38.

1.3K 45 2
                                    

Wściekła jak osa, wróciłam do jego domu. Gdzieś jednak spać muszę. Na plaży w nocy za zimno. Siedział sobie na schodach wejściowych. Zagotowałam się. Aż dziw bierze, że mi para uszami nie poszła na jego widok.

- Ciao, bella. Jednak wróciłaś? - zakpił ze mnie ostentacyjnie

- A Ty co? Zdziwiony jesteś? - fuknęłam, mieląc w ustach przekleństwo, które aż mi się cisnęło - Idź lepiej i zapłać za tą taksówkę. - choć tak mogłam się "zemścić"

Ku mojemu zdziwieniu poszedł. A mnie tam mało co szlag nie trafił.

- Daniela? - Lucinda przynajmniej zdziwiła się szczerze na mój widok

- Twój syn zrobił ze mnie persona non grata chyba we wszystkich okolicznych hotelach! - wymachiwałam rękami z irytacją, stojąc w holu domu

Z głębi dał się słyszeć tubalny śmiech ojca Francesco. No, śmieszne. Bardzo. Boki zrywać. Już chyba wiem po kim synalek odziedziczył poczucie humoru.

- Powiem Nadii, żeby przygotowała Ci pokój.

- Tak, dziękuję. - powiedziałam, próbując zdusić furię w zarodku

- Nie. - powiedział w tym samym czasie Francesco, doprowadzając mnie jednak do białej gorączki

- Ty... Ty sobie nawet nie myśl, że ja będę spała z Tobą w jedynym pokoju! Może jeszcze w jednym łóżku?!

- Nie? A jak inaczej?

- Nie. Przestań się zgrywać!

- A dlaczego? - zapytał z błyskiem w oku

- Bo Cię znam! Nie będziesz tak po prostu grzecznie spał! Nawet teraz to już po Tobie widać! - wypaliłam bez ogródek, zanim pomyślałam, co ja w ogóle plotę

- Tak? A Ty?

- Ja w efekcie też nie! - oj, zapędziłam się - Ale nie myśl sobie! - to nie było przekonywujące. Ani trochę. Że ja się nie potrafię ugryźć w język we właściwym momencie.

- Ależ skąd - on za to bawił się świetnie - Ja sobie zupełnie nic nie myślę. Czerwona się zrobiłaś - dodał lekko

Ja go kiedyś uduszę!!!!!

- To z wściekłości! - syknęłam. Jadowicie, mam nadzieję.

- Niech Ci będzie. Dzisiaj wyjątkowo możesz spać gdzie indziej.

Łaskawca.

- Jutro już mnie tu nie będzie. Żyjesz i, jak widzę, najwyraźniej czujesz się znakomicie.

- Nie ma mowy. Musisz odpracować. Zwinęłaś mi motor - stał oparty o ścianę, z założonymi rękami i wyglądał cholernie seksownie. To powinno być zabronione. Zwłaszcza w takiej sytuacji.

Jego ojciec niemal dusił się ze śmiechu. Co za rodzina!

- Jeszcze musiałem zapłacić za parking, żeby go odzyskać. - dodał Francesco

- Na biednego nie trafiło - samo mi się wyrwało, naprawdę, tak od serca - Ale mogę Ci oddać.

- W naturze? - zainteresował się  miejsca

- Tak! W naturze! - fuknęłam - Jabłka Ci kupię!!!!!

Wzruszył ramionami. Że też nie miałam akurat żadnego wazonu pod ręką.

- Zwał jak zwał. A na razie daj walizkę i chodź do tego pokoju.

Poszliśmy na górę. Do ładnego, dużego pokoju, utrzymanego w bieli o jasnym błękicie. Z ogromnym łóżkiem, łazienką i balkonem. Francesco stanął w drzwiach i oparł się o futrynę.

On. Oni. I ja. #1 (Zakończone) Czas na korektę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz