'Martyna'
Wróciliśmy do domu i poukładaliśmy kupione rzeczy w pokoju Krzysia. Gosia i Grzesiu wybrali sobie też parę rzeczy więc to co oni wybrali złożyliśmy w ich pokojach. Po ułożeniu wszystkiego poszliśmy na spacer. Dzieci wzięły sobie swoje autka w których jechali przed nami. Na nasze nieszczęście gdy byliśmy w parku spotkaliśmy rodziców moich i Krzysia.
- Cześć.
Zignorowałam ich i pociągłam narzeczonego żebyśmy szli dalej nie zważając na rodziców. Jednak oni nie dopuścili i szli za nami. Gdy nas dogonili stanęli przed nami taj żebyśmy nie mogli iść dalej.
- Maluchy poczekajcie chwilę!-krzyknęłam by nie jechali dalej.- Czego chcecie?
- Oddaj go do domu dziecka i niech będzie tak jak dawniej.
- Nie ma opcji. Krzysiu zostaje z nami i nigdy do nie oddamy. Pokoik ma już zrobiony, a rzeczy kupione.
- Martynka, proszę. To chociaż niech będzie tak jak dawniej jak on jest.
- A zaakceptujecie w końcu fakt że jest moim bratem i co nie oddam?-cisza- No właśnie. Więc nie mamy o czym rozmawiać. Przepuscicie nas?
Posuneli się. Poszliśmy dalej.
- Albo dodasz tego bachora albo my to zrobimy! Nie możesz nas tak zostawić jesteśmy twoimi rodzicami!- zaczęli krzyczeć
Szliśmy dalej nie zważając na nich. Gdy byliśmy przy dzieciach zaczęli jechać dalej A Piotrek mnie przytulił.
- Może warto chociaż się z nimi dogadać?
- Chcesz oddać Krzysia?
- Skarbie jasne że nie chcę. Ale można spróbować się z nimi dogadać jak Krzysiu jest z nami j mieszka z nami.
- A Ania? Ja muszę się dowiedzieć co z nią. Czy ona na prawdę nie żyje.
- Ni właśnie o to chodzi. Jak się z nimi dogadasz to może uda się z nich to jakoś wyciągnąć.
- W sumie masz rację. Będą musieli że im wybaczyłam i wtedy będzie łatwiej to wyciągnąć z nich. Jesteś najlepszy. Wiesz?
- Teraz wiem. Zadzwoń do nich.
- Oki. Idziemy na plac zabaw z dziećmi? To tam się z nimi spotkamy.
- Oki.
*Rozmowa telefoniczna*
- Halo?
- Część. Przemyślałam to wszystko i może być tak jak dawniej. Tylko obiecajcie że nie będziecie Krzysiowi mówić kłamstw oraz nic złego.
- Obiecujemy.
- Idziecie z nami na plac zabaw?
- Tak.
- To spotkajmy się tam.
- Okej.
- Pa.
- Pa.
*Koniec rozmowy telefonicznej*
- Chyba uwierzyli.
- To dobrze.
Pocałowaliśmy się. Pi chwili byliśmy na placu zabaw. Rodzivw już czekali. Dali dziecią tak Krzysiowi też po lizaku. My rozmawialiśmy a dzieci się bawiły na placu zabaw. Po jakiejś godzinie wróciliśmy do domu. Zjedliśmy kolację i naszykowaliśmy dzieci do spania. Gdy dzieci oglądały bajkę a my sprzątaliśmy w kuchni po kolacji przyszedł do nas Krzysiu.
- Co tam? Idziemy spać?
- Tak, ale mam pytanie.
- Jakie?
Ukucnęłam przed nim.
- Mogę mówić do was mamo i tato?
- Pewnie że tak.
Przytulił się do mnie po czym podszedł do nas Piotrek i ukucnął obok mnie.
- Możesz mówić do nas jak chcesz Martyna, Potrek, mama, tata.
- Dziękuję.
Przytulił się teraz do Piotrka. Piotrek to wziął na ręce.
- Idziemy do pokoju spać?
- Tak.
- No to idziemy.
Piotrek poszedł położyć spać Krzysia do jego pokoju a ja poszłam do Gosi i Grzesia. Oby dwoje spali na kanapie. Najpierw wzięłam Gosię na ręce i zawiodłam do jej pokoju. Położyłam ją na łóżku i przykryłam kołdrą po czym dałam jej buziaka w czoło. Wróciłam do salonu i zrobiłam te same czynności tylko że z Grzesiem.
Jest to taka część. Mam nadzieję że się podoba. Jeszcze dzisiaj powinna pojawić się część w mojej drugiej książce o na sygnale (moje życie, moje sprawy) gdzie również zapraszam do czytania i zostawiania po sobie znaku. Pozdrawiam❤
CZYTASZ
MIŁOŚĆ TO LEKARSTWO/MAPI [ZAKOŃCZONE]
FantasyOpowieść opowiada o życiu postaci z serialu ,,Na sygnale" w szczególności o Martynie Kubickiej i Piotrze strzeleckim. Mam nadzieję że się spodoba, życzę miłego czytania. 5.1.2019-1 miejsce w Martyna