Wciąż chciałam wracać. Czułam się jak na wygnaniu. Ani jednej życzliwej duszy i tylko sami wrogowie dookoła. Trochę jak w ..Niekończącej się opowieści".
Nie zwróciłam nawet uwagi kiedy autobus zatrzymał się. Dopiero gdy kątem oka zauważyłam ruch dzieciaków dookoła wyjrzałam przez okno i dostrzegłam, że znajdujemy się na jakimś parkingu. Jedna z pań mówiła coś przez mikrofon, ale nie było jej słychać przez hałas wywołany przez kolonistów szykujących się do wyjścia. ,,Jaka dzicz." przeszło mi przez myśl. Ledwie drzwi się otworzyły i prawie wszyscy na raz chcieli się wydostać na zewnątrz. Przemknęło mi przez głowę, że tak musiało wyglądać gdy w czasach PRLu były kolejki i czekało się (jak na moje braki z historii uważałam, że najważniejsze rzeczy znam i pamiętam).
Gdy wyszłam z autobusu jako ostatnia rozejrzałam się wokół. Cześć stała ustawiona w grupkach razem ze swoimi bagażami, podczas gdy inni jeszcze walczyli by je wyciągnąć z autokaru. Powoli ruszyłam w poszukiwaniu swojej walizki tak pospiesznie spakowanej przez mojego tatę.
Oczywiście zanim wydostałam z autokaru mój bagaż cała reszta szła za paniami. Nie, wcale nie miałam zamiaru marudzić, że nikt mi nie chce pomóc. Byłam samodzielna prawie od urodzenia, gdyż moi rodzice byli wiecznie w pracy. Po prostu czułam się jeszcze bardziej niepotrzebna niż na co dzień.
Gdy dogoniłam z trudem moją kolonię, mijaliśmy po drodze innych kolonistów. Chłopcy oczywiście szukali sobie dziewczyn, wypytywali o imiona, numer telefonu czy nick na Facebooku. Dziewczyny z naszej koloni wyglądały na lekko zdezorientowane tą sytuacją, a wychowawczynie wyglądały na rozbawione.
Po chwili dotarliśmy pod nasz budynek. Rozpoczął się kolejny koszmar czyli dobieranie do pokoi. Najpierw oczywiście szły osoby które już wiedziały z kim chcą być w pokoju. Zostałam tylko ja i wychowawczynie oraz pani kierownik. Spojrzała na mnie i zdziwiła się.
-A Ty z kim jesteś w pokoju?- zapytała mnie.
-Z nikim. Mogę być sama w pokoju czy coś?
-Nie możesz być sama.-odpowiedziała zerkając i sprawdzając listę.
-To w takim razie będziesz w pokoju z jedną z wychowawczyń.- powiedziała zadowolona jakby to miało spowodować zmianę mojej decyzji.
-Bardzo dobrze. To który pokój?-zapytałam uśmiechnięta od ucha do ucha, chyba po raz pierwszy tego dnia. A pani kierownik mina trochę zrzedła.
CZYTASZ
Kolonijna miłość
Short StoryCzy zastanawialiście się kiedyś jak decyzja rodziców może diametralnie zmienić Wasze życie? Różę właśnie to spotkało. A dokładnie co, sami się przekonajcie. Przyjemnej lektury. #2 - kolonie - 06.11.2018 #4 - kolonie - 14.11.2018 19.11.2018 #2 - kolo...