22.

1.6K 50 0
                                    

Zajechaliśmy pod ładny, nowoczesny budynek na strzeżonym osiedlu, położonym na obrzeżach miasta. Wyglądało zupełnie jak zwykłe osiedle, tyle że mieszkali na nim określeni, i nieco specyficzni, lokatorzy. Całość należała do rodziny Francesco. Na zamkniętym terenie była także siłownia, basen, strzelnica i mini warsztat samochodowy. Francesco zajmował coś w rodzaju 2-poziomowego penthousa. Tutaj mieszkał także Paolo i parę innych, nieznanych mi osób. Pod budynkami stało kilka SUVów, Bugatti Veyron, Fiat 500 Riva i 2 motocykle. Jednym na pewno była Yamaha Francesco. Drugi z daleka wyglądał mi na jakąś Aprilię. Rozglądałam się dookoła.

- I jakie pierwsze wrażenie? - zapytał Francesco obejmując mnie w talii, gdy wchodziliśmy do apartamentu

Gigantyczny salon, w szarej tonacji, urządzony w minimalistycznym stylu, z betonową ścianą, która dodawała wnętrzu surowości i ogromnymi przeszkleniami, po prostu musiał wprawiać w zachwyt. Na tym piętrze była także kuchnia - biała, z wielką wyspą na całej długości, łazienka i wyjście na sporych rozmiarów taras. Zatkało mnie. Z wrażenia zapomniałam zapytać o tą dziwaczną i nieco jednak niepokojącą wymianę zdań z Paolo w samochodzie.

Piętro wyżej znajdowała się czarno-biała sypialnia, pokój gościnny, 2 łazienki, w tym jedna z jacuzzi, garderoba i coś w rodzaju biura. Każde pomieszczenie miało naprawdę spory metraż.

- Wow - wykrztusiłam z siebie w końcu.

Generalnie rzadko zapominam języka w gębie, ale to naprawdę było coś. Pomyślałam o moim mieszkanku. Całe 45m2. Tyle, co... hmm.. na oko jedna łazienka?

- Rozpakuj się na spokojnie - uśmiechnął się Francesco - Ja i tak muszę jeszcze zamienić dwa zdania z Paolo.

Garderoba też była dosyć duża, choć, jak to kobieta, zmieniłabym to i owo. Wyciągnęłam walizkę na sam środek i rozpięłam zamek. Czy to się dzieje naprawdę? Co ja narobiłam? O, matko. Chyba nie do końca to przemyślałam. Cóż, powiedziało sie A, trzeba powiedzieć B.

Przejrzałam ubrania w szafach i na wieszakach. Oprócz spodni, t-shirtów, ciuchów na motor itd., znalazłam kilka garniturów. Armani, Versace, Dolce&Gabbana. Metki także robiły wrażenie, ale ja myślałam zupełnie o czymś innym. Jak on w tym musi wyglądać! O mamunciu! Np. ten czarny od D&G. Uff. Musiałam szybko i sprawnie okiełznać własne myśli, bo istniało spore ryzyko, że zamiast rozpakować walizkę, pójdę go poszukać. Zdecydowanie w innym celu. Uśmiechnęłam się do siebie. Wypakowałam już prawie wszystko, kiedy usłyszałam jego głos.

- Skończyłaś?

Aż podskoczyłam.

- Nie skradaj się tak!

Roześmiał się.

- Stoję tu już dobrą chwilę. Ale byłaś zbyt zaaferowana ciuchami. - westchnął teatralnie - Kobiety.

- Ile ich tu było przede mną? - nie mogłam sobie darować

- Żadnej - złapał moje zaskoczone spojrzenie - Nie jestem święty. Nawet daleko mi do tego. Ale tu nie było żadnej kobiety spoza mojej rodziny, możesz mi wierzyć. Ok, jeszcze Irina, która sprząta i robi zakupy. - puścił mi oko. Jeśli kiedyś będzie poważny dłużej, niż 5 minut, odnotuję ten dzień w kalendarzu.

Podszedł do mnie i zaczął delikatnie całować po szyi. Nie ogolił się rano i jego zarost delikatnie mnie drapał. Coraz niżej... i niżej... Ale tak tu? W garderobie?

- Chodź - wymruczał mi do ucha. Nie musiał dwa razy powtarzać. Ani specjanie mnie namawiać. To, jak ten facet na mnie działał... Nie w garderobie. W jacuzzi.

Kolejne dni upływały mi na zwiedzaniu Mediolanu, z katedrą Duomo na czele. Francesco był całkiem niezłym przewodnikiem. W domu nie musiałam właściwie nic robić - o wszystko dbała Irina, starsza, sympatyczna Ukrainka, przychodząca 3 razy w tygodniu. Kiedy więc Franek jechał do firmy ojca, ja rozkładałam się z laptopem i, zgodnie z obietnicą, wywiązywałam z obowiązków służbowych. Czasem pomagałam Irinie. W międzyczasie udało mi się też odwiedzić Cleo i resztę ekipy.

On. Oni. I ja. #1 (Zakończone) Czas na korektę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz