~7~

1.2K 51 6
                                    


 ~Harry~

Tym razem to JA zapraszam cię na spotkanie. Dokładnie o 20:00 w Pokoju Życzeń w dniu, w którym się zbudzisz. Spokojnie nie walne cię o ile ty nic złego nie powiesz - taka jest nasza umowa. Odpowiedzi z potwierdzeniem nie przysyłasz - jeżeli nie zjawisz się przed 20:10 uznam, że spotkanie jest nie aktualne.
Do zobaczenia o ósmej
Hermiona

Myśli mi skakały. Pójście tam umożliwiły by mi rozmowę z Hermą o wszystkim co zobaczyłem i usłyszałem, ale z drugiej strony boję się, że coś palnę i znowu wyląduję w Skrzydle Szpitalnym.
Te kwiaty miały być pewnie oznaką szybkiego powrotu do zdrowia. Nie wiem czemu dała mi bez. Nie wiem skąd wiedziała, że go lubię. Nie wiem w jaki sposób Hermiona walnęła mnie tak mocno w twarz. Na ogół nic nie wiem! 
Nagle do sali weszła Ginny z Ronem. 
- Harry! - zawołała ruda i podbiegła do mnie, aby się przytulić.
- Tak ja też się stęskniłem... - odparłem zaskoczony takim objęciem z impetem. Rudzielec usiadł na skraju łóżka.
- Jak tam stary? - spytał i oderwał ode mnie Ginervę, która obrażona usiadła obok niego.
- Dobrze i dzięki... - powiedziałem, a dziewczyna jeszcze bardziej się obraziła, a ja się roześmiałem, na co ona się uśmiechnęła - Możecie iść? Muszę odpocząć...
- Gościu, spałeś prawie tydzień! I ty dalej chcesz spać?! - zawołał Weasley i się roześmiał, a jego siostra spoważniała.
- Zostaw go! Idziemy do Pokoju Wspólnego. Do zobaczenia Harry! - powiedziała gryfonka i pocałowała mnie w policzek, po czym wstała i wyszła z SS, a za nią wyszedł Ronald machając do mnie. Myślałem o spotkaniu z Hermioną i czy dzisiaj rzeczywiście pani Pomfrey mnie wypuści. Jak na zawołanie do sali wpadła Poppy.
- Szybko Potter! - i jednym machnięciem różdżki ściagnęła mi opatrunek z nosa i rzuciła mi czystą szatę - Przebieraj się!!!
- Ale dlaczego... - zacząłem, ale pielęgniarka miała taki przerażony wzrok, że wolałem nie pytać.
- Miałeś być wypuszczony pół godziny temu - tak mi nakazała profesor McGonagall, ale jak widać jeszcze tu jesteś, więc RUCHY!!! - wołała pani Pomfrey i rzucała mi takie spojrzenie lwa, że wyszedłem z Skrzydła Szpitalnego po paru minutach. 
Pobiegłem szybko do PWG po różne rzeczy osobiste. Wpadłem do dormitorium z takim impetem, że Neville, który czytał książkę na łóżku spadł z niego.
- Cześć Ha... - zaczął ciągle leżąc na podłodzę, ale go uciszyłem.
- Śpieszę się! - zawołałem i porwałem Mapę Hucwotów, pergamin, list do Hermiony list od Hermiony, zegarek, który włożyłem na rękę i różdżkę. Wybiegłem z sypialni i zbiegłem po schodach. Byłem w Pokoju Wspólnym kilka sekund, więc nikt się nie zorientował, że wyszedłem z SS. Spojrzałem na zegarek: była za pięć ósma. Puściłem się pędem na siódme piętro gdzie były ukryte drzwi do Pokoju Życzeń. Zacząłem chodzić wte i we wte i po chwili pojawiły się drzwi, które pchnąłem i otworzyły się ze zgrzytem...

 ~Hermiona~

Siedziałam w Pokoju Życzeń odkąd Harry mnie zobaczył w Skrzydle Szpitalnym. Było za pięć ósma...
- Gdzie Harry? - pomyślałam z lekkim załamaniem i wtedy właśnie drzwi otworzyły się powoli i wyszedł z nich mój najukochańszy wybraniec. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego.
- Słuchaj... - zaczęłam, a on po raz pierwszy się na mnie spojrzał - Przepraszam, że cię walnęłam, ale zrobiłam to z rozpaczy i lekkiej złości. Nic mnie nie usprawiedliwia, więc dawaj! Teraz ty mnie walnij!!!
- Hermi... - pokręcił głową chłopak i mnie przytulił - To nie ty zrobiłaś coś niemożliwego tylko ja! Nazwałem cię tak jak by cię nazwał Głupek-Potter albo ślizgon. Przepraszam cię za wszystkie minuty kiedy cię zraniłem! Ja...cię kocham!!!
Teraz nie mogłam uwierzyć - on mnie kocha?! To jest realne??? Chciałam go pocałować, ale coś mi nie pozwalało...
- A-ale jak siostrę czy j-jak? - spytałam bardzo niepewnie i z drżącym głosem. W ciszy oczekiwałam na odpowiedź.
- No...sam nie wiem. - odparł zielonooki ze stresem w głosie.
- Spokojnie...Wszystko przyjmę! - odparłam z uśmiechem i chwyciłam go za rękę - To jak?
- To takie trudne...Odkąd dostałem odpowiedź w wakacje na mój list zacząłem ciebie zauważać zupełnie inaczej niż Ginny. - zaparło mi dech w piersiach 'On chyba jednak mnie nie kocha tak jak siostrę!' pomyślałam z zdenerwowaniem i radością.
- Czyli...Nie jak siostrę? - spytałam ze szklistymi oczami.
- No...Zaraz poznasz odpowiedź. Muszę tylko się zastanowić! - odetchnęłam z ulgą i zaczęłam patrzeć w sufit, gdy nagle poczułam coś na ustach. Mój wzrok spuścił się w dół i było tak jak podejrzewałam - Harry mnie całował! 
- Czy ja śnię? - spytałam kiedy się ode mnie odsunął - To się naprawdę stało?!
- O tak...Bo ty Hermiono jesteś dla mnie najważniejsza! - to były jego ostatnie słowa, bo po chwili znikł za drzwiami, a ja opadłam na fotel z wrażenia...

W końcu się stało! Na ósmej części tego opowiadania w końcu powstało Harrmione... Znaczy jeszcze nie Harrmione, ale może niedługo? Ten rozdział napisałam z katarem i na kompletnym luzie, a wyszedł tak SUPER! Dzięki, że jesteście i nie wiem czy widzicie, ale za niedługo ta książka będzie miała 200 odczytów. Teraz to JA padam z wrażenia, a nie Hermi😉.
Daj komentarz✏
Zagłosuj👍
Czekaj na kolejne rozdziały📖
Zaobserwuj mnie🎤
I zajrzyj do moich innych opowieści📚
Pozdrawiam 
BathSinger

Harrmione || Is it love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz