Rozdział 2 - "Pięć sztuk kredy"

380 31 1
                                    

- Ten dzień to jakiś koszmar – Cherie złapała się za głowę nie mogąc uwierzyć w swojego pecha. Kiedy wyszli z baru opowiedziała chłopakowi całą dzisiejszą  historię bez pominięcia najmniejszego szczegółu

- Więc chcesz mi powiedzieć, że wjebałaś się w jakiegoś gościa na korytarzu, brelok ci się odpiął i tamten facet go wziął – Hiszpan roześmiał się głośno, taka historia mogła przydarzyć się tylko jego niezdarnej przyjaciółce

- Nacho, nie pomagasz mi takim gadaniem – zbeształa go niebieskooka

- Dobra, nie ma się co załamywać, jak ten chłopak wyglądał. W znajomych mam prawie cały ten uniwersytet, więc bez problemu go znajdziemy i każdy będzie szczęśliwy, ty odzyskasz przywieszkę, a ja będę wspaniałym bohaterem, który pomógł pięknej damie w niedoli – brunet szturchnął dziewczynę łokciem w bok, tak że aż odskoczyła od niego na metr

- Ostrzegaj jeśli masz zamiar mnie bić, przygotuję się na to przynajmniej – stwierdziła wesoło – no wracając do sprawy to mamy jeden problem. Nie mam pojęcia jak on wygląda...

- Jak to nie wiesz jak wygląda?! Ślepniesz w sytuacjach stresowych? – chłopakowi było bardzo wesoło co irytowało szatynkę, jednak po dwóch latach znajomości ignorowała jego wieczne poczucie humoru , dlatego popatrzyła na niego wściekłym wzrokiem, który podziałał na jego zaczepki – Już się tak nie denerwuj querida. Skoro był na korytarzu to na pewno się tu uczy. Zaczekaj do następnego poniedziałku. Może znowu będzie szedł tamtędy i wtedy zapytasz się czy nie widział zawieszki, tylko nie zapomnij przed nim zahamować – znów zaśmiał się z pokracznej przyjaciółki

- Karma do ciebie wróci Nacho, jeśli dalej będziesz się ze mnie tak śmiał to nie pomogę ci z matmą – spojrzał na nią przerażony, bo nie uśmiechało mu się samemu ślęczyć nad tym piekielnym przedmiotem, a jego mono była najlepszą korepetytorką pod słońcem

- Już nie będę obiecuję, buzia na kłódkę- rękami pokazał jak wyrzuca kluczyk

- A co jeśli szedł tamtą drogą przez przypadek i nie spotkam go i nie odzyskam słonika – wisior nie był cenny, ani nawet ładny, lecz zalazła go i nie rozstawała się z nim, więc dla niej miał on wartość większą niż złoto

- Możemy wynająć detektywa, który odnajdzie twoją zgubę – szeptał do niej konspiracyjnie za co został uderzony pięścią w ramię. Nie zrobiła tego mocno, bo nawet gdyby chciała to Hiszpan nic by nie poczuł. Pomimo jego szczupłej budowy ciała, był mocno odporny na ból, czego mu zazdrościła, zaraz po tym były jego długie nogi, które wprawiały ją w kompleksy jakkolwiek to brzmi.

- Chyba mam cię dość na dzisiaj, a będę cię musiała znosić jeszcze przez dwie godziny matematyki – jako, że Nacho studiuje architekturę, ten przedmiot mieli razem

- I tak wiem, że mnie kochasz! – wystawił język w jej kierunku, a potem złapał ją w okolicy kolan podnosząc ją do góry tak, by po chwili dziewczyna swobodnie zwisała do góry nogami wzdłuż jego pleców. Cherie krzyknęła głośno i z wszelkich sił próbowała wydostać się z silnego uścisku jednak nie była w stanie

- Puść mnie idioto, wszyscy się patrzą – bycie w centrum uwagi to ostatnie czego potrzebowała

- Nie puszcze cię... No chyba, że wybierzesz się ze mną na jutrzejszą potańcówkę szkolną, mam dwie wejściówki, przy czym jedna jest jeszcze wolna

- Jesteś wstrętny, dobrze wiesz , że nie cierpię tego typu rozrywki – dziewczyna westchnęła zrezygnowana, wiedziała, że będzie musiała się zgodzić, bo Nacho nie należał do ustępliwych osób. W zasadzie mogła go porównać do ośmioletniego dziecka, które postanowiło coś sobie i za cholerę nie odpuści – Ale zgoda... Pod jednym warunkiem – Jeśli miała umierać z nudów przez kilka godzin, chciała czegoś w zamian

CeriseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz