Wyjechali razem poza kampus kierując się w stronę centrum miasta. Cherie wygodnie ulokowana na siedzeniu pasażera i wsłuchując się w spokojne dźwięki gitary wydobywające się z radia, co chwila spoglądała na krople spływające po szybie samochodu.
- W zasadzie to gdzie jedziemy? - przerwała ciszę, po czym swój wzrok znów przeniosła na mężczyznę
- Byłaś kiedyś w knajpie "Meet Billy Bean"? - szatynka zmarszczyła czoło zastanawiając się czy kiedykolwiek coś się jej obiło o uszy o barze prosperującym pod ową nazwą
- Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek nawet słyszała o tym miejscu - odpowiedziała po dłuższym namyśle
- Więc tam właśnie jedziemy. Uwierz mi na słowo, nigdzie nie zjesz tak dobrych burgerów - szatyn puścił dziewczynie oczko na co ta automatycznie się zarumieniła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przestało padać gdy podjechali pod miło wyglądający lokal, położony blisko centralnej części miasta. Achille wyskoczył z auta jak poparzony, aby zdążyć przed dziewczyną otworzyć drzwi samochodu. Chciał wyjść na gentlemana tak jak uczyła go za młodu jego matka. Całe szczęście jego plan się powiódł, a Cerise obdarzyła go nieśmiałym uśmiechem oraz krótkim dziękuję.
Udowodnił swoją kulturę po raz drugi kiedy pozwolił dziewczynie jako pierwszej wejść do baru. Kiedy tylko przekroczyli próg pomieszczenia przywitało ich wszechobecne ciepło. Zajęli miejsce przy jednym z okien, tak aby nie musieć przejmować się wzrokiem innych klientów. To jedno niesamowicie ich łączyło. Żadne z dwojga tych dorosłych ludzi nie przepadało za tłumem i spojrzeniami.
- Co polecasz? - szatynka wystawiła głowę znad karty oraz uniosła wysoko brwi, co wyglądało dosyć komicznie, przez co Achille nie mógł powstrzymać jednego z kącików ust, który uciekł mu do góry.
- Musisz spróbować cheeseburgera, zdecydowanie najlepszy z całej karty- francuz wskazał palcem na zdjęcie w lewym górnym rogu gdzie znajdował się wcześniej wymieniony przysmak
- Wygląda dobrze - Cherie pokiwała zadowolona głową - Zamawiać przy kasie? - amerykanka zapytała szukając w swoim plecaku portfela, który jak na złość musiał znaleźć się na samym jego dnie
- Ja płacę, nie szukaj portfela - skarcił ją wzrokiem, bo nie wyobrażał sobie postąpić inaczej w tej sytuacji. Męska duma nie pozwalała mu dać zapłacić kobiecie.
- Jeśli masz zamiar płacić to będę uznawała to spotkanie jako randkę - zmrużyła na niego oczy i z zadowoleniem oparła łokcie na blacie stołu. Achille natomiast słysząc ostatnie słowo wypowiedziane przez małą złośnice omal nie wyskoczył ze swoich butów
- Siedź i nie marudź- tylko tyle był w stanie powiedzieć, gdyż w tym momencie nie był pewny swojego głosu i myślał tylko o tym by się nie zająknąć. Spokojnym krokiem udał się w stronę kasy, przy czym raz obejrzał się za siebie będąc ciekawym miny jaką zrobiła Cerise.
Brunet szybko złożył dwa takie same zamówienia przy czym postanowił dokupić jedne duże frytki i po dwa napoje dla każdego. Miał tylko nadzieje, że dziewczyna lubi wysoce słodzone napoje typu cola, jeśli nie to odda jej swoją wodę, a sam zadowoli się sporą dawką cukru.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obserwowała Achille, kiedy ten opierają się jedną ręką o ladę, zamawiał dla nich lunch. Nie miała pojęcia co takiego miał w sobie mężczyzna, że za cholerę nie mogła odwrócić od niego wzroku. Przyciągał ją jak magnes. A kiedy tylko odwrócił się do niej tyłem wiedziała, że już wcześniej miała z nim bliższe spotkanie. Takich pośladków się nie zapomina. I musiała szczerze przed samą sobą przyznać, iż nie sądziła by ten gburowaty koleś, na którego wpadła na korytarzu i mężczyzna, który siedzi z nią teraz w knajpie, to ta sama osoba. Tym samym dotarło do dziewczyny, że to on był "złodziejem" jej szczęśliwego breloku. Przerwała jednak swoje rozmyślania kiedy hokeista wrócił do ich stolika.
CZYTASZ
Cerise
Romance- Czemu ciągle mówisz do mnie Cerise? - spytała patrząc w jego niebieskie oczy. - Przeszkadza ci to? - przekręcił głowę lekko w prawo oddając spojrzenie. - Oczywiście, że nie przeszkadza. Po prostu nie wiem skąd wziąłeś pomysł na to przezwisko. - o...