Część XXVI Musi się udać. maraton5

302 11 4
                                    

'Martyna'

- Słuchaj uważnie. Zrobimy tak. Pójdziesz na to spotkanie powiesz że poroniłam i że to moja wina przez co mnie nienawidzisz. Ona cię pocałuje a ty będziesz oddawał każdy jej pocałunek. Kuba mnie tam zaprowadzi i zobaczę jak się z nią całujesz. Udam zrozpaczoną że najpierw straciłam dziecko a potem ciebie. Tylko teraz pomoże nam w tym Wiktor jak mnie wypiszą ty jak gdyby nigdy nic pójdziesz do pracy ja nie przyjdę chociaż będę miała z tobą dyżur. Wiktor ci powie  że się załamałam i popełniłam samobójstwo. Ty się po prostu obrócisz i pójdziesz do Renaty. Powiesz jej że nie wiem nienawidzisz jej i że to przez nią się zabiłam. Potem pobiegniesz do domu. Następnego dnia Będziesz miał dyżur z Renatą i nie przyjdziesz na dyżur ona za pewne się spyta czemu ciebie nie ma a Wiktor jej powie że się zabiłeś. Potem jak ona skończy dyżur ale to już w następnym tygodniu my jak gdyby nigdy nic będziemy wtedy pod stacją i się pocałujemy.

- Sprytnie, tylko trochę nie przesadzasz? Inni przecież też się o tym dowiedzą i będą się rozklejać.

- Trudno. Przeżyją ten tydzień zresztą Adam i Basia będą wiedzieć i reszta zaufanych osób.

- No oki.

- To dzwonimy do Wiktora.

- No to dzwoń i daj na głośno mówiący.

- To daj telefon.

- Oki.

*Rozmowa telefoniczna*

- Cześć Wiktorze doktorze.

- Cześć dzieciaki. Co tam? 

- Nic. Mamy sprawę.

- Jaką.

- Martynka wymyśliła jak się zemścić na tej idiotce. Tylko ty nam musisz pomóc w tym.

- No a jak mam pomóc?

Opowiedzieliśmy cały plan.

- No dobra. Niech wam będzie.

- Dzięki doktorze wiedzieliśmy że możemy na ciebie zawsze liczyć.

- Spoko.

- To ja idę robić grafik.

- Oki nie przeszkadzamy. Pa.

- Pa.

*12.50*

'Renata'

Oby się wszystko udało. Musi się udać. Dobra czekam zaraz tu będzie Piotruś. Poprawiłam usta czerwoną pomadką. Przyszedł.

- Hej.

- Cześć.

- Co się stało że taki zły?

- Martyna poroniła nienawidzę jej nie chce jej znać.

- Spokojnie. Wszystko się ułoży.

- Mam nadzieję. A co tak patrzysz na ten zegarek?

-Nie nic. Po prostu co chwilę mi się zatrzymuje i patrze tylko czy chodzi.

- Aha.

'Kuba'

Dobra już za 4 minuty 13 idę do niej. Musi się udać. Dziecko może zostać albo do adobcji bądź do aborcji. Dobra jestem pod salą.

- Cześć Martynka.

- Hej.

- Co się stało?

- Poroniłam.

-Przykro mi. Wszystko się ułoży jeszcze nie jednego malucha będziesz miała. I będziesz wspaniałą mamą.

- Dziękuję.

Przytuliła się do mnie. Na reszcie.

- Może pójdziemy się przejść tutaj przy szpitalu na przykład do o koła.

- W sumie czemu nie.

- No to chodź.

Wyszliśmy teraz tylko żeby ich przyłapała. Musi się udać.



Życzę miłego czytania. Pozdrawiam. widzimy się w kolejnym  rozdziale.




MIŁOŚĆ TO LEKARSTWO/MAPI [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz