Część XXI Tylko co ja mam teraz zrobić?

350 17 1
                                    

*2 tygodnie później*

'Piotrek'

Gdy się obudziłem Martynka była wtulona we mnie. Nie chciałem jej budzić więc leżałem cały czas koło niej i bawiłem się jej włosami. Po jakiś 15 minutach się obudziła.

- Cześć księżniczko. Jak się spało?

- Cześć kochanie. Bardzo dobrze. A tobie?

- Dobrze bo obok mam swoją miłość.

Pocałowaliśmy się. 

- Wstajemy, co?

- Ale ty jesteś taki cieplutki że aż się nie chce odrywać od ciebie.

- Wiesz że i tak musimy wstać bo masz konsultacje w szpitalu a potem mamy dyżur.

- Nie chce mi się wstawać. 

- Trzeba niestety.

- No dobra.

- To wstajemy.

Wstaliśmy, ubraliśmy się. Martynka poszła się uczesać i pomalować, a ja poszedłem w tym czasie zrobić śniadanie. Po 20 minutach przyszła Martyna.

- Siadaj śniadanie gotowe.

- Okej. 

- Smacznego.

- Nawzajem Piotruś.

Zjedliśmy i pojechaliśmy do szpitala. 

'Martyna'

Weszliśmy właśnie do szpitala. Mam nadzieję że nie będę musiała przyjmować więcej żadnych zastrzyków.

- Co tak myślisz?

- Nic. Myślę czy dalej będę musiała przyjmować te zastrzyki.

- Nie wiem. To zależy od tego jak tam jest w twoim brzuchu po operacji.

- Ale mi już nic nie jest. Nie boli mnie nic. 

- To może nie będziesz musiała już przyjmować. 

- Mam nadzieję.

Wtedy podszedł do nas lekarz.

- Dzień dobry. Zapraszam panią.

- Dzień dobry. Już idę. A jakie badania będę miała robione?

- USG brzucha i to wszystko.

- Oki.

Poszłam z lekarzem. Wykonywał badanie w jakieś 15 minut. 

- Dobra może się pani wytrzeć. Mam dla pani dwie wiadomości dobrą i dobrą.

- To poproszę tą dobrą na początek.

- Nie będziesz musiała więcej przyjmować zastrzyków.

- To teraz ta dobrą, proszę.

- Jesteś w drugim tygodniu ciąży. Gratuluję.

- Dziękuję. 

- Widzimy się za trzy tygodnie.

- Okej. Do widzenia.

- Do widzenia.

I co ja mam teraz zrobić przecież my nawet nie mieszkamy razem, nie jesteśmy narzeczeni, nie mamy ślubu. I co teraz? Będę samotną mamuśką? Tylko jeszcze czy powiedzieć to Piotrkowi? Jak on zareaguje na to?

- I jak tam?

- Wszystko dobrze a nawet lepiej. Nie muszę przyjmować już zastrzyków.

- To dobrze. Coś jeszcze ci powiedział?

- Nie.

Czemu on musi wszystko wiedzieć? A no tak martwi się. Tylko co ja mam teraz zrobić?

- O czym tak myślisz?

- Nie, o niczym.

- Oki.

- Martynka mam propozycje.

- Jaką?

- Kupmy jakiś dom i zamieszkajmy razem. Co ty na to?

- To dobry pomysł. Ale z naszych pensji ratowniczych nie kupimy nic za szybko.

- To chodź jedziemy do dyżuru mamy jeszcze godzinne. 

- Ale gdzie?

- Zobaczysz.

- Oki.

Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu.

- Ale po co tutaj? Tutaj jest jakaś firma gdzie szef zarabia pewnie miliny.

- A wiesz kto jest szefem?

- Nie.

- Stoi obok ciebie.

- Obok mnie stoi mój mężczyzna który jest jest ratownikiem i kierowcą.

- I szefem firmy.

- Ty sobie ze mnie jaja robisz?

- Nie odziedziczyłem po wujku który mnie wychowywał. Zmarł rok temu od tamtej chwili ja jestem szefem.

- Dla tego chciałeś dom kupić i się nie przejmowałeś naszymi wypłatami.

- Mhm.

- Musimy jechać. Za 30 minut zaczynamy dyżur.

- Okej to jedziemy.




Mam zamiar zrobić maraton. Zacznę dzisiaj i będzie trwał do poniedziałku ewentualnie do wtorku. Wiem że krótko ale zaraz koniec wakacji. A ja idę do 7 klasy więc dochodzą mi nowe przedmioty. Wtedy też rozdziały będą pojawiać się rzadziej niestety ale przynajmniej dwa w tygodniu będę się starała dodawać. Jednak nic nie obiecuje. Ale jeden tygodniowo na pewno będzie.

MIŁOŚĆ TO LEKARSTWO/MAPI [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz