Musimy porozmawiać.

198 4 0
                                    

'Martyna'

Gdy się obudziłam cała trójka spała obok mnie. Brakowało na tym łóżku tylko Piotrusia. Wstałam i zeszłam na dół. W kuchni mój narzeczony robił śniadanie. Podeszłam do niego i od tyłu go przytuliłam.

- Hej. Wyspałaś się?

- Hej. Tak. A Ty?

- Nie narzekam. Brakowało mi tylko przytulanki jak się obudziłem.

- A jak dzieci znalazły się na łóżku że mną i Krzysiem?

- Przyszły przestraszone. Gdy ich uspokoiłem położyłem ich obok was i przykryłem.

- Co się stało że byli wystraszeni?

- Ktoś wybił okno w pokoju Krzysia i jak to powiedziały dzieci było bum. Poszedłem zobaczyć co się stało i gdy wszedłem do pokoju Krzysia zobaczyłem wybite okno, A w pokoju leżała cegła z przyczepioną kartką. Dzięki tej kartce możemy się domyślać że to twoi rodzice po tym co mówili.

- Co tam było napisane?

- Że Ania żyje i że Krzysiu ma się od nas pdwalić jeśli chce zobaczyć jeszcze całą i zdrową Anię. Z resztą to jest ta kartka.

Piotrek mi podał kartkę. Przeczytałam.

- Jedziemy na policję jeżeli Ania na prawdę żyje to musimy ja znaleźć za nim jej coś się stanie.

- Martynka. Wsadzisz wtedy własnych rodziców do więzienia.

- Wiem ale Ania. To moja siostra.

- Wiem.

- Piotrek. A jeśli jej coś zagraża?

- Skarbie nawet tak nie mów.

- Ale zobacz ani razu nie słyszałam jak płacze rodzice byli bardzo często u nas, nie raz zajmowali się dziećmi. Ona tam może nie być karmione może nie dostawać picia. Ona może już nie nie...

Zaczęłam płakać. Nawet nie płakać A ryczeć. Piotruś mnie przyciągnął i przytulił.

- Nie płacz. Znajdziemy ją.

-Jadę do nich.

- Nie ma opcji. Nie pojedziesz tam sama.

- Ktoś musi zostać z dziećmi.

- Moi rodzice dzisiaj mają wolne. Zawieziemy ich do nich.

- Oki.

- Leć umyj buzię bo zaraz dzieci wstaną.

- Oki.

Poszłam do łazienki. Umyłam buzię i wróciłam do kuchni. Mój narzeczony nakładał na talerze jajecznicę A dzieci siedziały już przy stole. Podeszłam do stołu i nalałam herbatę do kubków dziecią nalałam do ich słoików że słomką. Usiadłam obok Krzysia.

- Piotruś my dzisiaj mieliśmy chyba jechać.

- Mieliśmy.

- A gdzie?- Krzysiu

- Po rzeczy dla ciebie i meble do Twojego pokoiku. Ale najpierw pójdziecie z Piotrkiem, tatą na plac zabaw.

- A ty? - Gosia

- Ja zostanę w domku i posprzątam trochę.

Piotrek spojrzał się na mnie pytająco. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy naszykować dzieci. Gosię ubrałam w to:

 Gosię ubrałam w to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
MIŁOŚĆ TO LEKARSTWO/MAPI [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz