Cześć VII ŻAŁUJĘ ŻE CIĘ ZNAŁEM.

454 17 0
                                    

...oddycha i jest stabilna.
- A miedy ją wybudzicie?
- Jeżeli będzie wszystko dobrze to jutro.
- Dobrze, dziękuję doktorze. Czy ja mogę teraz do niej wejść?
- Tak. Ale nie za długo.
- Dobrze, dziękuję bardzo. Dowodzenia.
- Dowodzenia.
Tak więc od razu weszłem do sali, do Martynki.
- Martynka nie rób tak więcej bo na zawał przez Ciebie zejdę. Muszę iść na 21.30 do roboty ale jak tylko skończę to wrócę.
Siedziałem z nią tak jeszcze parę godzin, gdy nagle na zegarku zauważyłem że jest 21.02.
- Martynka ja uciekam bo Góra mnie zabije. A Ty bądź tutaj grzeczna i tak żeby Cię jutro mogli wzbudzić. Wpadnę nie długo. Jak tylko będę miał pacjenta j go oddamy o będę mógł przyjść to przyjdę. Obiecuję.
Wyszedłem i pognałem do bazy.
Baza Ratownictwa Medycznego
'Piotrek'
W bazie byłem 10 minut przed dyzurem więc akurat mogłem się przebrać i wypić kawę. Gdy skończyłem pić kawe dostaliśmy zgłoszenie. Potem kolejne i kolejne. Do Martyny kiedy byłem na dyżurze dałem radę wejść tylko 5 razy. Jednak dyżur dosyć szybko mi minął.
Następnego Dnia
'Piotrek'
Od razu jak skończyłem dyżur pobiegłem do Martynki. Na korytarzu spotkałem lekarza.
- Dzień dobry doktorze.
- Dzień dobry. Pan idzie teraz do pani Martyny?
- Tak. Na tej sali co zawsze?
- Nie.
- To gdzie jest Martynka? - spytałem z przerażeniem
- Spokojnie. Wyruszyliśmy panią Martynę i teraz jest na sali obserwacji.
- Czy ja mogę do niej iść?
- Tak.
Od razu pobiegłem do Martynki.
- Część Martynka. Jak się czujesz?
- Dobrze. A co ja tu wogule robię?
- Nie pamiętasz? Miałaś operację, bo zdiagnozowano u ciebie krwiaka. Jednak pod czas operacji się zatrzymałaś i dlatego byłaś w śpiączce farmakologicznej.
- A no tak pamiętam jak przyprowadziłeś Pawła. Ale nic więcej od tamtej chwili nie pamiętam.
- Martynka bo ja muszę ci coś powiedzieć i pokazać.
- Co takiego?
- Nakryłem Pawła jak całował się z inną. -Pokazałem jej zdjęcie- i jeszcze za rogiem twojej sali ale na to nie mam dowodów. Przykro mi.
- Nie to nie możliwe. Nie on.
Martyna rozpłakała się. Poprosiłem o coś na uspokojenie dla niej. Gdy się już trochę uspokoił do sali wszedł do ten cały Paweł.
- Hej. Jak się czujesz? - zapytał ten cały Pawełek
- Wyjdź z tąd.
- O co ci chodzi? On ci coś nagadał?
- O co mi chodzi o tą szmatę z którą się całowałeś przed szpitalem i za rogiem mojej sali.
- Co to nie prawda. Ja tylko Ciebie kocham.
- Daruj sobie. Wyjdź z tąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy?
Rozpłakała się.
- Żałuję, że Cię znałem, że z Tobą byłem, że spędziłem z Tobą tyle chwil, że zmarnowała swoje życie. I wiesz co jesteś do niczego. Co kolwiek byś nie robiła jest zrobione źle nawet kanapki do pracy które wywalałem do kosza bo bałem, że się otruje. Ale za to zadałem pyszne kanapki Marzenki.
- Wynoś się z tąd i nie wracaj, nie pokazuj mi się więcej na oczy!!!
Wyszedł. Po jakiejś godzinie udało mi się ja uspokoić i uspać. W tym czasie pojechałem do domu gdzie spotkałem...

MIŁOŚĆ TO LEKARSTWO/MAPI [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz