W drzwiach stała wysoka blondynka w szafirowej sukni. Obok niej postawny szatyn, z silnie zarysowaną szczęką.
- Z kim przyszła? - zapytałam
- To Luigi. Jej brat.
- Mam się zacząć bać? - zażartowałam
- Coś Ty! Ale pewnie będzie zgrywać obrażoną damę, jak się dowie, że przyszłaś z Francesco.
- Czemu nie siadacie? - o wilku mowa. Francesco ponownie objął nas obie i zaprowadził do stolika. Stolika, przy którym siedziała już Caterina z bratem. Ta. Widać ktoś miał poczucie hunoru usadzając gości. Zapowiadał się uroczy wieczór.
- Francesco! - zaszczebiotała - Sediti qui. - wskazała miejsce obok siebie
- Buona sera, Caterina - odpowiedział - Ciao, Luigi.
- Ciao, ragazzi - rzuciła Amaya
Uśmiechnęła się i ostentacyjnie zajęła miejsce obok Cateriny. Chyba nie chciała mieć jej w swojej rodzinie.
- Przejdźmy na angielski. - zaproponował Francesco - Mojej Danieli tak będzie łatwiej. - mocno podkreślił słowo "mojej".
Caterina zmierzyła mnie wzrokiem.
- Puttana - syknęła jadowicie pod nosem
Usłyszałam. Zrozumiałam. Następna, która mnie nie doceniła, jeśli chodzi o włoski. Słowo znaczyło tyle, co suka, szmata czy kurwa. No, moja droga, ta zniewaga krwi wymaga.
- Daniela - odpowiedziałam wyciągając do niej dłoń - Un nome davvero strano - Co za nietypowe imię - dodałam złośliwie
W jednej chwili Luigi zakrztusił się drinkiem, Amaya wybuchnęła perlistym śmiechem, Caterina poczerwieniała aż po cebulki włosów, a Francesco spojrzał na mnie rozbawiony. 1:0.
- Nieźle - szepnął mi do ucha - Radzisz sobie.
- Ta Twoja Daniela chyba jednak zna włoski - Luigi pośrednio nabijał się z siostry
- Tylko trochę - odparłam - Ale pilnie się uczę.
- Właśnie widzę.
Gdyby wzrok Cateriny mógł zabijać, padłabym trupem, to pewne.
Do naszego wesołego stolika dołączył jeszcze Pietro, 17-letni syn gospodarza. Hormony ewidentnie mu się na mózg rzuciły, bo co chwilę wtrącał jakieś dwuznaczne lub seksistowskie uwagi. Za którymś razem Amaya nie wytrzymała.
- Pietro, z takim podrywem, to do końca życia będziesz prawiczkiem - wypaliła
Cały stolik zatrząsł się ze śmiechu.
- Ty dur... - zaczął Pietro, ale zamilkł napotykając po drodze spojrzenie Francesco
- Co ja? - prowokowała Amaya
- Spierdalaj - burknął nastolatek, czym wywołał kolejne salwy śmiechu
Po jakimś czasie Caterina wyciągnęła Francesco do tańca, Luigi poprosił Amayę, a ja zostałam z tym Casanovą od siedmiu boleści sama przy stoliku. Przysunął się i położył rękę za moimi plecami, na oparciu krzesła. Dżizas. To chyba nie był mój dzień.
- Zabierz tą rękę, Pietro - powiedziałam stanowczo
- Nie bądź taka sztywna, mała.
Ludzie złoci. Podrywa mnie nastolatek. I to tak, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Zresztą, założę się, że próbowałby szczęścia z każdą, która siedziałaby na moim miejscu. Tyle, że np. Amaya pokazałaby mu gdzie raki zimują, gdyby miała dość tych końskich zalotów. Ja nie byłam taka odważna. To jednak był syn gospodarzy, a oni z kolei byli ważni dla rodziców Francesco. Co jednak nie oznaczało, że młody ma sobie pozwalać.
![](https://img.wattpad.com/cover/155819045-288-k656849.jpg)
CZYTASZ
On. Oni. I ja. #1 (Zakończone) Czas na korektę!
RomanceDo słonecznej Italii jeździłam od wielu lat. Miałam tam swój ulubiony hotel, przyjaciół i miejsce na plaży - niemal drugi dom. Tego lata coś się zmieniło. Pojawił się On. Miał być wakacyjną przygodą, a zmienił moje życie już na zawsze. Nie wiem czy...