25.

1.4K 49 0
                                    

W drzwiach stała wysoka blondynka w szafirowej sukni. Obok niej postawny szatyn, z silnie zarysowaną szczęką.

- Z kim przyszła? - zapytałam

- To Luigi. Jej brat.

- Mam się zacząć bać? - zażartowałam

- Coś Ty! Ale pewnie będzie zgrywać obrażoną damę, jak się dowie, że przyszłaś z Francesco.

- Czemu nie siadacie? - o wilku mowa. Francesco ponownie objął nas obie i zaprowadził do stolika. Stolika, przy którym siedziała już Caterina z bratem. Ta. Widać ktoś miał poczucie hunoru usadzając gości. Zapowiadał się uroczy wieczór.

- Francesco! - zaszczebiotała - Sediti qui. - wskazała miejsce obok siebie

- Buona sera, Caterina - odpowiedział - Ciao, Luigi.

- Ciao, ragazzi - rzuciła Amaya

Uśmiechnęła się i ostentacyjnie zajęła miejsce obok Cateriny. Chyba nie chciała mieć jej w swojej rodzinie.

- Przejdźmy na angielski. - zaproponował Francesco - Mojej Danieli tak będzie łatwiej. - mocno podkreślił słowo "mojej".

Caterina zmierzyła mnie wzrokiem.

- Puttana - syknęła jadowicie pod nosem

Usłyszałam. Zrozumiałam. Następna, która mnie nie doceniła, jeśli chodzi o włoski. Słowo znaczyło tyle, co suka, szmata czy kurwa. No, moja droga, ta zniewaga krwi wymaga.

- Daniela - odpowiedziałam wyciągając do niej dłoń - Un nome davvero strano - Co za nietypowe imię - dodałam złośliwie

W jednej chwili Luigi zakrztusił się drinkiem, Amaya wybuchnęła perlistym śmiechem, Caterina poczerwieniała aż po cebulki włosów, a Francesco spojrzał na mnie rozbawiony. 1:0.

- Nieźle - szepnął mi do ucha - Radzisz sobie.

- Ta Twoja Daniela chyba jednak zna włoski - Luigi pośrednio nabijał się z siostry

- Tylko trochę - odparłam - Ale pilnie się uczę.

- Właśnie widzę.

Gdyby wzrok Cateriny mógł zabijać, padłabym trupem, to pewne.

Do naszego wesołego stolika dołączył jeszcze Pietro, 17-letni syn gospodarza. Hormony ewidentnie mu się na mózg rzuciły, bo co chwilę wtrącał jakieś dwuznaczne lub seksistowskie uwagi. Za którymś razem Amaya nie wytrzymała.

- Pietro, z takim podrywem, to do końca życia będziesz prawiczkiem - wypaliła

Cały stolik zatrząsł się ze śmiechu.

- Ty dur... - zaczął Pietro, ale zamilkł napotykając po drodze spojrzenie Francesco

- Co ja? - prowokowała Amaya

- Spierdalaj - burknął nastolatek, czym wywołał kolejne salwy śmiechu

Po jakimś czasie Caterina wyciągnęła Francesco do tańca, Luigi poprosił Amayę, a ja zostałam z tym Casanovą od siedmiu boleści sama przy stoliku. Przysunął się i położył rękę za moimi plecami, na oparciu krzesła. Dżizas. To chyba nie był mój dzień.

- Zabierz tą rękę, Pietro - powiedziałam stanowczo

- Nie bądź taka sztywna, mała.

Ludzie złoci. Podrywa mnie nastolatek. I to tak, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Zresztą, założę się, że próbowałby szczęścia z każdą, która siedziałaby na moim miejscu. Tyle, że np. Amaya pokazałaby mu gdzie raki zimują, gdyby miała dość tych końskich zalotów. Ja nie byłam taka odważna. To jednak był syn gospodarzy, a oni z kolei byli ważni dla rodziców Francesco. Co jednak nie oznaczało, że młody ma sobie pozwalać.

On. Oni. I ja. #1 (Zakończone) Czas na korektę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz