~15~

709 21 0
                                    

 ~Harry~

Hogsmeade znikło, a pojawił się Paryż. 
- Dzięki Katie! - powiedziałem i odwróciłem się - To tam mam iść? - wskazałem na ciemną uliczkę. 
- Tak. Potem w lewo i trzecia w prawo. Na rogu będzie stary, drewniany dom.  
- Okey. Jeszcze raz dzięki! 
Ruszyłem powoli w stronę wskazaną przez Bell uliczkę. Co Hermiona zamierzała zrobić? Dlaczego tak nagle wyruszyła tu z Dumbledorem? Beze mnie?! Skręciłem w lewo i dalej zamyślony szedłem przez mgłę, która nagle się pojawiła. Skręciłem w trzecią w lewo i dalej, gapiąc się w ziemię z mozołem, truchtałem między domami...

 ~Hermiona~

Siedziałam z Dumbledorem w wiejskim salonie popijając herbatę. Nicolas poszedł na górę po składniki potrzebne do eliksiru. 
- Panie profesorze.... Co sobie cała szkoła pomyśli jak zobaczy, że nas nie ma? - spytałam, mieszając łyżeczką herbatę i myśląc o Harrym. 
- Och... To nic takiego! - odpowiedział dyrektor uśmiechając się lekko - Ostatnio często znikam ze szkoły. O jest Nicolas!
Ze schodów zszedł niski staruszek o siwych włosach do ramion. 
- Mam wszystko Albusie, ale potrzebna mi będzie pomoc! - odparł Flamel i postawił worek, który miał na plecach koło złotego kociołka. 
- Na mnie nie patrz! - odparł długowłosy - Jestem Fatalny w eliksirach... Ale Hermiona może ci pomóc. Dostała Wybitny z eliskirów na sumach. 
Zarumieniłam się, ale pokiwałam głową. 
Warzyłam eliksir z alchemikiem przez długi czas gawędząc o moich osiągnięciach w eliskirach i o jego zamiłowaniu do wszelkich antidot.  
Kiedy skończyliśmy napój był koloru bardzo ciemnego granatowego - kompletne przeciwieństwo trucizny, którą widziałam w Hogwarcie. 
- Gotowe! - oznajmił uradowany staruszek, pocierając ręce. 
- Wspaniale! - odpowiedział Dumbledore i chwycił złoty kociołek w rękę. Rzucił na niego jakieś zaklęcie i powiedział - Chwyć mnie za ramię, Hermiono! 
Położyłam rękę na łokciu dyrektora i teleportowaliśmy się. 

 ~Harry~

Chodziłem po ciemnych ulicach Paryża przez kilkadziesiąt minut nie wiedząc gdzie jestem. Westchnąłem ciężko i usiadłem na krawężniku przed domem, z którego sączyło się chwile jakieś białe światło, ale po chwili zgasło. Czyżby Katie się pomyliła czy ja jestem takim głupkiem, że nie umiem słuchać?! Usłyszałem szmer za moimi plecami - dreszcze mi przeszły po karku. 
- Lumos! - mruknąłem przerażony i odwróciłem się w stronę domu. Nikogo nie było. Tym razem z ulicy rozległy się przeraźliwe szepty. Podobne słyszałem w łuku, do którego wpadł Syriusz. Poderwałem się i wrzasnąłem zdenerwowany:
- LUMOS MAXIMA!!!! - uliczka rozświetliła się, ale wciąż były szmery nie wiadomo skąd! Usłyszałem syk, a potem widziałem tylko czarną plamę... 
Ciemność 
Otworzyłem ospale oczy. Moje ręce były przykute do nałokietników kamiennego krzesła. Nogi złączone czymś bardzo dziwnym - zerknąłem w dół! 
- ŻE CO?! - szepnąłem wkurzony na życie i zobaczyłem, że czarny wąż oplątuje moje nogi. 
- Idź sobie! - syknąłem w mowie węży, ale wąż tylko zachichotał. Ten syk... - To ty mnie porwałeś?!  
Wąż zaśmiał się głośniej. 
- Puszczaj, ale JUŻ! - wysyczałem stanowczo - MASZ SIĘ MNIE SŁUCHAĆ TY CHOLERNY GADZIE!!!! Mówię mową wężów, czy to ci nie wystarcza by mnie uwolnić? 
Wąż pokiwał głową i popełznął w ciemność.
- No nareszcie! - mruknąłem rozluźniając nogi. 
- Liczysz, że to ci pozwoli na ucieczkę, Potter? - zapytał drwiąco głos z ciemności. 
- Zamknij się, Malfoy! - odparłem zażenowany tą "grozą". 
- Uuu.... Jaki nie miły! - odpowiedział Lucjusz jak jego syn i wyszedł na mój zasięg widzenia - Crucio!
- Na serio? Tylko takie zaklęcia wy znacie? - zaśmiałem się, ale mimo to czułem wielki ból. 
- Jak chcesz mogę na ciebie rzucić jakieś inne zaklęcie... Może urok lub wymysł kogoś z naszego grona! 
- Nie dzięki... - przez chwile była cisza przerywana sykiem węża - Po co mnie porwałeś? 
- To pytanie retoryczne "Wybrańcu". 
- A twój kumpel Voldemort nie mógł tego zrobić? 
- Jest czymś zajęty "Pokrako, która przeżyła". A poza tym fajna różdżka... Nie ma co! 
- Dziękuje - mając łzy w oczach, bo ten typ ukradł mi nie tylko moją różdżkę, ale też scyzoryk Syriusza, w którym jedno ostrze było zepsute.  
- Czym się wzruszyłeś, Pottuś? - rozległ się drugi głos należący do Bellatrix Lestrange!
- A niczym... 
- To źle... Crucio!
- Crucio!
- Crucio! 
- Crucio!
Wielu innych śmierciożerców przyłączyło się do tortur. Byłem bezradny! Tak bezradny... 

Ja + Ostatni czas = ZERO WENY DO TEJ KSIĄŻKI. Sorry, że tak późno rozdział i że taki krótki, ale jak przeczytaliście powyżej nie mam weny do tej książki. Okej tera' info: Pisze książkę o losach wnuczki Newta Scamandera... Jeżeli ktoś lubi Fantastyczne Zwierzęta to wbijać do mnie na konto i czytać, bo ta książka może będzie lepsza niż ta! 
Daj komentarz✏
Zagłosuj👍
Czekaj na następne rozdziały📖
Zaobserwuj mnie🎤
I zajrzyj do moich innych opowieści📚 
Pozdrawiam 
BathSinger

PS. To ta książka. W B I J A Ć 😌

Harrmione || Is it love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz