Tak bardzo chcialam dzisiaj dodac ten fragment, ze wszystko pochrzanilam i cofnelo mi publikacje calosci :( a mowili, ze co nagle, to po diable. Wybaczcie, pls, zamieszanie. Nowy fragmencik ponizej. Zapraszam :)
Rano wpadła Amaya.
- Uwaga! Idę! - wrzasnęła, zanim wparowała do naszej sypialni
Włosi to generalnie głośny naród, ale ta dziewczyna biła wszelkie rekordy.
- Co tu się wydarzyło? - zapytała dość mocno zaskoczona widokiem pobojowiska, którego jeszcze nikt nie ogarnął. Trzeba przyznać, że sypialnia wyglądała, jakby przeszło przez nią tornado. Albo dwa.
- Mieliśmy... eee... małą różnicę zdań - wyjąkałam
Francesco oczywiście się nie przejął wizytą siostry i ani myślał wspomóc mnie w tłumaczeniach.
- Acha - Amaya omiotła wszystko wzrokiem jeszcze raz - Nic nie chcę wiedzieć. Tyle, że kawę to chyba sobie muszę zrobić sama. Wam też?
- Tak! - odpowiedzieliśmy zgodnie
- Co ona sobie o mnie pomyśli? - jęknęłam, gdy Amaya wyszła z pokoju
Miałam ochotę schować się pod kołdrę. Albo zapaść pod ziemię. Tak, lepiej pod ziemię.
- A co sobie ma pomyśleć? - szczerze zdziwił się Francesco - Sądzisz, że do tej pory była przekonana, że wieczorami gramy w bierki?
- Ale to?... O, matko. - na chwilę ukryłam twarz w dłoniach
Kiedy zeszliśmy do salonu, na bank byłam czerwona jak burak. Amaya, wyjątkowo taktownie, jak na siebie, powstrzymała się od komentarza. Francesco natomiast nie zdążył wypić nawet połowy swojej kawy, kiedy odebrał telefon z firmy ojca i się zmył. Postanowiłam skorzystać z okazji i zaspokoić swoją ciekawość.
- Amaya, mogę o coś zapytać?
- Jasne, dawaj.
- Francesco i Caterina.
Dziewczyna westchnęła.
- To długa historia. Ale postaram się w skrócie. Nasze rodziny się przyjaźnią. Ojciec Cateriny i Luigiego jest... ee... doradcą naszego ojca. Ktoś kiedyś więc wpadł na genialny pomysł, żeby zeswatać Francesco i Caterinę. Stawiam, że to była jej matka. Ona jest... hmm... specyficzna. Bardzo zależy jej na pozycji i pieniądzach. Córkę wychowała w duchu podobnych wartości. Nie lubię jej. Obu ich nie lubię. - skrzywiła się lekko - Francesco natomiast nie był zainteresowany żadnym stałym związkiem. I w sumie niewiele go obchodziło, co one myślą. Owszem, jakaś dziewczyna pojawiała się w jego życiu od czasu do czasu, ale to nigdy nie było nic na serio. Dużo mogę powiedzieć o moim bracie, ale na pewno nie, że był stały w uczuciach. Caterina znosiła to wszystko z podniesioną głową i czekała. Chyba wydawało się jej, że jeśli Francesco w końcu zdecyduje się na jakiś stały związek, to z nią. Szczerze mówiąc, chyba nam wszystkim tak się wydawało. Najwyraźniej poza samym Francesco. - roześmiała się - Wiesz, panienki pojawiały się i znikały, a ona wciąż była. W jakimś sensie za każdym razem do niej wracał, choć nie mam pojęcia czy było coś między nimi w kontekście damsko-męskim. Czasem odnosiłam wrażenie, że jego to bawi. I traktuje to jak swego rodzaju rozrywkę. A co? Zaszła Ci za skórę?
- Dała mi do zrozumienia, że Francesco był u niej. Na noc. - przyznałam - Kilka dni temu.
- Co? Nie. Niemożliwe. Nawet mój brat nie jest aż taki głupi.
- Tylko... widzisz... ona nie miała prawa wiedzieć, że faktycznie spędził jedną noc poza domem.

CZYTASZ
On. Oni. I ja. #1 (Zakończone) Czas na korektę!
RomanceDo słonecznej Italii jeździłam od wielu lat. Miałam tam swój ulubiony hotel, przyjaciół i miejsce na plaży - niemal drugi dom. Tego lata coś się zmieniło. Pojawił się On. Miał być wakacyjną przygodą, a zmienił moje życie już na zawsze. Nie wiem czy...