mi zakrył oczy.
-Zgadnij kto.- usłyszałam dziewczęcy głos.
-Hmm. To pewnie ogrzyca Fiona w przebraniu Angelici.- roześmiałam się zanim Fiona popchnęła mnie.
-No dzięki.- powiedziała siadając obok mnie. -Pierwsi na plaży?
-Nie. Przynajmniej zależy, która grupa.
-Jest szansa na kąpiel w morzu?
-Tak. Za chwilę mamy pierwszą turę.
-Będziesz się kąpać?
-No jasne. A Ty?
-Nie. Wiesz kiedyś miałam taką ,,przygodę" i od tej chwili nie kąpie się w morzu.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem i poszłam na zbiórkę.
Pech chciał, że stanęłam za Damianem. Oczywiście zaraz jakieś szepty, zapewne o tym jak bardzo się lubimy. Na szczęście przyszedł ratownik i zaczął mówić o tym jak się zachowywać w wodzie, jakie komendy może nam wydawać.
Po komendzie ,,Do wody" wszyscy rzucili się jakby lada moment wody miało nie być. Ja poczekałam, aż dzikusy weszły i dopiero wtedy powoli weszłam do wody. Myślałam, że będzie zimniejsza. Zanurzałam się coraz głębiej ciesząc się z otaczającej mnie wody. Chłopcy oczywiście się popychali i podtapiali w wodzie. Odwróciłam się plecami z zamiarem odpłynięcia od nich, gdy nagle poczułam jakiś ciężar na swoich plecach. Powietrze szybko uszło z moich płuc, a ciężar na plecach jakby zrobił się większy. Ostatkiem sił próbowałam się odwrócić, ale nie mogłam. Powoli zamknęłam oczy i widziałam tylko ciemność, a wokół siebie czułam wodę, która mnie otulała.

Kolonijna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz