Rozdział 19

71 4 2
                                    

Droga powrotna mijała nam w ciszy.  Niby wyglądałam przez okno, ale w rzeczywistości byłam zajęta rozmyślaniem o swoim powrocie. Czy będę jeszcze większym odludkiem niż wcześniej przez tą kilkugodzinną nieobecność? A może będę popularna bo byłam w szpitalu i wszyscy będą chcieli wiedzieć jak to było? Wolałabym pierwszą opcję.

- Jesteśmy na miejscu.

Moje rozmyślania przerwał głos Gabriela. Rozejrzałam się i dopiero wtedy dotarło do mnie, że jesteśmy już na terenie ośrodka. Westchnęłam ciężko i wysiadłam z samochodu.

- Dziękuję. Cześć - odparłam i ruszyłam do swojego pokoju. 

Objęłam się ramionami, bo nagle poczułam chłód. Niektórzy się odwracali i dziwnie na mnie patrzyli. Czułam się jak intruz bardziej niż gdy tu przyjechałam z resztą kolonii. W swoim pokoju doszłam do wniosku, że powinnam się przebrać. Odruchowo chciałam włączyć muzykę na swoim telefonie, ale nie wiedziałam gdzie jest.
Mój wybór padł na rybaczki i czarną bluzkę z nutami.

Usłyszałam jakąś wrzawę, więc wyjrzałam przez okno, żeby zobaczyć co się dzieje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usłyszałam jakąś wrzawę, więc wyjrzałam przez okno, żeby zobaczyć co się dzieje. Przy budynku ustawiały się grupy, zapewne zbiórka na obiad.

Poszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Byłam bledsza niż normalnie, a pod moimi oczami widać było  sińce od niewyspania i przemęczenia. Wcale nie miałam ochoty tam  iść. Iść do nich wszystkich.

Położyłam się na łóżku i zwinęłam w kłębek. Jedyna myśl jaka kłębiła mi się w głowie to, że gdy otworzę oczy to znajdę się w swoim łóżku, w swoim pokoju, a to był tylko sen.

.........................................

Poczułam jak ktoś trzyma mnie za ramię i mówi moje imię.

- Róża.

Zacisnęłam tylko mocniej powieki. To nie był głos żadnego z moich rodziców.

- Wstawaj obiad - to był głos mojej współlokatorki - Szybko wstawaj bo czekają na nas. A wiesz, że mamy określony czas na zjedzenie posiłku, bo później przychodzi inna grupa.

Westchnęłam w duchu. Wiedziałam, że ma rację. Ale ja tak bardzo nie chciałam iść. Powoli podniosłam się i przetarłam oczy.

- Słucham? - zapytałam z chrypą jakbym dopiero co się obudziła.

- Idziemy na obiad. Ja zamknę drzwi - powiedziała wesoło wstając i czekając przy drzwiach, aż wyjdę.

Wsunęłam na nogi japonki i wyszłam z pokoju, a później z budynku. Wszyscy byli zajęci rozmową z sobą więc nikt nie zauważył, że przyszłam. Za minutę dołączyła do nas Pani Nina i poszliśmy na obiad. Jak zwykle szłam na końcu starając się nie rzucać w oczy. Gdy dotarłam do stołówki i usiadłam na swoim miejscu od razu wszyscy przy moim stoliku wstali i podeszli do mnie, aby mnie przytulić. Zrobiło mi się tak dziwnie ... nie wiem jak inaczej nazwać to uczucie. Chciałam się schować jeszcze głębiej ... ale z drugiej strony to uczucie było miłe.

- Jak to dobrze, że nic Ci się nie stało i jesteś z nami - powiedziała Angelica, a reszta przytaknęła.

Uśmiechnęłam się szeroko, a z moich oczu uciekło kilka łez ze wzruszenia. Poczułam się na właściwym miejscu. Wszyscy wrócili na swoje miejsca i zaczęły się ożywione rozmowy jak zawsze. Ja za to zauważyłam, że osoby z mojej kolonii patrzyły na mnie ... Nie wiem jak. Każdy na swój sposób. Czułam się trochę tak jakby zobaczyli mnie po raz pierwszy. Ale miałam to gdzieś. A właściwie miałam ich gdzieś. Zrozumiałam, że ważniejsze są dla mnie osoby z mojego stolika. Blondwłosa Angelica, zabawny dredziarz, nerd okularnik i fanka anime. Postanowiłam ich wszystkich bliżej poznać. Bo czułam, że zostaną ze mną. Że będą moimi przyjaciółmi nawet gdy te kolonie się skończą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 16, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kolonijna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz