~2~

1.6K 56 3
                                    

~Harry~

Kiedy wreszcie zszedłem do kuchni na śniadanie wszyscy już byli przy stole. Nawet Ginny.
- Dzień dobry - mruknąłem i usiadłem do stołu. Pani Weasley nałożyła mi jajecznicy, tostów i bekonu. Zjadłem połowę jajecznicy, 3/4 bekonu i ledwie nadgryzłem tosta. Nic po wydarzeniu z przed 10 minut nie mogłem przełknąć. Zauważyłem, że Ginerva też ledwo je. Kiedy na nią spoglądałem przypominała mi się jej wersja nago.
- Dziękuje!  - oznajmiłem i wstałem od stołu.
- Harry, kochaneczku...Prawie nic nie zjadłeś! - odparła pani Weasley.
- Tyle mi wystarcza. Nie jestem głodny... - powiedziałem i wbiegłem po schodach na górę, gdy nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. Ginny.
- O co chodzi Harry? - spytała półgłosem.
- Nie tutaj! - syknąłem, bo po schodach wchodzili bliźniacy, Ron i Padma. Kiedy ta czwórka zniknęła w swoich pokojach, weszliśmy do pokoju rudej - Teraz możesz mówić...
- O co chodzi Harry? - zapytała ponownie - Nie tknąłeś śniadania.
- I mnie to mówisz? - prychnąłem i uniosłem brwi, a Ginerva westchnęła.
- Nie powinniśmy obściskiwać się podczas przebierania. - odparła i usiadła na łóżku - W końcu rodzice mogą nas nakryć, a poza tym to niesmaczne!
- Spokojnie. To był tylko ten jeden raz - pocieszyłem ją, usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem - Wiesz lubię cię, ale nie AŻ TAK jak Ronald, Padmę.
Ginny zachihotała i wyszła z pokoju. Ja wciąż siedziałem na skraju łóżka i czułem coś w brzuchu... Jakby to co robiłem z Ginnervą było dla mnie obce. Jakby powinienem robić to z kimś innym...
Wtedy do pokoju wleciała moja sowa. Zupełnie nie zauważyłem, że nie ma jej całą noc. Na nóżce miała coś przywiązane.
- Hedwiga! - zawołałem, chwyciłem list i go rozpakowałem - Co tym razem dla mnie przyniosłaś?

Drogi Harry!

Dziękuje za twój list z informacją o tym, że jesteś z Ginny. Hedwiga spędziła u mnie noc. Pewnie bałeś się, że ktoś ją zaatakował i podkradł twój list, ale wszystko ok. Mam do ciebie prośbę...Powiedz wszystkim Weasleyom co chodzą do szkoły i Dziewczynce-Ronusia  (uśmiechnąłem się pod nosem) także, że tę podróż chcę spędzić sama. Mam nadzieje, że zrozumiecie!
Hermiona  

Trochę mnie to zdziwiło. Hermiona nigdy nie jechała w podróży sama...Zrozumiałem ją i chciałem iść to przekazać Ronowi, Ginny i Padmie, gdy rozległ się głos pani Weasley na korytarzu:
- Dzieci! Za dziesięć minut macie być gotowe do przeteleportowania się na King Cross...
Do pokoju wpadła Ginerva zdenerwowana, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem. Zaczęła zbierać swoje pergaminy z biurka, aż wtedy się odezwała:
- Harry, mógłbyś proszę przynieść mój kufer z korytarza? -poprosiła, a ja potaknąłem i po chwili wtaszczyłem kufer do pokoju. Ruda otworzyła go kopnięciem nogi, bo dwie ręce miała zajęte rzeczami. Wrzuciła tam pośpiesznie pergaminy z pracami domowymi, kałamarz, pare piór i jej pufka pigmejskiego. 
- Ginny... - odparłem niepewnie - Wrzuciłaś swojego zwierzaka do kufra.
- Oj... - i wyjęła z pomiędzy pergaminów różową kulkę, która cała się trzęsła, a Ginerva ją pogłaskała - Przepraszam Arnoldzie.
Zbiegliśmy na dół z kuframi, które odbijały się hałaśliwie po schodach. Na dole czekał już Ronald ze swoją dziewczyną krukonką. 
- Chodźcie! - oznajmiła Molly - Chwyćcie mnie za ręce.
Po chwili deportowaliśmy się z trzaskiem.

 ~Hermiona~ 

Tata zaparkował pod dworcem, a ja wyszłam z samochodu i wyjęłam z bagażnika moje rzeczy. Po chwili mój tata wrócił z wózkiem, którego wziął podczas, gdy ja wyciągałam kufer. Wtaszczyłam koszyk z Krzywołapem i skrzynie na wózku. Pobiegliśmy na dworzec pchając wózek. Co prawda była za pięć dziesiąta, a pociąg odjeżdżał o 10:15, ale chciałam być w pociągu przed Weasleyami, Harrym i "Padmusią". Głownie nie chciałam żeby zobaczył mnie Harry z Ginny, bo na jego widok nogi się pode mną załamują. Jego piękne, zielone oczy i te kruczoczarne włosy, powodują, że na jego widok chcę mi się rzucić na niego i go pocałować. Tak długo i przyjemnie przytuleni...
- Hermiona! - odparł mój tata i wyrwał mnie z rozmyślań - Idź za barierkę. Ja muszę jechać do pracy. Do zobaczenia w święta...
Przytuliłam się do niego i szybko wbiegłam w barierkę, aby znaleźć się tam gdzie zawsze czuję się dobrze. Do świata czarodziejów...

No tak...Rozdział miał być bardziej o Harrmione, ale trochę był, nie? Napisałam go dopiero teraz, bo nie mam weny i teraz zrozumcie dlaczego ten rozdział jest trochę nużący😕!
Daj komentarz✏
Zagłosuj👍
Czekaj na kolejne rozdziały📖
Zaobserwuj mnie🎤
I zajrzyj do moich innych opowieści📚
Pozdrwiam
BathSinger

Harrmione || Is it love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz